((tu wykorzystam chwilę na wyjaśnienie terminu bunko - otóż chodzi o coś w rodzaju ,,drugiego wydania''; książka jest wtedy wydawana w miękkiej okładce, czasami zilustrowana i znacznie tańsza niż wydanie pierwsze. Tankobon zaś... okej, odsyłam do angielskiej wikipedii, zainteresowani mogą sobie poczytać -> ★
I proszę uważać na końcówkę poniższego posłowia, Japończycy lubią gry słowne.))
Tom I (bunko)
Posłowia zawsze wprawiają mnie w okropne zakłopotanie. To zawstydzające. Za każdym razem, gdy jakieś piszę, chcę się ze wstydu zapaść pod ziemię. Słyszę swój własny głos, mówiący mi: ,,jak możesz robić coś tak żenującego bez żadnego wahania?''
Wydaje mi się, że to przez fakt, że zawsze używałam posłowi do robienia sobie wymówek i to nieświadomie, przez co czuję się jeszcze gorzej. Zawsze usiłowałam jakoś wypełnić nimi te rażące braki w mojej pracy. Czuję, że to właśnie miałam zamiar zrobić.
Kiedy doszło już do mnie, co robiłam, przysięgłam sobie nie pisać już żadnych posłowi. Byłam przekonana, że nic, co pisarz powie, czy napisze, poza swoim utworem, nie ma żadnego znaczenia.
Do tej chwili, w której to piszę, No.6 zyskało już wydanie bunko (w papierowej okładce). Przez dłuższy czas doskwierał mi brak pieniędzy, więc jako czytelniczka mogę powiedzieć, że jestem w raczej bliskich stosunkach z bunko. Ta mała książeczka w przystępnej cenie była niczym dar boży dla mojego portfela i niewielkich funduszy.
Dziękuję, bunko.
Skoro już się do tego przyznałam, mogę szczerze stwierdzić, że cieszę się, że ta opowieść zyskała wydanie bunko, by inni ludzie z niewielkimi funduszami i szczerą miłością do książek mogli mieć do niej dostęp. Czy warta jest przeczytania? Cóż, tę kwestię zostawmy na kiedy indziej. Nie mam zamiaru mówić nic w stylu: ,,przelałam w to całą moją duszę'' - to nawet nie kwalifikuje się jako dobra wymówka. Ciągle chcę wierzyć, że jeszcze nie spadłam do tego poziomu.
Sama historia jest daleko poza rzeczywistością, a mimo to wszystko w niej jest prawdziwe. Cokolwiek zostało w niej przedstawione - tragedia, okrucieństwo, tyrania ludzi u władzy, ludzka chciwość, chęć mordu... weźcie którekolwiek z nich i poszukajcie wokół siebie, a zobaczycie, jak dalece rzeczywistość wyprzedziła wszystko opowiedziane w mojej powieści.
Jak ludzie mogą być tak okrutni? Tak nieludzcy? Szok odbiera mi mowę. Jednak pomimo to wciąż pytam siebie, czy mogłabym odnaleźć nadzieję w życiu rodem z No.6? Szanse są dość niepewne i cieńsze niż zawartość mojego portfela. Ale mogę jedynie pisać dalej, inaczej czułabym, że przegram z okrucieństwem i arogancją rzeczywistości – naprawdę nie mogę po prostu podkulić ogona i przyznać, że przegrałam, więc piszę. Chcę stanąć naprzeciw prawdziwemu światu i podjąć jego wyzwanie, z No.6 jako bronią. Chcę rozedrzeć szaty tego, co zwą rzeczywistością czy ludzkością, wyciągnąć to, co kryje się pod nimi, i zbudować na nowo, już nie z rozpaczy, a z nadziei.
To też jedna z moich ambicji.
Ach, czemu znowu się wymawiam? A może po prostu próbuję się pocieszyć? Albo wymachuję wielkimi słowami, próbując przekonać do nich zarówno siebie, jak i innych? Hmm. To naprawdę okropne. A jednak...
,,Wnerwiasz mnie''.
Zupełnie jakbym właśnie usłyszała szept Nezumiego.
,,Co za denerwująca kobieta. Jeśli masz czas na narzekanie, spróbuj najpierw pozwolić własnym słowom za siebie zawalczyć''.
Słyszę głos, każący mi stoczyć bój, dzielniejszy, żywszy niż jakikolwiek inny - czy to ze sobą, czy z innymi, czy z czasami. Na mojej twarzy pojawia się grymas i zaczynam drżeć odrobinę.
Ma rację. A teraz, zanim napiszę posłowie, napiszę swoją własną historię - historię pozbawioną narzekań, wymówek czy oszustw.
I proszę bardzo, macie posłowie, które nie jest do końca takim posłowiem, jakim powinno być. Naprawdę przepraszam. Gdyby to było możliwe, chciałabym uczynić to moim ostatnim posłowi(owym postulat)em.
Na koniec chciałabym podziękować z całego serca ludziom z Biura Książek Dziecięcych Kodansha: panu ś.p. Yamakage Yoshikatsu, panu Yamamuro Hideyuki i pani Jinbo Junko z Departamentu Publikacji Bunko.
Dziękuję, tak bardzo wam dziękuję.
2006, późne lato
Asano Atsuko
Hmm... Nie zauważyłam tej gry słów. O co chodzi? :<
OdpowiedzUsuńI jeszcze raz wielkie dzięki, że to tłumaczyłyście. Serio, dziękuję. ;-;
~Eve
Chodziło o "posłowiowy postulat", napsuło mi krwi to jedno =w=
UsuńAutorka wydaje się naprawdę wartościową i sympatyczną osobą, a do tego jest bardzo skromna. Lubię połowia(nie wiem czy dobrze odmieniłam) ciekawi mnie bardziej osobiste pisarstwo kogoś czyje książki czytam z zapartym tchem
OdpowiedzUsuń