Staram się dodawać nowe posty w niedziele. Staram się.



Zakończono tłumaczenie No.6.


Dziękujemy za wszystkie podziękowania. To był miły rok z hakiem. I późniejszy rok. I chyba jeszcze jeden. Te dwa późniejsze składały się z czytania Waszych komentarzy. I tak dzięki.

(Do pań profesor jeśli przypadkiem odwołam się do tego na maturze: przepraszam, ja naprawdę tłumaczyłam to w gimnazjum. Ale prawdziwa książka istnieje. Obiecuję.)


Wszystkie rozdziały można znaleźć w zakładce ,,No.6''/,,No.6 Beyond''.


Kup powieść i mangę w oryginale, wspomóż panią Asano.


Tłumaczenie: Kuroneko
Korekta: Ayo, Dżun

czwartek, 10 maja 2012

Tom IV: Rozdział 4


((Hell yeah. Oto i rozdział kolejny, moje miłe panie (i panowie? xD) Jeeezu, włosy mnie po karku smyrają, a ja cały czas myślę, że to mrówki @_@ no w każdym razie, dzisiaj mamy czwartek, ja gram w Lucky Doga i kończę pracę na konkurs (Gian forever! a nie, znowu mam opóźniony zapłon... =_=")... a więc bez przedłużania możemy zaczynać!))


Rozdział 4
Scena Katastrof

Piękne damy! Ponieważ Bóg miłosiernymi nam być przykazał, tedy Jego sprawiedliwość
wszelkie okrucieństwo surowo karać musi. Aby wam dać dowód tego i skłonić was do wystrzegania
się nieczułości serca, chcę opowiedzieć historię, która powinna niemniej zabawić,
jak i współczucie w was obudzić.
Boccaccio – Dekameron

Spacerował między źdźbłami trawy w gorącej, wilgotnej mgiełce. Mógł zobaczyć swoje własne stopy. Były bardzo małe. Trawa rosła wysoko, sięgając aż do jego ramion. 

Nagle doszło do niego, że był niemal pogrzebany pomiędzy źdźbłami, ponieważ znów był dzieckiem. Spojrzał w górę, by ujrzeć wysoko oddalone niebo. Wiatr wiał cicho, a powietrze było bardzo gorące.

Ktoś zawołał jego imię. 

Jego prawdziwe imię. Dużo czasu już minęło odkąd ostatni raz ktoś go użył. Wiatr przyspieszył. Podmuchy poruszyły gałęzie nad nim. Zapach zieleni stał się silniejszy. 

Kto go zawołał? Kto znał jego imię?

Słyszał pieśń oraz bzyczenie skrzydeł owadów. Czarny cień przysłonił mu wizję. Jeden, potem drugi, kolejne i kolejne. Niezliczone insekty widoczne były w tle, latające to tu, to tam, tworząc koło. Gdy przyjrzał się bliżej, zobaczył, że rozdzielały się w różnych kierunkach, by wrócić razem w jedno miejsce. 

„Taniec”. 

Tańczyły do piosenki. 

„Podejdź tutaj”.

Usłyszał łagodny głos. 

„Nauczę cię pieśni. Nauczę cię pieśni, której potrzebujesz do przeżycia. Podejdź tutaj”.

Znów został zawołany po imieniu i jakby przyzwany skinięciem ręki. Ten głos wywoływał uczucie nostalgii. Jednak on nie mógł się poruszyć. 

Uderzenia skrzydeł stawały się coraz głośniejsze. Dźwięk poruszających skrzydeł rozbrzmiewał w jego uszach, stapiając się z odgłosem wiatru. Czarne cienie pieczołowicie tańczyły wokół. 

„O, ten widok...”

 – Nezumi!

Został mocno odciągnięty przez jakąś stanowczą siłę. Piosenka, wołający głos, bzyczenie skrzydeł, zapach bujnej zieleni, wszystko rozpłynęło się w powietrzu.

 – Odpowiedz, Nezumi!

Mgliste światło kłuło go w oczy. Zaś zimna tkanina przyciśnięta do jego karku wywoływała ukojenie.

 – Shion...

 – Dobrze się czujesz? Rozpoznajesz mnie?

 – Jakoś się trzymam.

 – Wiesz, gdzie jesteś?

 – Na łóżku... – stwierdził przeciągle Nezumi.

 – Przeniosłeś mnie tu?

 – Ile jest trzy plus siedem?!

 – Eh?

 – Dodawanie. Jaką sumę otrzymasz z dodania tych liczb?

 – O co ci chodzi? Co to a test?

 – Po prostu odpowiedz. Ile jest trzy plus siedem?

 – Dziesięć... – odpowiedział z obawą Nezumi.

 – Tak, dobrze. A trzy razy siedem?

 – Shion, słuchaj...

 – Odpowiedz mi!

 – Dwadzieścia jeden.

 – Dobrze. A co jadłeś dzisiaj na obiad?

 – Rany, nie wiem, czy to można chociaż uznać za obiad. Dwa paski suszonych ziemniaków i trochę koziego mleka. Zwędziłem Inukashi torbę czerstwych krakersów. Prawie mnie przy tym zagryziono.

 – Kręci ci się w głowie?

 – Nie.

 – Mdłości?

 – Dobrze się czuję.

 – Żadnego bólu głowy?

 – Brak.

 – Możesz mi powiedzieć, co... Kiedy upadłeś, możesz mi wytłumaczyć, jak się wtedy czułeś? 

Shion intensywnie przyglądał się jego twarzy. W zdeterminowanych oczach widać było napięcie. Przywiodło to Nezumiemu na myśl powierzchnię zamarzniętego jeziora. 

 – Wiał... wiatr – zaczął z wahaniem.

 – Wiatr?

 – Gdy wiatr wieje kradnie duszę.

Wiatr kradnie dusze, ludzie skradają serca
Ach, ukochana ziemio, wietrze i deszczu; O Niebiosa i światłości 
Zatrzymajcie tu wszystko 

„Tamten głos nie śpiewał czegoś takiego?” – Nezumi nie mógł sobie dokładnie przypomnieć. Jego gardło było suche. Tak suche, że aż sprawiało mu ból. Dostał do rąk biały kubek. Pełen był czystej wody. Napił się jej. Niczym deszcz, spadający na wysuszoną ziemię, podany mu płyn przepłynął przez jego ciało, wsiąkając w każdą jego komórkę. Miał wspaniały smak, którego nie potrafił opisać słowami. Teraz był w stanie odetchnąć i zadać pytanie.

 – Shion, martwisz się, czy mogłem doznać jakiegoś uszkodzenia mózgu?

 – Cóż, zemdlałeś tak nagle. Musiałem brać pod uwagę każdą możliwość. 

Nezumi dotknął dłonią podstawy szyi. Tą samą dłonią przejechał po rozebranej klatce piersiowej. Nie było żadnych nieprawidłowości. A przynajmniej takich, które byłyby widoczne gołym okiem. 

 – To nie pasożytnicza osa – powiedział Shion wzdychając. – Nie ma żadnych zmian na twoich włosach czy skórze. To nie one.

 – Szkoda. Nie byłoby tak źle, mieć włosy jak twoje.

 – Nawet tak nie żartuj – powiedział ostro Shion. – Może i trwało to tylko kilka minut, ale byłeś nieprzytomny. To nie jest coś, z czego możesz się śmiać. 

 – To było tylko chwilowe omdlenie.

 – Chwilowe omdlenie?! Mówisz, że tak po prostu zemdlałeś?

 – Masz z tym jakiś problem? 

 – Nezumi – Shion usiadł na łóżku, po raz kolejny wydychając powietrze. – Nie przeceniaj się.

 – Co?

 – Nie przeceniaj się. Jesteś tylko człowiekiem. Wiele razy będziesz chorował i odnosił rany. Nie zapominaj o tym. Nie jestem lekarzem i nie mam żadnej medycznej wiedzy, ale nawet ja mogę stwierdzić, że sposób, w jaki wcześniej się przewróciłeś, nie ma nic wspólnego ze zwykłym omdleniem. 

 – Dzięki za troskę. Może powinienem jutro iść do szpitala i dokładniej się przebadać. Jeśli skończę na obserwacji, upewnię się, że dostanę pokój dla vipów na najwyższym piętrze, więc wpadnij mnie odwiedzić. 

 – Nezumi, nie żartowałem, mówiąc...

 – Zamknij się!

Krzyczał, choć nie wiedział czemu. Jego temperament nie wyrwał się spod kontroli, ani nie darzył nienawiścią siedzącej przy nim osoby. Jednak nie mógł nic poradzić na swój ton.

Nie chciał, żeby ktokolwiek naprawdę troszczył się o jego stan w ten sposób. Nie chciał, żeby ktokolwiek się o niego martwił. Nie chciał, żeby się nim przejmowano. Uczucia takie jak troska, zmartwienie czy frasunek zbyt łatwo stawały się rusztowaniem dla „miłości”. Nie czuł, że potrzebuje czegoś takiego. Mógł bez tego żyć. Zawsze musiał. To było niepotrzebne.

Ale Shion nie miał o tym pojęcia. Był tutaj, obarczony każdym rodzajem niepotrzebnego bagażu. Może to właśnie jego ignorancja i uparta szczerość tak go irytowały.

– Żadnego mrowienia w końcówkach palców, prawda? – kontynuował Shion. – Wygląda na to, że żadnych obrzęków też nie ma... – Jego palce złapały dłoń Nezumiego, która zwisała z łóżka. Opuszkami Shion zbadał dokładnie dłoń. Wciąż spokojnie i intensywnie szukał znaków obecności jakiegokolwiek odrętwienia czy obrzęku. Zupełnie jakby krzyk Nezumiego zupełnie nie zrobił na nim wrażenia. 

Nie tylko był naiwny i uparty; do tego wszystkiego był tępy. 

Nezumi odepchnął palce Shiona i zeskoczył z łóżka.

 – Nezumi, nie powinieneś tak nagle...

 – Nauczę cię. 

 – Eh?

 – Nauczę cię tańczyć. 

 – O czym ty mówisz? Powinieneś zażyć trochę odpoczynku...

 – No już, chodź tu – Nezumi złapał Shiona za rękę, zmuszając go do podniesienia się, po czym objął go w talii. 

 – Widzisz, mówiłem.

 – Co takiego?

 – Jestem od ciebie wyższy.

 – Kłamca – odciął się Shion. – Nie ma prawie żadnej różnicy.

Nezumi zachichotał.

 – Tak, tak, szanowny książę. Masz jakieś doświadczenie z tańcem?

 – Żadnego.

 – Tak też myślałem. Zacznijmy więc od podstawowych kroków. No już, proste plecy, podbródek w górę. Nie patrz w dół. 

 – Oj, daj spokój, przestań – zaprotestował Shion. – Nie możemy tu tańczyć. Poza tym to zbyt niebezpieczne. Jeśli będziemy się kręcić w tak małym miejscu, przewrócimy książki. 

 – Nie będzie żadnych takich aktów niezdarności. Dobra, obróć się w tym miejscu. Do tyłu. Jeszcze raz i obrót. Widzisz, wychodzi ci – zachęcił go Nezumi. 

 – Po prostu ciągasz mnie za sobą.

 – Mimo wszystko, jestem pod wrażeniem. Twoje ruchy są lekkie. Naprzód i obrót. Dobrze, trzymasz rytm. A teraz od nowa.  Właśnie tak, tańcz dalej... Tańcz, Shion.

Shion otworzył usta, by coś powiedzieć, po czym zamknął je z powrotem, całkowicie pozwalając się prowadzić Nezumiemu. Nasłuchiwał pogodnej melodii, wylewającej się spomiędzy jego warg i podążał za jego krokami. Płomień z piecyka pozwalał teraz padać cieniom dwóch figur. Małe myszki skuliły się razem, przyglądając się im ze szczytu jednego ze stosów książek. 

 – Łaa...! – Shion potknął się o własne nogi i upadł plecami na łóżko. Jego oddech był nieregularny, a czoło błyszczało od potu. 

– Jestem wykończony. To prawda, że przy tańcu pracuje całe ciało. 

– Nie wiedziałeś?

 – Nie. Chyba jestem teraz o tyle mądrzejszy. Więc?

 – Hm?

 – Ja nie mogę złapać oddechu, jednak ty w ogóle się nie zmęczyłeś. To chciałeś mi pokazać?

 – Można tak powiedzieć. 

 – Masz znacznie więcej energii, jesteś bardziej wysportowany i zwinny niż ja. To nie o ciebie powinienem się martwić. To właśnie chciałeś przekazać, prawda?

 – Aż tak bym tego nie ujął, ale...

Shion wstał. Stanął przed Nezumim wyciągając w jego kierunku swoją dłoń. Był to krótki i szybki gest, trwający jedynie ułamek sekundy.

„Co?!”

Jego ręka znalazła się u podstawy szyi Nezumiego. Nawet nie dotykał; palce Shiona ledwie spoczywały na jego skórze. Mimo to Nezumiego przeszedł paraliżujący dreszcz. Przebijający wstrząs, jak ten, który czuje bestia złapana w pułapkę.

 – Myślałem... że stąd wyjdzie – wyszeptał zachrypniętym głosem Shion, zupełnie jakby słowa utknęły mu w gardle. – Kiedy upadłeś, właśnie tak pomyślałem. Ja.. Ja myślałem, że umrzesz. Nie chodzi o ciebie, Nezumi.

 – Eh? 

 – Nie martwię się o ciebie dla twojego dobra. Troszczę się tylko dla siebie, żeby być wolny od własnych łez – palce Shiona odsunęły się. Dopiero teraz Nezumi zauważył, że przez cały ten czas wstrzymywał oddech. 

 – Nezumi, nadal nie rozumiem wielu rzeczy, ale – zawahał się. –  jednego jestem pewien. Przerażająco boję się ciebie stracić. To byłoby gorsze, niż strata kogoś... kogokolwiek innego. To nieznośne, jak bardzo się tego boję. Chciałbym mieć pewność, że zawsze będziesz u mojego boku. Możesz ze mnie szydzić lub wyśmiać, ale mówię prawdę. 

Nie było to nic innego niż szczere i proste wyznanie miłości. 

„Nie mogę żyć bez drugiego – bez ciebie”.

Jakże bezpośrednie, proste i nierozsądne to wyznanie. Shion popełnił w tamtym momencie poważny błąd, obnażając swój brak rozsądku, kobiecą słabość, swoją delikatność. Jednak Nezumi nie potrafił go wyśmiać. Nie dlatego, że przytłoczyła go szczerość Shiona , ani dlatego, że poruszyło go idące prosto z serca wyznanie. 

„Kim... on jest?”

 – Dobranoc – Shion spuścił wzrok i przeszedł obok Nezumiego. 

 – Będę spać na podłodze. Byś mógł dobrze wypocząć, dobrze? Strasznie się spociłeś. Jesteś pewnie bliżej odwodnienia niż ci się wydaje. 

 – Taa... – Nezumi ledwie był w stanie wydukać odpowiedź. Gdy tylko Shion zniknął w cieniu książek, złapał swoje gardło, a jego ramiona zaczęły się unosić i opadać gwałtownie, gdy oddychał. 

„Nie mogłem tego uniknąć”

Nie był w stanie uniknąć dotyku Shiona. Szyja jest jednym z najwrażliwszych miejsc ludzkiego ciała. Jednak on nie był w stanie odsunąć ręki, wyciągniętej, by go złapać. Shion nie miał morderczych intencji. A Nezumi nie spuścił gardy i nie miał zamiaru pozwolić palcom Shiona dotknąć jego skóry. 

„Nie mogłem tego uniknąć. Ja, ze wszystkich ludzi, dałem się złapać”.

Nie mógł przewidzieć, uniknąć ani odepchnąć ruchu Shiona. Został całkowicie złapany. Gdyby Shion był wrogiem, gdyby miał zamiar go zabić, gdyby trzymał nóż – Nezumi bez wątpienia zostałby zabity. Bez żadnego jęku, nie będąc w stanie krzyczeć, upadłby na ziemię bez życia. Zostałby zabity.

„Zostanę zabity”. 

Pośród uczuć, które mieszały się w nim, gdy palce Shiona dotknęły jego szyi, żadne z nich nie nosiło oznak miłości czy tęsknoty. Był tylko strach. Przerażenie. Nezumi spotkał się już z niezliczonymi niebezpieczeństwami. Nie mógł zliczyć ile razy zapędzono go w kąt czy próbował się poddać. Jednak nigdy nie stał przed kimś, kto tak bardzo go przeraził, sprawił, że zesztywniał niezdolny do ruchu.

„Te oczy, te ruchy, to uczucie duszności”.

„Co to było?”

Zacisnął zęby.

Słyszał małe myszki, biegające po podłodze. 

 – Cravat, Tsukiyo, cicho. Chodźcie tutaj. 

Shion zawołał myszy. Gdy szmer koca i delikatne piski ucichły, za stosami książek nie wydawało się być już żadnego ruchu. Otoczyła ich cisza. 

„Nie mogę żyć bez drugiego – bez ciebie”. 

Jego słodkie i ckliwe, a jednak szczere wyznanie wraz z jego ruchami, całkowicie unieruchamiającymi Nezumiego – trwały tylko przez chwilę, jednak w tamtym momencie wszystkie emocje zniknęły z oczu Shiona. To nie było spojrzenie kogoś, kto obnaża swoja duszę w wyznaniu miłosnym. Te oczy należały do kogoś, kto zadał ostateczny cios i przekręcał nóż w ranie. Sam Shion jednak prawdopodobnie nie był tego świadomy.  

„Czyżbym to ja był tym, który nie ma o niczym pojęcia?”

Shion był spokojnym chłopcem o niezwykłym intelekcie i łagodnym sercu. Nigdy nie nauczył się jak nienawidzić, sprzeciwiać się czy walczyć. Potrafił złapać ludzi, ale nie skrzywdzić. To on nigdy nie miał do czynienia z brutalnością czy zimną bezwzględnością. Był jedynym, który kiedykolwiek mógł stać się słońcem. Czy to nie tak powinno być? Jeśli nie, to...

Nie miał pojęcia o prawdziwej naturze Shiona. 

Nezumi uratował zarówno jego życie, jak i swoje własne, mieszkali razem i razem spędzali każdy dzień. Byli ze sobą bliżej połączeni, bardziej intymnie, niż z kimkolwiek innym. Nigdy nie unikał ani nie bał się tego związku, jednak nie mógł go również nigdy całkowicie zaakceptować; pożądał go gdzieś w sercu i bez wątpienia uczynił go dla siebie czymś w rodzaju bezpiecznej przystani. 

„To byłoby gorsze, niż strata kogokolwiek innego”.

Słowa Shiona wyrażały także jego własne uczucia. Nie chciał tego przyznać, ale taka była prawda i nie miał innego wyboru. Jednak mimo to po raz pierwszy odkąd się spotkali, tracił z oczu to, kim naprawdę był Shion. 

Nezumi jeszcze raz zacisnął zęby. Wydały ciężki hałas, niczym zardzewiałe koła zębate. Dźwięk odbił się głęboko w jego ciele.

To nie tak, że stracił go z oczu – pewnie od samego początku nie widział go dobrze. Patrzył tylko na jaśniejszą stronę Shiona, oświetloną światłami reflektorów. Aż do teraz Nezumi zawsze przyglądał się łodygom roślin zamiast kwiatom, kwitnącym nad nimi, bezustannie skupiając się raczej na częściach pogrążonych w mroku, niż tych wystawionych na światło i był przekonany, że potrafi dostrzec je bez problemu.

Ale został zaślepiony.

Został zbyt zaślepiony przez beztroski uśmiech Shiona, jego bezbronność i szczere spojrzenie, dzięki któremu mógł zobaczyć wszystko inaczej.

Nie stracił go z oczu – nie widział go od samego początku.

„Shion, kim ty właściwie jesteś?” 

Zastanawiał się w sercu nad chłopcem, który leżał skulony pod kocem razem z myszami.

„Kim jesteś?”

***

Wieść przyszła niedługo, bez żadnej zapowiedzi. 

Poranne niebo było zachmurzone, zwiastując opady śniegu w późniejszych godzinach. Ziemia była przemarznięta i nie okazywała jakichkolwiek oznak rozmarznięcia po południu. Śnieg przyszedł w poszarpanych płatkach, a chłodny wiatr gwizdał na bazarze w Zachodnim Bloku. 

Tej nocy stary pies umarł w hotelu Inukashi.

 – Był bratem mojej mamy – mruknął Inukashi kopiąc dziurę w zamarzniętej ziemi.

 – Czyli był twoim wujkiem?

 – Na to wychodzi. Straciłam kolejnego towarzysza, z którym mogłam dzielić wspomnienia o mamie.

 – Był bardzo stary, prawda? – zapytał cicho Shion.

 – Tak. W ludzkich latach pewnie miał już koło setki. Prawdopodobnie dużo nie cierpiał. Wczoraj jeszcze bez trudu łaził i bawił się ze szczeniakami, ale gdy obudziłem się rano, był już zimny. Nikt nie zauważył. Szczeniaczki, które z nim spały, powariowały, bo był zimny i przyszły mi o tym powiedzieć. Żył pełnią życia.

 – Jego życie musiało być godne podziwu.

 – Było godne podziwu – powtórzył Inukashi.

Ziemia była mocno zmarznięta, więc niewiele robili postępów z żałosnymi łopatkami i kawałkami drewna, którymi kopali.

 – Nezumi – zawołał Shion, spoglądając na część walącej się ściany, na której siedział Nezumi. – Pomóż nam, jeśli nie masz nic innego do roboty.

 – Ja miałbym kopać grób dla psa? Śmieszne.

Inukashi pociągnął nosem.

 – Shion, zostaw go. Nie chcę, żeby pomagał przy tym grobie.

 – Ale może zaśpiewać.

 – Marsz pogrzebowy, czy co? 

 – Tak, coś wymyśli – powiedział Shion. – Zrobisz to, prawda, Nezumi?

 – Śpiewacy są drodzy, tak tylko mówię. Trzy sztuki srebra.

Inukashi odrzucił na bok swój szpadel i obnażył zęby, warcząc.

 – Złaź na dół, chciwy skurwysynu! Rozerwę ci gardło, draniu!

 – Z twoimi ząbkami najlepsze, co możesz rozerwać, to kawałek czerstwego chleba – odpowiedział Nezumi. – A właśnie, skoro już przy tym jesteśmy, nie zostało u ciebie w gabinecie przypadkiem jeszcze trochę krakersów? Zjadłbym je sobie na obiad.

 – Co, bawią cię te twoje pieprzone żarty? – warknął Inukashi. – Lepiej, żebyś nawet jednego palca na nich nie położył, Nezumi!

Inukashi pobiegł za nim do ruin. Nezumiego nigdzie nie było już widać. 

 – Hej, czekajcie chwilę, słyszycie?! – zawołał ich Shion. – Nezumi, nie mówiłeś mi, żebym cały czas był w zasięgu wzroku? Inukashi, zostawisz tu tak po prostu swojego wujka?

Od żadnego z nich nie usłyszał odpowiedzi. Koniec końców Shion sam wykopał resztę dziury, w której pochował starego psa. 


W międzyczasie Inukashi wpadł do pokoju, próbując złapać oddech, a Nezumi siedział już na stole, bujając w dłoni torbę krakersów.

 – Oddawaj – powiedział Inukashi najbardziej stanowczym tonem, na jaki było go stać. Nie myślał, że to podziała, jednak paczka krakersów natychmiast poleciała w jego stronę. Najwyraźniej lekko opuścił gardę. 

 – Co? Nie jesteś głodny?

 – A co, nakarmiłbyś mnie, gdybym był?

 – Przestań sobie żartować – powiedział Inukashi. – Może i mam jedzenie dla psów, ale dla ciebie nie mam ani jednego krakersa. 

Inukashi odłożył torbę do szafki. Była stara i podniszczona, ale mimo wszystko trzymał ją zamkniętą. Zauważył jednak, że zamek jest otwarty.

„Rany, nie mogę nawet się rozluźnić czy spuścić gardy przy tym gościu. Chociaż nie żeby kiedykolwiek to było możliwe”.

Inukashi ponownie zamknął szafkę i odwrócił się. Nezumi wciąż siedział w tej samej pozycji co przed chwilą. Inukashi schylił się, by podnieść z podłogi kryształek. Ten pokój był całkiem znośny w stosunku do reszty hotelu, który w większości już się zawalił. Ściany i podłoga nadal były w dobrym stanie. Nie tylko blokowały deszcz i wiatr, ale i tworzyły miejsce do życia, będące jednym z najlepszych, jakie oferował Zachodni Blok. Mimo to i ten pokój odczuwał upływ czasu. Ozdobne kryształki, które do ściany ewidentnie przytwierdzono jako forma dekoracji, zaczynały odpadać. 

Obracając kamyk w dłoni, mógł na nim niemal wyczuć niebieską farbę. Zacisnął lekko dłoń. 

 – Nezumi.

Gdy tylko Nezumi się do niego odwrócił, Inukashi rzucił kryształkiem prosto w jego twarz. Nezumi jedynie płynnie przechylił głowę, by go uniknąć i uniósł brew. 

 – Nezumi – zawołał ponownie Inukashi. Tym razem nic nie rzucił. – Hej, co z tobą?

 – Co masz na myśli przez „Co z tobą”?

 – Masz jakiś problem, czy coś?

 – Problem?

 – Pytam, czy coś cię drażni. 

 – Eh?

Spojrzeli na siebie i pociągnęli nosem niemal w tym samym momencie. Wtedy zapadła cisza. Nezumi pierwszy się odezwał.

 – Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek w ogóle mnie coś drażniło. Nigdy.

 – Domyślam się.

 – To samo z tobą, nie?

 – Ja? Ja zawsze mam coś na głowie. Jedzenie dla moich psów, jutrzejsze zarobki. Zamartwianie się nie ma końca. Muszę się opiekować psami. Mogą być wielką pomocą, ale ciężarem też są. Nie mogę im dać zdechnąć z głodu. Nie mam tak beztroskiego życia jak ty.

 – Beztroskiego, co? – Nezumi zamilkł na moment.

 – Hej, Inukashi.

 – Co?

 – Polowanie się zbliża. Myślę, że zacznie się jutro, pojutrze.

 – W sensie, czujesz, że przyjdzie, tak?

 – Tak, czuję to. Zastanawiam się, czy powinienem im powiedzieć. 

 – Komu?

 – Innym mieszkańcom Zachodniego Bloku.

Inukashi zamrugał, gapiąc się na profil Nezumiego. 

 – W sensie, że chcesz im powiedzieć, że mają wiać, bo nadchodzi Polowanie?

 – Taa.

 – A gdzie by uciekli?

Nezumi nie odpowiedział. Jego oczy patrzyły w dół, a wzrok skupił na cholewkach jego butów. Wyglądało to jakby walczył z myślami, a jednocześnie wahał się udzielić odpowiedzi. 

 – Jeśli mili panowie z No.6 rzucą na chwilę strzelanie i powiedzą: „Zaczniemy Polowanie tego i tego dnia, od wtedy do wtedy”, śmiało, idź wszystkim powiedz – zaczął Inukashi. – Jeśli tylko wtedy będzie Polowanie, uciekną. Ale nie wiesz tego, prawda? Mówisz, że to będzie jutro albo pojutrze, ale to tylko twoje przeczucie. To się może zdarzyć za pięć minut. Może się zdarzyć za tydzień. Jeśli tak nierealne przeczucie mogłoby wygnać stąd ludzi, w ogóle by tu nie mieszkali. Nie mają dokąd uciec. Nie mają żadnego innej opcji. Dlatego wszyscy trzymają się tego miejsca, jakby od tego zależały ich życia.

Gdy to mówił, Inukashi pomyślał, że Nezumi powinien być tego świadomy aż do szpiku kości.

Na tym świecie było kilka cennych miejsc, które zapewniały wszystkie warunki do podtrzymania ludzkiego życia. Prawdopodobnie nie było już innych, poza sześcioma miastami–państwami. Inukashi nie miał o tym pojęcia, jednak No.6 było usytuowane w znacznie lepszym środowisku w porównaniu do pozostałych pięciu miast. Ludzie zbierali się tam, by żyć. Opuszczanie tego miejsca było synonimem śmierci. Ludzie wiedzieli to nie z informacji czy książek, ale z instynktu.

Nie mogli uciec. Nie mieli dokąd. Polowanie zdarzało się raz na kilka lat. 

„Jeśli będziemy mieć szczęście, przeżyjemy. Dlatego zostańmy tutaj. To jedyne wyjście”.

Nieważne czy to z rezygnacji, czy z woli przeżycia, koniec końców każdy tu zostawał. To było jedyne miejsce, w którym mógł żyć.  

 – Nie powinno być potrzeby w ogóle ci tego mówić – westchnął z rezygnacją Inukashi. 

 – Masz rację – mruknął Nezumi.

„Co do cholery w niego wstąpiło?”

„Boi się tego, co się stanie?”

„Nezumi się boi?”

Inukashi żywo pokręcił głową. Jego długie włosy podskakiwały, odbiwszy się od pleców. 

„Niemożliwe” – Inukashi nie widział Nezumiego w zbyt miłym świetle. Przeciwnie, miał go za niebezpieczeństwo, z którym trzeba się liczyć. Nezumi nigdy nie wypowiadał najważniejszych części jego myśli, a chwilami był niezwykle nieczuły. Za każdym razem, gdy widział niesamowite umiejętności Nezumiego w posługiwaniu się nożem, zastanawiał się, czy przypadkiem nie posłał już w ten sposób kilku ludzi do grobu. 

Inukashi nie chciał mieć z nim do czynienia, jeśli miał na to jakiś wpływ – to była jego szczera opinia. Ale nawet jeśli wiedział, że Nezumi nie był kimś, kto mógłby być podstępny czy zakłamany, był niezwykle ostrożny i z całą pewnością nie tchórzliwy. Tego Inukashi był pewien.

„Zdecydował wślizgnąć się do Zakładu Karnego. A skoro tak zdecydował, zrobi to. Skoro podjął już decyzję, nie powinien się niczego bać”.

Nezumi pewnie zauważył, że Inukashi przyglądał mu się bezustannie, dlatego wzruszył ramionami w nonszalanckiej odpowiedzi.

 – Masz rację. Nie powinno mi być trzeba tego mówić. Po prostu...

 – Po prostu co?

 – Shion o tym nie wspomniał.

 – O czym nie wspomniał? Żeby dać wszystkim znać, to pouciekają?

 – Taa. 

 – Cóż, to na pewno brzmi jak coś, co ten naiwniak by wymyślił... Znaczy, Shion nie wie za dużo o Polowaniu, prawda?

 – Powoli łapie.

Nezumi zszedł ze stołu i podniósł leżący obok kryształek.

 – Czasem zajmuje mu to trochę, ale nie jest głupi. Pewnie domyślił się już, jaki to będzie rodzaj polowania. Tylko po prostu prawdopodobnie jeszcze to do niego nie dotarło.

 – Ehe – odezwał się z powątpiewaniem Inukashi. – To znaczy, że zrobił się bystrzejszy. Może w końcu widzi jaki naprawdę jest Zachodni Blok.

 – Prawdopodobnie.

Nezumi kręcił w palcach kamyk. Pytanie wypłynęło z ust Inukashi, zanim się zorientował.

 – Nezumi, co cię tak naprawdę męczy? 

Cienista przesłona padła na parę pięknych, ciemnoszarych oczu. Zadrżała w nich iskra. Inukashi pamiętał, że widział już ten sam rodzaj cienia i iskierki. Wiele, wiele razy. To było to, co widzi się w oczach umierającego dziecka. Szeroko otwarte, wpatrujące się oczy, wypełnione cierpieniem, gniewem i strachem, nie mogąc zrozumieć, dlaczego to musi tak boleć, ani co stanie się dalej. Nie były takie same, ale bardzo podobne. 

 – Boisz się czegoś? – kolejne pytanie wypadło bez zastanowienia  z jego ust.

„Czyli ty naprawdę się czegoś boisz. Nie chodzi o Zakład Karny, ani o Polowanie. To może stwarzać zagrożenie dla jego życia, ale go nie przerazi. Więc co...”

„Shion?” 

Inukashi jęknął i kichnął delikatnie.

 – Czy ty powiedziałeś, że się boję? – odezwał się Nezumi.

 – Nie... – odpowiedział nonszalancko Inukashi.

Nie wiedział specjalnie jakiego rodzaju był związek między Shionem a Nezumim, ani jakie łączyły ich więzi, nie żeby w ogóle chciał wiedzieć. Nie obchodziło go to. Jednak był pewien, że Shion nigdy nie zostanie wrogiem Nezumiego. Ta jedna rzecz nigdy by się nie zdarzyła. Poza tym, co by się mogło stać, gdyby jeden naiwny dzieciak z głową w chmurach obrócił się przeciwko nim? 

Inukashi zaczerpnął powietrza.

„Och, z resztą, to bez znaczenia. Cokolwiek to jest, nie chcę mieszać się w sprawy tych dwóch bardziej, niż już to robię” – gestem dłoni wygonił Nezumiego.

 – Idź do domu.

 – Co za pożegnanie.

 – I tak nie mam zamiaru się z tobą żegnać. ...Nezumi?

Nezumi ukrywał twarz w dłoniach. Zachwiał się i oparł ciężko o ścianę. Ześlizgiwał się na dół z plecami przy murze dopóki nie dotknął podłogi. Podparł kolana i schylił głowę.

 – Nezumi, co jest?

Nie było odpowiedzi.

 – Hej, Nezumi. Przestań robić sobie jaja. Ćwiczysz do sztuki, czy co? Od razu mówię, że nie mam zamiaru dawać ci żadnych wskazówek.

 – Śpiew...

 – Eh?

 – Słyszałem śpiew... znowu... – Głos Nezumiego załamał się gdy urwał, a Inukashi słyszał jego nieregularny oddech. Zamienił się w słaby szept.

„Wiatr... kradnie dusze... ludzie skradają... serca” .

 – Nezumi, o czym ty mówisz? Weź się w garść.

A więc miał jakąś chorobę.

Inukashi przykucnął, po czym położył dłoń na ramieniu Nezumiego. 

 – Trzymaj się. Pójdę po Shiona.

Został złapany za nadgarstek. Uścisk był tak silny, że Inukashi niemal zawył z bólu. Nezumi przyłożył dłoń do czoła i powoli wstał. Wypuścił powietrze.

 – Hej, Nezumi...

 – Nic mi nie jest.

 – Nie wyglądasz za dobrze jak na... a zresztą... – Uciął nagle. – To i tak nie moja sprawa, co ci się stanie.

 – Dokładnie.

Nezumi wypuścił rękę Inukashi i postawił kilka kroków. Jego stopy były stabilne.

 – A, tak – Nezumi odwrócił się w drzwiach i poruszył palcami. Pomiędzy nimi znajdowała się srebrna moneta. 

 – Co... Ej, nie mów mi, że...

 – Mówiłem ci, że to zrobię. Ukryta skrytka na tyłach twojej szafki, co? Całkiem niezłe zabawki masz w tym pokoju, Inukashi. 

 – Cz–czekaj. Ty... Ty to otworzyłeś?

 – Oczywiście. Jedna srebrna moneta. Biorę ją jako opłatę za robotę Shiona. I paczkę krakersów.

 – Krakersy też!? – zawył Inukashi. – Naprawdę sobie ze mnie teraz jaja robisz!

 – Nie są spleśniałe ani czerstwe. Świeża paczka krakersów. Będę miał z nimi wspaniałe herbaciane popołudnie. Dzięki. 

Inukashi rzucił się na niego tylko po to, by mieć szczelnie zamknięte drzwi tuż przed nosem. 

***

Pochował starego, wynędzniałego psa.

Shion zakopał trumnę, umieszczając ją pod kamieniem, który Inukashi wybrał z gruzu na nagrobek. Złożył dłonie w modlitwie. Kilka szczeniaczków usiadło po bokach Shiona, machając ogonami nad nowym grobem. 

Poczuł za sobą czyjąś obecność. Nie słyszał żadnych kroków, więc nie musiał się odwracać, by wiedzieć, kto za nim stoi.

 – Co robisz? – zapytał Nezumi.

 – Modlę się.

 – Modlisz się za psa.

 – Żył pełnią szczęścia w tym miejscu. Myślę, że to godne podziwu.

Nezumi kopnął kamienie końcówką buta i kiwnął głową. 

 – Tak, chyba masz rację. To prawie cud dla psa, umrzeć w takim miejscu w tak późnym wieku. Mógł umrzeć spokojną śmiercią, a świat nie daje tego tym, którzy na to nie zasługują. To prawda, warte podziwu.

 – Też się za niego pomodlisz?

 – Nie, dzięki. Jeśli już skończyłeś, chodźmy do domu. Na dziś skończyłeś już robotę, prawda?

 – Podwędziłeś te krakersy Inukashi?

Nezumi uniósł palec i pomachał nim z dezaprobatą.

 – Mm–mm, wspaniały książę taki jak ty nie powinien używać tak surowych słów jak „podwędzić”. 

 – Czyli je podwędziłeś.

 – To za twoją robotę. Nagroda za wykopanie grobu. To też – pomiędzy palcami Nezumiego pojawiła się srebrna moneta.

 – Sztuka srebra i torba krakersów. Nie wydaje ci się, że właśnie trochę go obdarłeś?

 – Nie szkodzi. Dałem mu robotę wartą dwóch sztuk złota. Pomyśl o tym srebrze jak o prowizji. Dobra, chodźmy kupić trochę suszonego mięsa i wracajmy do domu. 

Shion szedł obok Nezumiego. Szczeniaczki biegały wokół jego stóp, żegnając, gdy opuszczali ruiny.

 – Gdzie jest Inukashi? Nie widzę go nigdzie.

 – Beczy. 

– Doprowadziłeś go do płaczu?

 – On beczy przy wszystkim. Mówi, że jest twardy, ale płacze jak niemowlak. Pewnie właśnie się wypłakuje, bo nie może uwierzyć, że dał sobie podwędzić swoje srebro i krakersy.

 – To okropne – powiedział ze zmartwieniem Shion. – Hej, Nezumi.

 – Hm?

 – Co do Inukashi... Em... czy jest szansa, że on jest...

 – No, co z nim?

 – Eh... Nic, nieważne. Wybacz.

Wspięli się na górę kamieni, zmierzając w stronę baraków tworzących bazar. Wiatr wiał im w twarze. Wydawał się, że po malutku skrada ciepło ich ciał. 

„Ciekawe co robi teraz Safu. Mam nadzieję, że nie zamarza i nie jest głodna”.

„Kocham cię, Shion. Bardziej niż kogokolwiek innego”.

Przypomniał sobie jej słowa. Nie był w stanie odwzajemnić uczuć dziewczyny. Prawdopodobnie nigdy nie byłby do tego zdolny. Nie mógł pokochać Safu w taki sposób, w jaki ona by tego chciała. Ale mógł ją kochać inaczej. 

„Safu, żyj i czekaj na mnie. Proszę”.

Wiatr się wzmocnił. Drżał z zimna.

 – O czym myślisz? – Nezumi spojrzał na niego, jego włosy falowały na wietrze.

 – O Safu.

 – Powiedziałbym, żebyś się nie przepracowywał, ale to pewnie trudne. Chociaż nic dobrego z tego nie przyjdzie. Po prostu o tym pamiętaj.

 – Wiem.

 – Nałóż niżej ten kapelusz. Ekipa Sprzątająca się tu kręci. To będzie naprawdę wnerwiające, jeśli spróbują do nas zagadać.

Zanim Nezumi zdążył skończyć zdanie, rosły mężczyzna z gangu, pijącego w baraku, pojawił się przed nimi.

 – Czekajta chwilę, chłopaki.

Był to niewątpliwie ten sam człowiek, w którego ostatnio wbiegł Shion. Pamiętał tatuaż węża na jego ramieniu.

 – Ej, to te same pieprzone bachory co ostatnio. Kopę lat, chłopaki, co? To będzie niezła zabawa.

Tsk. Nezumi cmoknął językiem. W tym samym momencie jego prawa ręka poruszyła się szybko. Niebieski odłamek gruzu uderzył mężczyznę dokładnie między oczy. Zawył z bólu i odchylił się do tyłu. Shion brnąc przez tłum, zaczął biec. 

 – Tędy – podążając za Nezumim, wślizgnął się do alejki i wykończony przycupnął. Ekipa przebiegła obok nich, krzycząc wściekle.

 – To całkiem poważne – skomentował Nezumi. – Jak złapią cię następnym razem, pewnie czeka cię coś więcej niż tylko pobicie. Lepiej się na to przygotuj.

 – Tylko ja mam się przygotowywać?

 – Ja zdążę zwiać.

 – Ja też.

Nezumi rozejrzał się bez wychodzenia z alejki. Najwyraźniej codziennie jacyś faceci biegali wokół, bo ludzie chodzili jakby nic się nie stało.

 – Ale na pewno biegasz szybciej. Zrobiłeś postępy od ostatniego razu.

 – Ty mnie tego nauczyłeś. ...O, czy nie mówiłem tego samego ostatnim razem? 

Nezumi się uśmiechnął. Nie był to uśmiech rozdrażnienia, nagany czy zimnego okrucieństwa. To był zmysłowy uśmiech. Zauroczyło to Shiona. 

 – Eve! – zawołał ktoś z daleka. – Co ty tu, do cholery, robisz?

Niski mężczyzna w białej koszuli i czarnych spodniach stał, przyglądając się im z wściekłą twarzą. Miał ciemny kapelusz z szerokim rondem i szalik w tym samym kolorze. Mimo że nie wyróżniał się jakoś specjalnie, jego strój odznaczał jakiś rodzaj sprytu, którego nigdy nie widziało się w Zachodnim Bloku. 

 – O... Szef. Dawno się nie widzieliśmy.

 – Fakt, trochę czasu, niewątpliwie – powiedział niecierpliwie mężczyzna. – Szukałem cię. Czemu nie pokazywałeś się w teatrze? Nie możemy niczego zacząć bez ciebie na scenie. Co się dzieje?

 – Ach, no cóż... dużo rzeczy się zdarzyło i... Zastanawiałem się czy mógłbym wziąć sobie wolne od występów na jakiś czas.

 – Wolne?! – powtórzył z niedowierzaniem. – Oszalałeś?! Większość publiczności przychodzi tylko po to, żeby ciebie oglądać. Chcesz, żeby mój teatr splajtował?

Szef nagle złagodził wyraz twarzy potulnym uśmiechem, a jego głos przybrał zalotny ton. 

 – No dalej, Eve – nalegał. – Porozmawiajmy jak mężczyźni. Jeśli masz jakieś skargi, zawsze jestem tu, żeby posłuchać. 

 – Skargi, co... to będzie raczej ciężkie.

 – Nie masz żadnych? Więc...

 – Mam tyle, że gdybym musiał zrobić teraz listę, stalibyśmy tu do jutra. 

 – Eve, błagam cię. Jeśli chodzi o jakieś problemy, możemy coś wymyślić. Jeśli nie możesz przyjść dzisiaj, to może od jutra...

Hałas. To był dźwięk, który zatrzymał się w uszach Shiona, wyrył w jego pamięci i nawiedzał go w snach przez wiele nocy.

Dźwięk destrukcji. Dźwięk ludobójstwa. Dźwięk śmierci. Dźwięk rozpaczy. Krzyki, jęki, płacz, kroki. Wszystko stapiało się razem, potykając o siebie nawzajem, tańcząc ze wszystkim innym, wijąc, wznosząc w pandemonium. Piekło zmaterializowało się przed oczami Shiona. 

Ludzie zaczęli pierzchać bezładnie na wszystkie kierunki. Baraki się zawalały, a namioty zdzierano na ziemię.

 – To Polowanie! – ktoś ryknął.

„To Polowanie”.
„To Polowanie”.
„To Polowanie”.

Nawet wycie wiatru zostało zagłuszone. 

Starsza osoba potknęła się i upadła. Shion nie miał szansy jej pomóc. Niezliczone stopy przebiegły po upadłym, pędząc przed siebie.

 – Zaczęło się – Nezumi przełknął ślinę. Odwrócił się i wydał krótką komendę szefowi. – W nogi!

Nad ich głowami rozległa się ogłuszająca eksplozja. Rozdarła powietrze. Spadło na nich paraliżujące uderzenie. Barak, będący wcześniej sklepem mięsnym, rozpadł się na drobne kawałki. 

 – Shion! – Poczuł, że ktoś go przewraca. Ciało Nezumiego objęło jego własne. Gdy został przyciśnięty do ziemi, Shion przełknął z bólu własny oddech. Słyszał głos Nezumiego.

 – Shion, jesteś cały?

 – Tak.

Nie było czasu na tracenie świadomości. Zaczęło się. Wszystko zaczynało się w tamtym momencie. 

Nezumi się odsunął. Shion podniósł się, jęcząc cicho. Ujrzał niebo. Szara przestrzeń rozszerzała się ponad nim. Całe piętro zasłaniającej mu wcześniej widok lepianki zniknęło. Powietrze dusiło kurzem.

 – Co z nim?

 – Z kim?

 – Z twoim szefem, czy kimkolwiek...

 – Och, pewnie zwiał. Jeśli ma szczęście, da radę uciec. Jeśli nie... skończy o tak – Nezumi wskazał na coś podbródkiem. Spod zawalonej ściany wystawała zakrwawiona ręka. Była gruba i owłosiona.

 – Pewnie staruszek z mięsnego. 

„To Polowanie”.
„Pomocy”.
„Drogi Boże”.
„Cholera”.
„Pozabijają nas”.
„Biec, biec, biec”.

Głosy łączyły się ze sobą w nieznośny harmider. Shion przykucnął w cieniu szczątków ściany, próbując uniknąć wciągnięcia przez masę ludzi. Mniej niż o krok od niego znajdowało się ramię człowieka ze sklepu mięsnego. 

 – Nezumi, to jest...

 – Spójrz – Shion wytężył wzrok w kierunku, który wskazywał Nezumi.

 – Och... – Jego oddech i głos zamarły w gardle.

Dwa uzbrojone pojazdy jechały drogą obok siebie, niemal całkowicie blokując przejście. Z niesamowitą szybkością przemierzały bazar. Baraki nie stawiały im żadnego oporu. Były jak papierowe figurki, trzeszcząc rozpłaszczane przez koła.

 – Nezumi, te uzbrojone pojazdy...

 – Taa, wyglądają na stare modele. Chociaż wydaje się, że uzbrojenie dalej działa. Użyli akustycznej fali uderzeniowej, żeby rozwalić piętro mięsnego. Kiedy właściwie zaczęli tego używać? – mruknął do siebie Nezumi. – A może wybrali sobie to miejsce do testów?

 – Nie o to pytam. Mam na myśli... one należą do No.6?

 – No moje na pewno nie są.  

Fakt, że No.6 posiadało armię, był dla Shiona czymś całkowicie nowym. 

Zanim się urodził, sześć państw miast podpisało traktat, zobowiązujący je do porzucenia armii na rzecz pokoju i zapomnienia o posiadaniu czy używaniu jakiejkolwiek broni. Z przeszłości nauczyli się, że wojna pomiędzy krajami prowadzi jedynie do zniszczenia środowiska, podupadania ojczyzny i zagrożenia egzystencji samego gatunku ludzkiego. Aby uciec przed własną zgubą, wszystkie miasta podpisały akt i przysięgły go przestrzegać. 

Został nazwany Traktatem Babilońskim od starożytnego miasta, w którym został podpisany. 

Jednak zaskoczenie Shiona szybko znikło. Jeśli No.6 było fikcyjną utopią, naturalnym było dla miasta posiadać armię, żołnierzy i broń, aby móc krzywdzić, zdominować  ludzi.

Shion ostrożnie przyjrzał się nadjeżdżającym pojazdom i uregulował oddech. Nezumi zaśmiał się krótko.

 – Myślałem, że bardziej spanikujesz. Naprawdę silniejszy się stałeś.

 – Już mówiłem. To ty mnie tego nauczyłeś.

 – A ty byłeś niezłym uczniem. Ale zabawa dopiero się zaczyna.

 – Tak, wiem.

Szumiał potok ludzi. Fala została odepchnięta. Ten sam uzbrojony pojazd pojawił się tuż przed tłumem, blokując mu drogę. Krzyki stały się głośniejsze. Ludzie popychali się nawzajem, upadając niczym kostki domina, krzycząc i trzęsąc się od płaczu, stając się zbitą masą, zagnaną w sam środek bazaru. Sklep mięsny, tawerna, stojące za nią stoisko z używanymi ubraniami i sklep, sprzedający suszone jedzenie – wszystkie zostały zniszczone. Żołnierze pojawili się z bronią w rękach, by otoczyć tłum. 

 – Cicho – niski, głośny głos mężczyzny wypłynął z jednego z opancerzonych pojazdów. 

 – Pomocy! Proszę, oszczędźcie chociaż moje dziecko – matka z niemowlęciem unosiła głos w błaganiu kogokolwiek, kto by posłuchał. Nikt jej jednak nie odpowiedział. 

 – Proszę, on nie ma jeszcze nawet roczku. Nie zabijajcie go! – Jakby poruszone jej zachowaniem, dziecko zaczęło kręcić się w jej ramionach.

 – Proszę... nie zabijajcie go...

Shion przygryzł wargę. Całe jego ciało się trzęsło. 

„Co powinienem zrobić... Co ja mogę? Co... Ja nic nie mogę”.

Wycie.

Głos. Psi głos. Gdy Shion się obrócił, jego oczy napotkały psa, wystawiającego głowę zza gruzów. Był to jeden z psów Inukashi – ten, który przyniósł Shionowi list. Następnego dnia Shion wyszorował go dokładnie, jakby chcąc wyrazić swoją wdzięczność. Był to wielki, ciemnobrązowy kundel. Shion wyciągnął ręce do matki.

 – Daj mi dziecko.

Matka otworzyła szeroko oczy, przyciskając niemowlę do piersi.

 – Pospiesz się, daj mi je.

 – Co zrobisz z moim dzieckiem?

 – Może uda nam się je uratować. Szybko – Niemal wyrwał niemowlę z ramion matki. Zdjął płaszcz, owinął nim małe ciałko i położył w wyrwie pomiędzy kupami gruzu. Pies położył się za nimi i polizał twarz dziecka. Płacz ustał natychmiast. Brązowa sierść psa doskonale zlewała się z zawaloną ścianą, która miała ten sam kolor. Był niezauważalny.

„Może mu się uda. Może...”

 – Liczę na ciebie.

Pies delikatnie machnął ogonem.

 – Moje dziecko... Mój syn... – Młoda matka zakryła twarz dłońmi.

 – Jeśli ci się uda, idź do ruin hotelu – powiedział do niej Shion.

 – Hotelu?

 – Ruiny hotelu. Tam znajdziesz swoje dziecko. Nie martw się, zaopiekują się nim. Więc upewnij się, że dasz radę. Przeżyj. I proszę, idź tam je zabrać. 

Matka kiwnęła głową i zamknęła oczy, jakby w modlitwie. 

 – Będzie przejebane jak oni mnie zatłuką! – ryknął krzepki głos. – Nie damy się zabić takim jak ty!

Pośród głosów kilka małych kamieni poszybowało w stronę żołnierzy. Wściekłe poruszenie zapanowało w tłumie. Skały i kawałki gruzu raz po raz wylatywały z masy ludzi, wycelowane w żołnierzy.

 – Cholera – zaklął Nezumi. – Shion, na dół.

 – Eh?

 – Złap się za głowę i kucaj!

Shion zrobił jak mu kazano – ukrył głowę w ramionach i przykucnął. Niemal w tym samym momencie żołnierze otworzyli ogień, strzelając elektrycznymi nabojami. Strzały elektrycznych broni przeszywały ludzkie czoła, piersi i brzuchy. Mężczyźni, kobiety, starzy i młodzi padali bez pojedynczego krzyku. Zwijali się z bólu i zastygali nieruchomo. 

 – Jeśli się sprzeciwicie, zostaniecie zabici. Nie ma wyjątków – powiedział nisko głos.

To nie była groźba. Wszyscy to zrozumieli. Wściekłość na bazarze, czy tym, co z niego zostało, ucichła w jednej chwili. Ludzie przestali się poruszać. Zmroził ich strach i sparaliżowała rozpacz.

Shion wstał ostrożnie. Tuż przed nim leżały zwłoki. Miały ranę pomiędzy oczami, ale nie była śmiertelna. Śmiertelna była odrobinkę ponad nią. Ta osoba dostała kulkę dokładnie w sam środek czoła. Ciało należało do Ekipy Sprzątającej. Jego usta były szeroko otwarte, a pozbawione życia oczy gapiły się w niebo. Za nim na ziemi leżała starsza kobieta, mówiąca coś bez oddechu. Jej odpływające spojrzenie wałęsało się bez celu.

Sceneria przed nim straciła cały kolor. Shion nigdy nie był w stanie pokolorować jej dokładnie w swojej pamięci. Mimo że wszystko zblakło, wiedział, że ludzie mieli ubrania i włosy w przeróżnych kolorach; wiedział, że gruz nie jest jednobarwny, pamiętał na przykład ciemnobrązowy kolor sierści psa, jednak zwłoki mężczyzny na ziemi, oszalała staruszka i widok zamarłego tłumu na zawsze pozostały w monotonnej czerni i bieli. Jedynym wyjątkiem był ciemnoszary kolor, który przepłynął mu przed oczami. Nie należał do chmur. Była to barwa tęczówek. Ciemnoszarych oczu, świecących jasno i z głębi wypełnionych energią. Był to kolor, do którego Shion się przywiązał, któremu się przyglądał i którego przez resztę życia nigdy nie był w stanie zapomnieć. 

 – Powtarzam. Jeśli się sprzeciwicie, zostaniecie zabici. Nie ruszać się. 

Nikt się nie poruszył. Nie mogli nawet tego zrobić. 

 – Shion. – Nezumi złapał jego ramię. – Nie strać tego.

Shion spojrzał w oczy Nezumiego i położył palce na tych, które zaciśnięte były wokół jego ręki. Nie był to gest desperacji. Nie oddawał się całkowicie pod jego opiekę. Chciał się tylko upewnić.

„Oto gdzie jest moje serce. Byłem człowiekiem, gdy zostało przez niego skradzione i byłem człowiekiem, gdy trwałem u jego boku. Nic nie zmieni tego faktu, nieważne jak nazwać to uczucie”. 

W tak nieludzkiej rzeczywistości, niemal nazbyt nieludzkiej, jedyną rzeczą, jaką mógł zrobić, by pozostać człowiekiem, była odmowa odrzucenia uczuć do innych i zachowanie swojej własnej duszy. Shion zacisnął dokładnie dłoń wokół tej Nezumiego.

„Nezumi, chcę pozostać człowiekiem”.

Nezumi odetchnął powoli. 

 – Pozostań takim, jakiego cię znam. Dasz radę, prawda?

 – Nic mi nie będzie.

 – Oczywiście – odpowiedział Nezumi w zamyśleniu. – Nic ci nie będzie. Nie powinienem był się martwić.

 – Zostaniecie teraz przetransportowani.

Opancerzone wozy odwróciły się i zmieniły kierunek. Wielka, czarna ciężarówka zajęła cicho ich miejsce.


==Koniec rozdziału 4== 


((a teraz chwalić mi się, kto płakał bardziej ode mnie?))

60 komentarzy:

  1. Rozdział: cud, miód i orzeszki ^^
    Tylko jeden błąd wyłapałam: "Dopiero teraz Nezumi zauważył, żeprzez cały ten czas wstrzymywał oddech."
    Brak spacji ^^
    Wielkie arigato za rozdział~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak rany, wzruszyłam się. Ale żeby zaraz płakać, to bez przesady. Ja płaczę jedynie przy "Haruharu" Big Banga ;P
    Dobry rozdział, łatwo wczuć się w uczucia Nezumiego, akcja ładnie leci. Czekam tylko momentu, gdy już będą w zakładzie biec do Safu. Płaczący Nezumi to będzie przeżycie :D

    Powodzenia, dobrej weny i wytrwałości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki~~ nie jestem pewna na co mi wena (chyba tylko na wymyślanie porównań i unikanie powtórzeń), ale i tak dzięki >:D też czekam na płaczącego Nezumiego, ale bardziej wyczekuję Shiona yandere .w.

      Usuń
  3. Łomatko. *o* Jeden z najlepszych rozdziałów! Szkoda tylko że całusa nie było.
    Jedyna fikcyjna rzeczy przy jakiej płakałam, to był finałowy (pzedfinałowy?) odcinek anime - płaczący Nezumi, Shion nibyandere i w ogóle. Wiec tu nie, ale sie wzruszyłąm!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ._. gdzie twoje serce i współczucie dla biednej blondynki z nożyczkami co ludzi dźga a płakała? lol, ludzie, serc nie macie xD

      Usuń
  4. Ja nie płakałam, ale to nie zmienia faktu, iż rozdział był cudowny. Jeden z najlepszych. Szczególnie podobały mi się wyznania Shiona. Nezumi nadal walczy z samym sobą i mimo bardziej pokręconej sytuacji w jego przypadku, ja i tak wiem, że też się zakochał. Bo tak i już ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, sama Asano w kiedyś stwierdziła, że Shion jest zakochany w Nezumim, zaś co do Nezumiego sama nie jest pewna - twierdzi że Nezumi sam nie wie, czy raczej Shiona kocha czy się go boi ^^

      Usuń
    2. Wiem, wiem, też gdzieś czytałam tę wypowiedź :) Oczywiście fajniej by było, gdyby kochał Shiona. On sam może nie być co do tego pewnym, ale ja, jak zapewne i większość fanów, skłaniam się bardziej do wersji z miłością. Choć ta niepewność sama w sobie jest również ciekawa.

      Usuń
  5. coś ostatnio wyrabiasz sie w terminie ;)
    DZIEKUJE !!!! Kocham cie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy wyraz miłości przyjmuję z zadowoleniem i zamykam w szkatułce w serdusiu niczym Watanuki z xxxHolic~~

      Usuń
  6. Tak niestety albo i stety jak kto woli panowie też czytają.
    Jestem Ci strasznie wdzięczny za to że poświęcenie się tak i tłumaczenie tego :D

    Barszczu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nufufu, wiedziałam, że ten dzień nadejdzie .w. stety, stety, cieszy mnie to niezmiernie prawie jak to, że zmuszam Bogu ducha winnych ludzi do grania w gry yaoi .w.

      Usuń
    2. Gry yaoi? A gdzie, a jakie, a po angielsku? :D

      Usuń
    3. Aktualnie w Lucky Doga popylam w przerwach od tłumaczenia i bycia mordowaną k-popem przez przyjaciółki najdroższe, aczkolwiek nie byłam w stanie skonfigurować tego cholernego tłumacza i w pewnym momencie rzuciłam to w cholerę, ciesząc się częściowym tłumaczeniem z neta~~ nie chce mi się linkować, wygoogluj sobie jak cię interesuje .w.

      Usuń
  7. Ve~! Rozdział! Wspominałam już że cię kocham? Bat łotewer,naprawdę uwielbiam ten chap! Kesesesese! I tak jak reszta nie mogę się doczekać ryczącego Nezumiego. Uwielbiam go,ale czułam wtedy chorą satysfakcję...mimo że ryczałam razem z nim...:D A Shiona można się naprawdę przestraszyć(szczególnie gdy się go porównuje do Lucy-san celującej ci w głowę...zawał miałam),ale tak ogółem to można go tylko kochać:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam Cię, ja ryczałam jak opętana! Aż musiałam się poduszkami nakryć byleby tylko nikt nie słyszał tego wycia. Co ze mnie robi No.6, to nie do pomyślenia.. Jestem już obecnie na takim etapie, że wystarczy mi jedna, drobniutka myśl o Nezumim czy Shionie i już mam świeczki w oczach.
    Anyway, tak sobie myślałam. Jesteśmy dopiero w trakcie 4 tomu, nie? I już trafia się wycieczka do Zakładu Karnego? Ja nie chcę na prawdę zalewać się nadzieją, ale miałoby to znaczyć, że być może ta historia znacznie przekracza to co zostało pokazane w anime? Kurde, boję się aż wprost napisać co by nie zapeszyć.. W sensie - każdy wie jak się anime kończy, każdemu serce pękło i w każdym pozostał niedosyt. Wiedząc, że przed nami jeszcze 5 tomów czy mogę zasugerować stwierdzenie, że Asano sprezentowała nam dalsze losy chłopców? Czy jestem na tyle niedoinformowana i naiwna (prawie w stopniu dorównującym Shionowi), że to tylko moja wyobraźnia i płonne nadzieje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. // Kto nie chce wiedzieć proszę by tego nie czytał!//


      Nie, źle myślisz. Pewnie oglądając anime czułaś mocny przeskok. Jakby nagle ta fabuła kupy się nie trzymała. Niby wszystko oki, ale... I tu masz odpowiedź, gdzie się tomy podziały ;p

      Zabawa to się dopiero zaczyna, a nie kończy jak w anime ;p
      //Koniec//


      Ale i dla mnie to wielka niewiadoma, bo poza zaspoilerowaniem sobie 2-3 rozdziałów, to więcej nie czytałam, by mieć większą przyjemność przy korekcie xD

      Usuń
    2. SPOILER WARNING.

      Ostatnie odcinki anime były totalnym szaleństwem fabułowym. A na dodatek mało co do mnie docierało przez nadmiar emocji, więc raczej toporne wydały mi się zakończenia wszystkich wątków. To fakt.
      Takie wnioski nasunęły mi się po przypadkowym przeczytaniu urywka rozmowy między Nezumim i Shionem - ni jak nie wpasowuje się w scenerię Zakładu Karnego, więc uznałam, że to muszą być jakieś dalsze losy (czy cóś).

      Tak więc. Wracam do pochłaniania wersji angielskiej, moja słaba wola wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem jednak.

      Usuń
    3. HAHAHAHAHA xD Aż za dobrze to znam.

      Mnie to ciekawi, skąd ja znam pewną scenę, którą Kuro też zna, ale po przejrzeniu przez nią paru rozdziałów do przodu nigdzie tej sceny nie ma O_O "Scena widmo!"

      // SPOILER ANIME//

      No i ciekawość mnie zjada, czy im głębiej to są jeszcze jakieś miłe smaczki, czy Asano Atsuko skupiła się przede wszystkim na osach, burmistrzu i ludziach lasu (oni to mnie akurat ciekawią, bo w anime ich istnienie w ogóle sensu nie miało xD... oglądając zastanawiałam się czy twórcy wrzucili ich tylko jako niezły zapychacz, by Nezumi mógł się pochwalić śpiewaniem...).

      Oraz czy będzie podane prawdziwe imię Nezumiego >:D

      Usuń
    4. WSZYSTKO JEST JEDNYM WIELKIM SPOILEREM.

      O matko prawdziwe imię Nezumiego! To jest coś tak nieosiągalnego, że aż się boję, że ewentualna odpowiedź może mnie niesamowicie rozczarować. Ale kurde, aż mnie ciekawość zżera kompletnie. Jako 'człowiek lasu' na pewno ma przepiękne imię, mama nadzieję, że nas Asano nie zawiedzie.

      I, tak jak bardzo mnie ciekawi cała ta akcja z osami i burmistrzem tak chciałabym jak najwięcej Nezumiego i Shiona dostać jednak. Nawet się łapię na przeskakiwaniu niektórych fragmentów jak czytam już po raz kolejny.

      Pssst, zdradźże co to za scena, umieram z ciekawości! Może nawet mamy na myśli tę samą..

      Opanowałam się trochę z tym czytaniem, bo już nie mam siły płakać przy kolejnych rozdziałach.

      Usuń
    5. WIELKIEGO SPOILERU CIĄG DALSZY

      No i się rozmarzyłam na sama myśl o imieniu. Też się boję, że oczekiwania za bardzo rosną i później będzie jak ze śpiewem Nezumiego. Wszyscy piali, a ja się mocno zawiodłam. Spodziewałam się czegoś lepszego. Jak jeszcze głos był niczego sobie, to tak ten podkład muzyczny... Uważam, że byłoby znacznie lepiej, gdyby kompozytor zrobił sobie wolne (przykładem na to jest końcówka!! ech.... :< jak ta piosenka pięknie brzmi bez durnej muzyczki w tle) - ale to tylko i wyłącznie moje zdanie ;p

      SPOILER SPOILERÓW!!!!!!!!!!! NIE CZYTAĆ, JEŚLI NIE CHCECIE SOBIE POPSUĆ ZABAWY I JEDEN Z FAJNYCH SMACZKÓW STRACIĆ! NAPRAWDĘ NIE RADZĘ! ;/ (choć nie jestem pewna, czy to na pewno z powieści było czy może wiele osób miało ten sam sen i to wszystko to tylko jedna wielka iluzja xD)

      Scena:
      Dużo nie pamiętam, Ale na pewno Shion w niej płakał starając się ukryć łzy, które po ciemku dostrzegł Nezumi (czy on je poczuł na jego policzku, tego nie pamiętam). A rozmawiali w niej o tym, że mogą zginąć i może to być ich ostatnie spotkanie. - coś w tym stylu ;/ Sądziłam, że to będzie przed Zakładem Karnym, a tu buka xD

      Usuń
    6. Uuu, to jeszcze coś nowego! Ta scena, mam na myśli.
      Matkojedyna, to byłoby piękne. I już mi gula w gardle rośnie..

      Nareszcie znalazłam kogoś, komu piosenka Nezumiego też nie przypadła do gustu. Nareszcie. Słowa są piękne, trzeba przyznać. Wykonanie Nezumiego nie najgorsze, chociaż jak na 'głos porównywany do wiatru' wyszło raczej marnie. Ale melodia? Podkład? Co to jest, ja się pytam? Szlag mnie ognisty trafia za każdym razem jak to słyszę. Jeszcze na początku jest znośnie ale później? Jak jakaś przyśpiewka weselna czy coś? Ugh, jak mogli zniszczyć tak istotny moment.

      A co do imienia jeszcze to nie wydaje mi się, żeby Asano je podała koniec końców. Zawsze zostanie jakiś smaczek tajemnicy, a to chyba sedno Nezumiego.

      Usuń
    7. TAK, TAK, SĄ SPOILERY ODNOŚNIE ANIME ;p

      WOW! O_O Ja tak samo! Spodziewałam się porządnego zlinczowania, za moje słowa odnośnie piosenek.
      Jestem oddaną fanką i padam na kolana przed moimi ukochanym ed, op z czasem też polubiłam i nawet miałam na na niego chwilową fazę. Ale do weselnego za nic nie potrafię się do tej pory przekonać (patrząc na te dwie, to ta jakby z całkiem innej bajki się urwała). Tak, też mi się ona skojarzyła od razu z piosenka z wesela xD
      Pamiętam jak w tym momencie wyłączyłam dźwięk, bo tak ważny moment, tak się wczułam w powagę sytuacji :<, a tu bum... xD i aż mi wstyd było, że się nie potrafię powstrzymać od śmiechu. Dlatego sobie tylko słowa czytałam, bo nie mogłam korekty olać.
      Jednak wszystkiemu winny właśnie ten durnowaty podkład muzyczny ;/ Po jaką cholerę oni go tu dawali? Jak dla mnie to dużo większe przebicie do odbiorcy miałoby danie samej śpiewanej piosenki. Jadą se w tym samochodzie, wszyscy świadomi swojego losu, nikomu do śmiechu, a tu nagle ktoś sobie zaczyna nucić pod nosem piosenkę. Tak mało było potrzeba, by z tej sceny zrobić naprawdę niezapomnianą.

      Tak, też sądzę, że nie poda ;p Choć myślę też, że jak już coś, to może porządnie je ukryć. Tak, że tylko uważny i dociekliwy czytelnik zauważy >:D.

      Choć z drugiej strony, jakby je podała, to patrząc, że jest już tłumaczony 7 tom, to ludzie by już o tym na około krzyczeli ;p więc marne szanse.

      To teraz Ty mi napisz jaką scenę miałaś na myśli, skoro nie tą? :D

      Usuń
    8. PS Szczególnie, że OST jest naprawdę dobry. Ja na przykład padam przed めぐり会い (to tak, gdy tańczą) znakomita, piękna, wyciskająca łzy i oddająca w całej swojej klasie klimat no.6. Dlatego, do cholery, czemu weselna jest tak kiepska? xD Zmiana kompozytora? Zrobił im na złość, bo za mało mu zapłacili? A może sami tworzyli, bo budżet się skończył? xD
      Naprawdę nie pojmuję czemu to jest na tak kiepskim poziomie.

      Usuń
    9. Meine Liebe, wykreśl sobie człowieku z życiorysu jeden dzień, by przeznaczyć go na prokrastynację z szurniętymi fangirlami k-popu przy koreańskich thrillerach i jaka konwersacja cię ominie! Się rozpisałyście, pozwólcie więc Kuro wrzucić swoje trzy grosze~
      Primo: niewielka jest grupa osób na tyle uważna i jarająca się powieścią, by roztrąbić na cały internet jak długi i szeroki imię Nezumiego. A tak w ogóle to na miejscu Asano dałabym je pod koniec, jeśli w ogóle, więc nie traćcie jeszcze nadziei, dziewoje moje najdroższe~~
      Secundo: Dżun, rozczaruję cię może, ale powoli dochodzę do wniosku, że to prawdopodobnie był jakiś fanfick/doujinshi (ale stawiam na opcję pierwszą), który(e) zdarzyło nam się przeczytać, jako że ja czytam tego sporo, a i ty góry pewnie przekopałaś. Wiesz, niby jest jakaś resztka nadziei, ale mimo wszystko ta scena wydaje mi się być jakby... zbyt piękna, by być prawdziwa? xD
      I tu, królewny i królewicze, zaczynają się spoilery.
      Seryjnie, jeśli nie chcecie sobie zepsuć tego, czego NIE ma w anime, lepiej to pominąć, aczkolwiek są to moje urojenia połączone z opisami poszczególnych tomów ze strony z angielskim tłumaczeniem. Life is brutal. To ostatnie może coś zdradzić. Lepiej się pilnować.
      A więc tercio: jeżeli teraz nie było już tej sceny, a miałoby się zdarzyć cokolwiek podobnego, wszelkie tryskające zajebistością sceny obstawiałabym na akcję po śmierci Safu. Dlaczego? Bo widzicie, drogie owieczki, (tu zastanów się dwukrotnie, towarzyszu, czy chcesz to wiedzieć) oni wracają do miasta. Jadą do Ratusza. Bóg wie po co. Nezumi prawie zdycha, a oni jadą do miasta. Asano musiała mieć na to dobry powód, a ostatni tom (tak, dotarcie do tego trochę potrwa) będzie prawdopodobnie bardziej niż epicki. Totalnie. A przynajmniej taką mam nadzieję, wiadomo, jak tak widzę Shiona z Nezumim w samochodzie na tylnych siedzeniach, jak tak już wiedzą jak to się skończy, tak jakoś umiem to sobie nawet wyobra... (*tu Kuro wybucha płaczem na samą myśl*)

      A tak w ogóle to w wersji pisanej ta piosenka nie jest aż tak... no jak z wesela wyciągnięta xD

      Usuń
    10. hahaha xD a myślałam, że to ja jestem mistrzem pisania monologów. Kuro, rządzisz! xD

      Widzisz?! Ale tak zawsze jest xD To co fajnie dzieje się, gdy nas nie ma.

      Niestety, ale myślę, że faktycznie masz rację co do "naszej sceny". Jednak nie niszczę nadziei ^ ^. Jednak to prawda, że może to był jakiś faktycznie "twór fana". Mimo to, był naprawdę dobrze napisany! >:D (nawet na nim się popłakałam xD)

      Odnośnie spoileru Kuro (więc nie czytać! dotyczy on powieści)
      Co do dalszej części twojej wypowiedzi, to miałam jej nie czytać xD, ale jak doszłam do fragmentu "aczkolwiek są to moje urojenia połączone z opisami poszczególnych tomów ze strony z angielskim tłumaczeniem". To się uśmiechnęłam xD ech, przyznaję się, ale tu silna wola już dawno ze spoilerami przegrała.
      I właśnie dlatego czekam tak na wydarzenia, które się kryją w dalszych tomach *_*.
      BO one mi dały nadzieję, że wielkiej Safu-osy, która dzięki swej miłości sprawia, że cierpienia znikają, rany siew mgnieniu oka goją, a świat staje się lepszy, nie będzie! :D *o tak!* Płacząc przy oglądaniu 11 tak bardzo pragnęłam, by to był tylko bezsensowny pomysł twórców anime. Bo to było pójście na taki banał, aż nie w stylu Asano, patrząc na cała genialną resztę :<<< I naprawdę czekam i wierzę, że to ma głębsze i bardziej w jej stylu zakończenie, które porządnie zaskoczy ^ ^ (i wyciśnie jeszcze więcej łez)

      piosenka:
      skąd wiesz? xD Do weselnej piosenki jeszcze daleko ;p
      a tak szczerze, pewnie tak, słowa nie były kiepskie.

      Kuro, plis, tłumacz szybciej xD, bo ja wszystkie rozdziały przeczytam, zanim do korekty dostanę T^T. Tak przyznaje się xD, najnowszy rozdział został kilka dni temu pochłonięty (a miałam tylko parę zdanek przeczytać, dla zaspokojenia apetytu :< )

      Usuń
    11. ...Twoja słaba wola mnie powala. Ale powiem ci, że tak w sumie to mogło być gorzej, wiesz, nie czytasz wszystkich rozdziałów naprzód .w. tłumaczę przecież, po prostu cały świat uparł się żeby mi przeszkadzać~ swoją drogą widziałam wczoraj ten film, Sherlocka Holmesa, tego z Iron Manem (kto zna obsadę ten zrozumie), and I was like "soooooo heterosexual" i niektóre sceny tak mi jakby przywodziły pewną myśl, a mianowicie: ,,lol, gdyby No.6 nie miało być wzruszające i poważne, i w ogóle, i zamiast być osadzone w przyszłości, działo się w przeszłości, to Nezumi totalnie byłby Sherlockiem''. Taaak, nie wiem co to ma do rzeczy, może po prostu jestem zmęczona. Ale sen jest przereklamowany. Mam tumblra, moje drugie życie mnie potrzebuje i w ogóle... lol, po co ja to piszę?

      Spoilery, poddani moi, spoilery~~ nie jestem jeszcze pewna co do czego, ale i tak~~
      A tak w ogóle to czemu nadal się boisz tej osy? xD Nawet jeśli będzie, pewnie Asano na tyle ładnie to uję... a nie, totalnie jej nie będzie, wiesz, Nezumi nadal zdychał jak zmierzali do miasta, ergo nikt go magicznie nie wyleczył, ergo pani Elyurias wtrąci się na końcu (jeśli w ogóle), ergo wielka osa jeśli będzie, to rozpierniczy Ratusz, a i pewnie napisane ładniej to będzie~

      A studio bones w ogóle miało wtedy porypane pomysły, wcale nie musieli tam wsadzać tej kanapy ._. a ani Rikigi, ani Inukashi nigdy nie było u nich w domu przecie ._.

      Usuń
    12. Wiesz tego, co zmienili w anime jest znacznie więcej xD. Ja tam im nie mogę za nic wybaczyć pozbawienia Shiona sarkastycznej osobowości. Jak tak teraz to oglądam, znając powieść, to jest takie.... pozbawione smaczku :<.
      A kanapę ci wrzucili z wiadomego powodu ;p Bo to nie yaoiec (już widzę ten tłum, który mnie atakuje xD).
      Chcieli w ludziach przełamać pewne steoretypowe myślenie. Dlatego, jakby dali tego za dużo, to by od razu zostało wrzucone do jednego wora. Odbiorca se myśli co chce, oni jednak nie to chcieli pokazać. CO im moim zdaniem wyszło, bo przez to powstało wiele kontrowersyjnych rozmów.

      No ale skoro zaczęłaś ten temat, to możemy to pociągnąć >:D. Ja np nie rozumiem po co tak pozmieniali układ wydarzenia? No przykładowo taniec i pocałunek. Czemu, tak jak piszesz, Rikiego z Inukashi wrzucili do ich mieszkanka, a nie zrobili jak w powieści? Jedynie sceneria jest inna, którą już mają zaprojektowaną, więc czemu? Czemu Nezumi mdleje w teatrze, a biedny Shion go taszczy na plecach aż do domu? xD Po co zapychacza z tortem, sweterkiem i prezentem w urodziny Shiona zrobili? I... czemu ten typek, co się do Karan podwala nie ma kruka na ramieniu? ._. (tyle mi na szybko do głowy przychodzi xD)

      Osy zaś się nie boję, a uważam za banalny i durny pomysł - to duża różnica ;p Dlatego mnie bardzo ucieszy, jeśli jej w powieści naprawdę nie będzie. W sensie, niech se będzie, ale // SPOILER!!!!!!!// nich nie zbawia świata, ożywia Shiona i ulecza Nezumiego.// KONIEC SPOILERU!!!//.

      Usuń
    13. Wyjaśnię wszyyystkie twoje wątpliwości, madmoiselle, ale najpierw... Armio fangirli z tumblra, do ataaaakuuu~! Na niewierną~!

      Primo: Nezumi padł w teatrze zgodnie z zasadą adaptacji numer jeden - ,,wsadzać fanserwis wszędzie gdzie można, a jeśli już gdzieś był, to się go pozbyć bo nie mamy na to miejsca''. Crossdressing i odległość twarzy Shiona od twarzy Nezumiego są idealnym powodem dla fujoshi do pisku, rysowania doujinshi i zwiększania popularności serii.
      Secundo: Zapychacz z Safu jest po to, żeby zachować pozory, że Shion w jakimś stopniu jest normalny i że Safu nie była niekochaną postacią wrzuconą na odwal się. Sweterek zastępuje koszulę (czy cokolwiek to było), którą pamiętnej nocy Nezumi Shionowi zawinął.
      Tercio: Stawiam, że kruk nie mieścił się w kadrze, a animatorzy byli kapryśni i pomieszali sceny, bo nawet moja porypana, bujna wyobraźnia tego nie wytłumaczy.
      (spoiler z osą, wzrok odwrócić.) Life is brutal, stawiam pocky że osa wyleczy Nezumiego i uratuje świat po zajebiście wzruszającej scenie ze Shionem. Jeszcze trochę zanim to przetłumaczą na angielski więc po prostu uznajmy że wygrałam i kupisz mi pocky na animatsuri. Dlaczego? Bo masz pracę. .w.

      Usuń
    14. Zakładzik! >:D Wiesz jak mnie skusić ^ ^ Przyjmuję więc wyzwanie! //SPOILER// Tylko jak osa nie uratuje Nezumiego i nie zbawi świata to pocky (kupione przez ciebie - żadnych wymówek! masz pewnie kieszonkowe) trafia do mnie ;p Lubię truskawkowe i czekoladowe :D ale bananowe nie za bardzo xD I jeszcze jedno! Nie ma po cichu zmieniania tłumaczenia byle wygrać! xD Bo angielską wersję i tak przejrzę xD

      Co do twoich wyjaśnień.... hmmmm, muszę się zgodzić, argumenty masz mocno przekonujące. A co z pomieszaniem wydarzeń? xD Jaka masz na to teorię? Czytając mangę i powieść wydaje mi się, że prawdziwa kolejność jest znacznie lepsza i bardziej trafna.
      Tak poza tym, nieźle się mangace kreska poprawiła O_O. Z każdym rozdziałem mam coraz większą frajdę w czytaniu i zachwycaniu się nad doborem kadrów >:D Nie idzie na łatwiznę, a to się chwali.

      Usuń
    15. Zakłaaaad~~ *wiecznie spłukana Kuro już się cieszy na pocky* a oto moja teoria co do pomieszania wydarzeń:
      Otóż twórcy anime bazującego na powieści, której nie czytało jakieś 90% widzów, muszą utrzymać się na rynku tak, żeby nie zdjęli ich w połowie i pozwolili wyemitować zaplanowaną ilość odcinków. Kasa to kasa, wszystko zależy od tego ilu widzów przyciągną. Anime było jakby eksperymentem i zapoczątkowało aktualną chwilową modę na ekranizowanie książek (dam sobie głowę uciąć że dlatego wyszło Another), tak więc bones musiało się nieźle nagimnastykować. Dlatego zmieniali tok wydarzeń tak, żeby wcisnąć jak najwięcej fanserwisu, bo od początku byli niezdecydowani czy zrobić z tego poważną serię, czy pozostać w konwencji oczywistego jak błękit nieba i wiry na Wiśle shounen ai. No spójrz tylko - wykorzystali zajście w teatrze i taniec jako budowanie "napięcia" przed momentem, w którym na wierzch wychodzi kompletne shounen ai, czyli przed pocałunkiem. Z ich punktu widzenia ta część pomiędzy pocałunkiem i samowolką Shiona, a Zakładem Karnym byłaby po prostu nudna. Pozmieniali to tak jak im pasowało, żeby utrzymać fangirle przed telewizorami. Oczywiste jak dla mnie.
      Manga z drugiej strony ma już więcej swobody - anime nakręciło spiralę zysków, więc manga musi jedynie utrzymać poziom, a to nie sprawia z całą pewnością tylu problemów, co wyemitowanie całkowicie nowego anime w biznesie mimo wszystko nastawionym na zysk. Mangaka nie musi już tak kombinować i może po prostu przenieść historię na karty tomików. Dlatego manga wygląda na moje chwilami nawet lepiej niż anime. A kreska owszem, poprawia się xD Chociaż mi od początku się podobała .w.
      Czyli w zakładzie o Shionie nie ma mowy? Niech sobie zdycha, czy go osa wskrzesi czy nie, nas to nie obchodzi, tak? .w. Bo wiesz, mój instynkt podpowiada mi, że jednak coś mu się w tym Ratuszu stanie .w.

      Usuń
    16. Dobra, ale anime to nie manga. Tu nie przerywają emisji, gdy oglądalność jest kiepska :) Mają na wstępie ustalony budżet na xxx odcinków i tyle bez względu na wszystko muszą wypuścić.

      A co do opowiadań, to się w zupełności z tobą nie zgodzę. Już dużo wcześniej panowała taka moda. Przykładowo Juuni Kokuki, Kemono no Souja Erin, Seirei no Moribito.
      W Another to twórcy bardziej chcieli zrobić w końcu dobry horror anime i tym się wybić na rynku, ale im mocno nie wyszło ;p

      Twoja reszta argumentów jest trafna, jednak moim zdaniem bones se mocno w tym w piętę strzeliło. Kasa kasą, ale to stworzenie "niezapomnianych anime" sprawia zapisanie na kartach historii, a co za tym idzie większy zysk. Wiele ludzi przez to do siebie zrazili, bo nie przemyśleli sensu każdego odcinku, by to ładnie i zgrabnie pokazać i ludzie, którzy oglądali i nie są fanami mówią jedno "w tym anime fabuła zeszła na ostatni plan", "fajnie się zaczęło, ale im dalej w lat, tym większy gniot". Z tego mogłaby być naprawdę niezła perełka, łamiący pewien stereotyp, którego społeczeństwo nadal się strasznie boi.

      Co do mangi, nie nie nie ja nie napisałam, że mi się wcześniej nie podobała (ja dalej bez względu na cło i wydaną kasę, chcę to mieć na półce w domu! *_* !!!) Po prostu teraz jest znacznie lepsza i po prostu jestem pod wrażeniem, jak się jako rysownik poprawiła, przez co mam jeszcze większą radość z czytania i podziwiania kreski :D.

      Wiesz, jeśli obie nie znamy dalszych losów i to nie będzie pewniak, a jedynie nasze przypuszczenie, to ja tam bardzo chętna na więcej zakładów >:D niahahahaha.

      Usuń
    17. Wiesz, zdjąć może i ich nie zdejmą, ale jeśli to będzie naprawdę do niczego, stacja może zrobić im dwie rzeczy: zmienić czas emisji na naprawdę debilny i zadzwonić do studia ze słowami: ,,Nie, nie będziemy tracić więcej pieniędzy, macie o jeden odcinek mniej, zmieśćcie się''.

      Bones nie radziło sobie nigdy z krótkimi seriami, zawsze miałam wrażenie, że za dużo chcieli tam wsadzić kiedy oglądałam ich krótsze serie... chociaż może przesadzam. Wiesz, Bones lubi spieprzać serie, ale uczy się na błędach (FMA weź za przykład), więc w sumie się nie dziwię, że wyszło jak wyszło.

      Może kiedyś dostaniesz mangę. Powodzenia. Ukradnę ją zanim kurier zapuka do twych drzwi .w.

      A więc kolejny zakładzik? Stawiam moje wstążeczki do włosów, że Nezumi w jakikolwiek sposób da Safu do zrozumienia, że Shion to jego mięsko .w. Wiem, że to jakby niemożliwe (zwłaszcza biorąc pod uwagę słowa pani Asano), ale chcę w to wierzyć i nikt mnie nie powstrzyma *-*

      Usuń
    18. Musisz to bardziej sprecyzować. Bo wiesz, bardzo dużo można pod to podciągnąć >:D

      Jeśli chodzi o mnie, to jestem w stanie założyć się: Czy w powieści Asano zaserwuje nam coś tak rozwalającego, co pobije pocałunek na dobranoc i taniec // SPOILER ANIME!!!!!!!!!!// No i pożegnanie Nezumiego, bo to już wszyscy, co oglądali, widzieli xD //KONIEC//

      Nagroda hmm.... to zależy, czy chcesz coś materialnego, czy też nie xD. Mogę dużo zaoferować jak również wymyślić nagrody niekoniecznie wymagające wydawania sporo kasy >:D (zabawa robi się ciekawsza, gdy czujesz ten lęk i strach przed przegraną i poniesieniem przez to kary muahahah xD)

      Usuń
    19. boens: ech, faktycznie :<. Moje perełki od nich nie są krótkimi seriami lub są pełnometrażowe. Choć Tokyo Magnitude 8.0 na upartego nie było aż tak kiepskie. (dobra, co ja gadam... było! xD no.6 wyszło im znacznie lepiej xD)

      Usuń
    20. Po zastanowieniu to oznaczenie przez Nezumiego swojego terenu jest jednak z lekka mało prawdopodobne, a stracenie wstążeczek z takiego powodu jest z lekka bez sensu, ale jestem hazardzistką, więc wymyślmy sobie w miarę twórczy zakładzik. Jeśli Safu rozbeczy się przy spotkaniu ze Shionem, przyprowadzasz mnie i Ayo za rączki na animatsuri i jesteś moim osobistym niewolnikiem. A jak nie... eee... to Jej Wysokość Kuro będzie twoim .w. Stoi? .w.

      Usuń
    21. O! :D To fajnie wymyśliłaś. Choć jeśli chodzi o nagrodę, to już się z kimś kiedyś o takie coś zakładałam... xD
      Przyjmuję wyzwanie! >:D Zakład stoi! Safu, wierzę, że będziesz twardą babą! Na nieszczęście, moja godność od ciebie zależy xD

      Ewentualnie mam pomysł nagrody jeszcze taki: ten kto przegra, ma za zadanie przygotować kartonikowy powóz i wozić w nim na arimatsuri zwycięzcę przez 15 minut xD

      Usuń
    22. Skąd ja ci kartony wyciągnę? xD Poza tym jak wygrasz, zawsze możesz mi to rozkazać >:D Safu, płacz jak bóbr!

      Usuń
    23. A przecież się ostatnio przeprowadzałaś xD Kartony to się bierze z ze sklepów (na zapleczu pełno ich mają). Albo w Ikei za 2-5 zł kupuje ;p

      Ale dzięki za podsuniecie pomysłu, mój ty rumaku! xD

      Safu, nawet nie próbuj! Pamiętaj, babunia byłaby z ciebie dumna! >:D Musisz być silna kobita! CO NIE RYCZY PRZY DWÓCH FACETACH xD (w tym jednym, który dał jej kosza!)

      Usuń
    24. Wiesz, jak ja się przeprowadzam, kartony kończą w piecu razem z tym co podwędzę ze starego mieszkania .w.

      Safu, to normalne, że się płacze przy kolesiu, który dał ci kosza i gościu, dla którego dał ci kosza, mimo że teoretycznie ty go znasz dłużej i w ogóle. A babcia nie byłaby dumna, bo nie żyje .w. Tak jak twoja matka .w. I ojciec .w. Już beczysz?

      Usuń
    25. Ale rozmowa była skąd się biorą, a nie jak kończą ;p

      Ej, nie podjudzaj mi Safu! Ona wie lepiej, że nie wolno dać się ponieść emocją! A swoich rodziców pewnie nie pamięta ;p więc jej nie sprowadzaj na złą drogę, łatwymi zagraniami.

      PS Sądzisz, że do Arimatsuri dowiemy się, kto wygrał? Bo tak tego chyba nie wzięłyśmy pod uwagę i czarno to widzę.

      Usuń
    26. Uno: Ach, jak ja się cieszę, że w końcu zaczęłyście jakoś oznaczać te spoilery. .w. Czyżbyście miały więcej miłosierdzia dla biednego, rudego dziecka przy laptopie~? Nie, psia mać, nie macie! Podsycacie moją ciekawość! Mam ochotę to przeczytać, a potem wytarmosić was za uszy, szopy jedne! ><"
      Due: Jako że dzisiaj mam fajne włosy to wam wybaczam. .w.
      Tre: O, szykuje się zakładzik~? A ja też mogę się przejechać kartonowym samochodem? .w.
      Quattro: Rinnie, za spoilery to ja Ciebie uduszę na Animatsuri. Przysięgam. ._.

      Usuń
    27. Primo (bo po włosku zajebiściej): moje kartony biorą się z powietrza, szczerze mówiąc nawet nie wiem skąd je mamy

      Secundo: Safu, Shion rzucił cię dla kolesia, z którym spędził tylko jedną noc, mimo że z tobą był prawie całe życie, więc becz.

      Tercio: zapraszamy do kartonowej ciuchci

      Cokolwiek było dalej: ty naprawdę myślisz, że pozwolę ci się chociaż palcem tknąć bez wbicia ci nożyczek w plecy za spoilery z Lucky Doga? .w. Uznajmy, że jesteśmy kwita.

      Cokolwiek było po cokolwiek było dalej: z tym płaczem Safu powinno się okazać przed animatsuri, bo to za 4-5 rozdziałów w angielskim tłumaczeniu, a więc przed animatsuri powinno zdążyć .w.

      Usuń
    28. Matkojedyna. Pamiętaj, nigdy nie spuszczaj z oczu na okres dłuższy niż 24h dyskusji z maniaczkami tematu, bo zwrotnie jej monstrualne rozmiary przygwożdżą cię i zaduszą.

      Ja na prawdę miałam być dziś produktywna a skończyło się na czytaniu powyższego i sklecaniu jako-takich swoich pięciu groszy. Co i tak ni jak nie wychodzi, biorąc pod uwagę kartonowe karoce z ogierami, osy zbawiające świat, Safu z cieknącym nosem, nie wspominając o ofercie niewolnictwa i hazardzie, co to się panoszą w, tak spokojnym do tej pory, temacie.

      Średnio ogarniam, bo widać, że się wszystkie szalone dobrze już znacie a ja prawie jak intruz, ale się ścisnę i wcisnę gdzieś tutaj.

      To tak na samym początku grzmię i trąbię o SPOILERACH.

      Scena, o której ja mówiłam to moment, który w powieści na bank miał miejsce tylko za chiny nie mogę go umiejscowić odpowiednio w klimat. Mianowicie Nezumi przedstawia swoją historię Shionowi a ten reaguje jak-to-on, czyli jak na moje świeczkami w oczach (jak nie gorzej). Na co Nezumi (kochany biedny skrzywdzony przez wszystkich Nezumi, czując się winny, że takimi opowiastkami uraczył swojego kochanego chłopca zaczyna go przepraszać, kończąc stwierdzeniem, że nigdy nie chciał go tak skrzywdzić.

      Swoją drogą, jak Wam wpadnie w ręce link do tego fica, z którego Waszą scenę zgarnęłyście to podrzućcie. A co tam, za mało się jeszcze naryczałam przez Nezushi.

      Kurde no, masę rzeczy miałam jeszcze wyłowić i skomentować, ale zdecydowanie polegnę nawet nie próbując przed kolejnym przeglądaniem całej dyskusji.

      O, osobiście obstawiam, że Safu jednak twardka będzie i rozryczeć się - nie rozryczy. Chociaż gdyby tak Shion się jako pierwszy złamał to może ją pociągnąć w tę rozpacz.

      Oi wiem, tu miałam przyznać rację - rzeczywiście w anime strasznie zniańczyli Shiona. Znacznie bardziej odpowiada mi jego charakterek w powieści.
      O, a manga - no cud, zwłaszcza po ostatnim chapterze.

      Tak. No to kończę.

      Usuń
    29. palutki! :D A tak się zastanawiałam, gdzie się podziałaś :< i......... czy mi się zdaje, czy walnęłaś najdłuższy z nas wszystkich monolog? xD

      Ty intruzem? No co ty! xD Prędzej to ja nim jestem, bo się doczepiłam z czasem tłumaczenia no6 do dziewczyn. Jedynie Ayo z Kuro się bardzo dobrze znają :D

      Ayo, specjalnie z myślą o tobie zaznaczam tak te spoilery ^ ^ Ale.... Mogłabyś w końcu obejrzeć anime xD nawet nie wiesz ile łez cię omija.

      Kuro, czemu jej to tak dobitnie mówisz? xD Ona niedawno straciła babunię! :<<<<< Jedyną osobę, która ją kochała na tym świecie. Do tego teraz doktorek się nią "interesuje". To jeszcze dziecko! :<


      KCĘ TĘ SCENĘ! >:DDD o której palutki powiedziała *_*! Ale z tego ci piszesz //SPOILER// to to pewnie będzie w 6 tomie, bo tam są ludzie lasu (jeśli pamięć mnie nie myli). // KONIEC SPOILERU//

      Ayo, no wiesz.... dziś udało mi się w pracy dwa piękne kartony załatwić :,D (kit z tym, że szefowie zanosili się śmiechem, gdy im oznajmiłam po co mi one) Tylko pytanie, czy kochany rumak da radę >:D. I.... to nie samochód a POWÓZ! :< Szlachta nie wozi się samochodami! xD

      PS Kuro, ja naprawdę zaczynam współczuć przegranemu. Ja już to widzę, jak niewolnik będzie cierpiał, jeśli obojętnie, która z nas wygra xDDDDDDDD

      Usuń
    30. Okej, zacznijmy od tego, że tu nie ma intruzów, jesteśmy jakby totalnie jedną wielką rodzinką, co nie? ^^

      Wyczekuję tej sceny, bo jakiś czas temu przestałam czytać angielskie tłumaczenie na bieżąco, ot nie chce mi się @_@ moje lenistwo mnie przytłacza @_@ Umrę na niej ;-;

      Kuro z Ayo nie znają się aż TAK dobrze - Kuro szukała sobie owieczki do korekty po przetłumaczeniu drugiego rozdziału, prokrastynując jednocześnie na czacie z Drrr, natknęła się nieświadomie na stworzenie, które dało się wykorzystywać na wszelkie sposoby, nie zgłaszając wymyślnych sprzeciwów przy każdym wyrazie hipokryzji ze strony Kuro (tak Ayo, totalnie cię kocham), a przez pewien czas kontaktowały się jedynie w sprawie tłumaczenia. Lol, to było straszne, nie wiem jak bym teraz przeżyła bez smsowania do Ayo w biały dzień @_@ Boże, co ona ćpa z tymi porypanymi pomysłami... Chociaż nie, Dżun jeszcze nie dogania xD Ale nie martwcie się obie, moje najdroższe, pilnie pracuję nad imieniem do pierwszego rozdziału, coby było zajebiste i fabułą do novelki, coby jaja urywała, a więc Dżun, walcz z dyplomem i robotą, a Ayo, ucz się tego cholernego Ren'py.

      Szlachta wozi się nie tylko powozami, zacne panienki, ale i ciuchciami .w.

      A przegrana ma przewalone. Z tym, że Safu się rozryczy, nie ma bata. Chociaż jedna łezka ;-; Tyle wystarczy żeby Jej Wysokość Kuro nie została niewolnikiem... chociaż to by nawet było ździebko fajowe... byłabym najbardziej sadystycznym niewolnikiem w historii *-*

      A dla Ayo chyba zapomnę o oznaczaniu spoilerów... taka ciekawa podobno jest... .w.

      Usuń
    31. Powiedziałabym coś odnośnie zwycięstwa, ale to może mi bardzo mocno zaszkodzić, jeśli na moje nieszczęście ty wygrasz. Więc uzbroję się w milczenie, usiądę wygodnie w fotelu i stukając palcami jednej ręki o palce drugiej uśmiechnę się delikatnie w stronę Kuro.

      To straszne, gdy sobie pomyślę, że mój los spoczywa w oczach Safu xD Życie to lubi sobie zadrwić z człowieka.

      //NIE WIEM CZY TO SPOILER< ALE NAPISZĘ: SPOILER ;p//
      Ja niestety przegrałam z leniem i już jestem po przeczytaniu nowego rozdziału. Ale taki średniak ;p i..... mam dziwne uczucie, bo wydawało mi się, że sporo z tego już kiedyś czytałam xD Ale tam nic odkrywczego nie było.... Więc po jaką cholerę komuś by się chciało wyprzedzać wydarzenia i tłumaczyć urywek zwykłego rozdziału, gdy tyle smaczków w innych. hmmm.... wiem, że znalezienie sensu, tam gdzie nie ma sensu, to największy sens, ale.... to nie ma sensu....

      wybaczcie xD 10 godzin w pracy robi swoje xD

      Usuń
    32. Eee... *szuka sensu* ja ci może lepiej wyślę jutro ten rozdział (zwłaszcza że Ayo siostra z kompa znowu zwaliła i mi wysłać szuja nie zdążyła @_@) dzisiaj wydajesz się być jakby... zmęczona? xD Wyśpij się chociaż raz na jakiś czas porządnie, wiesz, potrzebna ci energia z tym twoim adhd .w.

      Safu doprowadzi do twojej zguby. Wystarczy pojedyncza łza, a twe istnienie będzie w moich rękach. Poza tym chyba na Animatsuri tylko w sobotę przyjadę, więc w najgorszym wypadku tylko jeden dzień będę służyć tobie, zacna panienko .w.

      A teraz skocz do żabki po coś do jedzenia... no coś więcej niż zupkę chińską, najedz się ładnie i idź hasiu. Odpocznij ładnie, bo jesteś mi potrzebna żywa .w.

      Kooocham was wszyyystkich~~ A Dżun i Ayo zwłaszczaaa~ Rozdaję miłość odkąd do mojej szkoły zawitała wymiana z Portugalii, a ja przegapiłam oprowadzanie ich po klasach~ Bosz, naćpałam się czegoś chyba @_@ Nie trzymam języka za zębami, współczuję sobie już chyba powoli jeśli przegram zakład ._.

      Usuń
    33. Wysyłaj, wysyłaj! Stęskniłam się za korektą :D

      A co do snu, to pozwól, że kogoś zacytuję "...sen jest przereklamowany". Tak więc sama rozumiesz.

      AŻ jedna łza, nie zapominaj. To tak wydawałoby się niewiele, ale to jednak bardzo wiele. I zacna panienko, ja też będę tylko na jeden dzień, wiec mi to problemu żadnego nie robi >:D

      Żabka... najbliższy sklep jest 4 przystanki autobusowe ode mnie! Więc trochę duży byłby ten skok. A jechać mi się nie chce, mam 2 - PACZKI - ŻELEK! >:D ( i to tych dobrych, TIPowych! xD kwaśne jabłuszko mmm~~~~) Ja nic więcej do szczęścia i życia nie potrzebuję ^ ^

      Ale chyba faktycznie wrócę do roboty, bo ja dziś niezły wam tu spam nie na temat robię, bo mi się dyplomu nie chce robić xD

      Usuń
    34. Twierdzę, że sen jest przereklamowany tylko wtedy, gdy czeka na mnie 10 stron kolejnego rozdziału, a następnego dnia mam wolne. I zajmuj się tym dyplomem co ci pogratulujemy >:D

      A jeśli zemrzesz z głodu, wiedz, że wskrzeszę cię gdy tylko naładuje mi się dość sp żeby użyć revivalu (te mmorpgi mnie wyniszczają od środka @_@)

      Usuń
    35. Nie przeczytałam spoilerów, nie wierzę! :D Za bardzo lubię No.6 żeby to zrobić. *w*
      Co do zakładu, obstawiam że wygra Kuro.~~ Nie ma bata żeby ta ździ...yyy, Safu się nie rozryczała. :D Według mnie! ~_^

      Usuń
    36. Można by było zrobić zakłady, która z nas zakład wyra >:D
      Na razie remis 1:1
      Alex jest na "rozryczy", a palutki "nie rozryczy".

      Usuń
    37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    38. Już myślałam, że chodzi o Nagisę z tego kiepskiego yurijca Strawberry Panic. XD
      Kuro, nieładnie tak spoilerować bez powiadamiania! ~~

      Usuń
    39. KURO!!!!! ;/ Żarty żartami, ale tu mocno i głupio przesadziłaś. Jak małe spoilery są jeszcze zabawne, albo twoja zabawa z Ayo, to ten wcale nie był.
      Czemu robisz to ludziom, którzy z przyjemnością czytają twoje tłumaczenie? Weź usuń ten komentarz (albo edytuj), bo to było mocno wredne względem ludzi tu zaglądających ;/

      Usuń
    40. Puuu~ ty to zawsze niszczysz zabawę... >w< a niemożność edytowania komentarzy niszczy ją jeszcze bardziej ._. ja jedynie powiedziałam im kto zginie, i to jeszcze w zupełnie niezwiązanych seriach... a tak w ogóle to mało kto zdążył to przeczytać, więc jest wporzo @_@ nawet ta szuja Ayo (kocham cię~ a Gincio nie żyje .w. (to ok jeśli nie mówię z jakiej serii i tylko Ayo wie co jej przypominam, prawda?)) jeszcze nie wbiła się na lapka i nie mogła wysłać mi tej cholernej korekty... Popędzam ją wszystkimi środkami, to jej wina~~ Chyba zaraz do niej zadzwonię .w. Nie obchodzi mnie, że ma jakieś tam życie, jestem prześladowcą .w.

      Usuń
    41. Teraz to jesteś kochana :)
      A Ayo to se spoileruj ile wlezie xD, bo z tego co widzę/wiem, ona ci robi to samo, więc to nie jest nieczyste zagranie, a wasza forma zabawy. I tak :) taka forma jest jak najbardziej oki, gdy nie podajesz wszystkich danych, w tym przypadku tytułu. No chyba, że napiszesz spoiler, to wina leży po stronie czytającego to na własna odpowiedzialność xD

      No, ale jestem z ciebie dumna :) i... pogoń Ayo, bo mi się dyplomu nie chce robić! xDDDDD

      Usuń
  9. Nie wiem, może to moje małe zboczenie, ale we wszystkich scenach typu: 'Nezumi chcę pozostać człowiekiem' chce mis się wrzasnąć: NOW KISS!
    :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Okeeej. Nie popłakałam się na scenach Nezushi. Popłakałam się, czytając wasze komentarze xD Spoko.
    Rany. To był jeden z najlepszych rozdziałów (najlepszy?)!
    Tylko jak zwykle pozostał po nim niedosyt. Słodki niedosyt. Chcę więcej. Bo zawsze mi mało! Tak naprawdę mimo wyznań Shiona (tak, tu nie mam wątpliwości co do jego uczuć, awww!), to nigdy do końca nie będę usatysfakcjonowana... bo Nezumi nigdy w ten sam sposób nie odpowie. On sobie może być tym skołowany, może nie wiedzieć, co czuje... ale kurde tego nie powie! Ciągły brak.. ciągłe zawieszenie...
    I chyba dlatego tak to kocham <3
    Dopiero teraz widzę, jak bardzo rozbudowana jest powieść.
    Alys
    PS. Mnie tam się bardzo podobały piosenki Nezumiego :P

    OdpowiedzUsuń