((Okej, może i mamy opóźnienie, ale rozdział jest długi, niech to nas usprawiedliwia xD))
Rozdział 2
Akt I Scena II
Nie, mylisz się.
Uciekamy, bo chcemy żyć.
Tezuka Osamu, Grand Dolls
Powiewy wiatru stawały się silniejsze. Wysoki i kłujący dźwięk wydobywał się, gdy wiatr wdzierał się w ruiny. Mężczyzna ocknął się, słysząc jego dźwięk . Mimo wszystko nadal zachował zimną krew. Związany i siedzący na podłodze rozejrzał się po pokoju.
- Co jest?! - zapytał ostro. Nikt nie odpowiedział. - Co jest? Wiesz, co się dzieje, prawda, Rikiga?
- Niestety wiem - Rikiga westchnął tak, jak to zrobił już kilka razy tamtego dnia. - Wiem tak dobrze, że przyprawia mnie to o ból brzucha. Nawet nigdy się o to nie prosiłem.
- Wypuść mnie - Mężczyzna pokręcił związanymi kończynami. Zrozumiał jednak, że im bardziej się rusza, tym bardziej więzy wbijają się w jego ciało, przez co szybko się uspokoił. Jeszcze raz się rozejrzał i oczyścił gardło. Pozostał niewzruszony.
- Czego chcesz? - odezwał się spokojnie. - Pieniędzy? Chyba nie myślisz, że tak łatwo się wyślizgniesz po czymś takim?
- W ogóle nie mamy zamiaru się wyślizgiwać. - Nezumi przyklęknął przed mężczyzną. Ten zaś wytrzeszczył oczy z zaskoczenia i mruknął z uznaniem.
- To dopiero piękność - Na jego twarzy zagościł uśmiech. - Rikiga, to o wiele lepszy klejnot.
- Jeśli tak chcesz mnie mieć... - zaczął Nezumi, zahaczając palcem o jego podbródek. - To możesz mnie sobie wziąć. Ale to cię będzie sporo kosztować. Pięć sztuk złota raczej ci nie wystarczy.
- Phi - parsknął mężczyzna. - Czyli jednak chodzi o pieniądze. Ile chcesz?
- Nie chcę pieniędzy.
Pogardliwy uśmiech zniknął z twarzy mężczyzny. Próbował odsunąć swój podbródek, ale palce Nezumiego skutecznie mu to uniemożliwiały.
- Jeśli nie pieniędzy... to czego?
- Informacji.
- Czego?!
- Informacji - powtórzył Nezumi. - Mam zamiar wyciągnąć z ciebie wszystko, co wiesz.
- Co za niedorzeczne...
- A po wszystkim z przyjemnością ci się odpłacę. Wydaje mi się, że to dobra umowa, nie sądzisz?
- Nie rozśmieszaj mnie - odciął się mężczyzna. - Zwykli mieszkańcy Zachodniego Bloku mają czelność pytać o informacje? I co takie gówna jak wy zrobią z informacjami o Świętym Mieście, no? Co z nich będziecie mieć za pożytek? Lepiej wróćcie do babrania się w tym swoim rynsztoku.
Prawa ręka Nezumiego zamachnęła się i z całej siły uderzyła mocno o twarz mężczyzny. Przez siłę uderzenia przewrócił się na bok, lądując na ziemi. Nezumi szarpnął go za włosy i uderzył ponownie, tym razem w drugi policzek. Raz jeszcze. Drugi. Mężczyzna jedynie jęczał i upadał za każdym razem.
Shion stał nieruchomo, wpatrując się i nie mogąc złapać oddechu. Oświetlony światełkiem świeczki profil Nezumiego nie wyrażał żadnych emocji. Bez ekspresji, jakby w masce, kontynuował okładanie mężczyzny.
- Nezumi... - Jego ciało się trzęsło.
,,Proszę... Wystarczy... Przestań...''
Gdy Shion postawił krok naprzód, zatrzymała go opalona dłoń.
- Inukashi.
- Zamknij się i patrz, chłoptasiu - syknął cicho Inukashi, oblizując usta końcówką języka. - Zabawa dopiero się zaczyna. Nie wtrącaj się.
- Ale to... To za dużo.
- Shion, pamiętasz, co mi kiedyś powiedziałeś?
- Eh? To znaczy?
- Powiedziałeś mi kiedyś, że Nezumi jest miły. Chyba nawet w tym pokoju. Zapomniałeś już?
- Pamiętam.
Inukashi zachichotał cicho.
- Dopiero się zaczęło, Shion. Upewnij się, że przyjrzysz się dokładnie jak naprawdę miła jest twoja ukochana myszka.
Po boku ust mężczyzny pojawiło się rozcięcie. Musiało być również po wewnętrznej stronie; mieszanka śliny i krwi wylała się z jego ust.
- Przestań... Proszę... - jęknął. Dłoń Nezumiego się zatrzymała.
- Teraz jesteś w nastroju mówić prawdę?
- Ja... nic... nie wiem...
- Wysoki urzędnik Centralnego Biura Administracji jak pan nic nie wie, proszę pana? To nawet dobry żart nie jest.
- Wszystkie informacje zbierają i przetwarzają komputery... nie wiem... zbyt wiele...
Shion pomyślał, że ma rację. Nawet jeśli był wysokim urzędnikiem, to nie znaczyło, że miał dostęp do wszystkich informacji o No.6. Im więcej informacji, tym więcej barier między nimi. Dlatego tylko garstka osób miałaby dostęp do wszystkich. Tylko garstka...
,,Kim oni są?'' - zastanawiał się. Aż do teraz nigdy o tym nie myślał. W Miejskim Ratuszu No.6, w środku owalnej kopuły zwanej ,,Kroplą Księżyca'' panował jeden człowiek.
,,Burmistrz?''
Był on osobą znajdującą się w centrum wszechobecnego wspierania mieszkańców i podziwu dla dobrobytu No.6. Od pierwszych wyborów nie miał na to stanowisko żadnych rywali.
,,Czy to mógł być on?''
Obraz twarzy burmistrza widzianej w telewizji przeleciał mu przez myśl. Miał łagodny uśmiech. Nie widział u niego innego wyrazu twarzy. Im więcej kroków miasto stawiało w stronę dobrobytu, tym rzadziej widywał twarz burmistrza wystawioną na widok ludzi. Burmistrz zawsze wypowiadał się w mediach jak dżentelmen z manierami, pełen intelektu i miłosierdzia.
- Nie lubię go.
Matka Shiona, Karan, powiedziała tak kiedyś, po czym wyłączyła telewizor. Shion nie miał jeszcze dziesięciu lat, ale mimo to zapamiętał, jak zaskoczył go ostry ton głosu jego matki i fakt, że wypluła te słowa na temat burmistrza, którego wszyscy inni chwalili.
- Czemu go nie lubisz?
- Nie lubię jego uszu. Są ordynarne.
- Jego uszy?
- Ruszają się. Jak u jakiejś polującej bestii.
Czyżby burmistrz ruszał uszami podczas nadawania? Shion przechylił głowę ze zdumieniem. Karan spoważniała, mówiąc: „To tajemnica”. Wtedy wokół osób krytykujących burmistrza panowała dziwna, gęsta atmosfera, a krytykę lepiej było zachować dla siebie. Minęła już niemal dekada odkąd burmistrz sprawował najwyższe stanowisko i władzę w No.6 , podczas gdy Shion był tu, poza murem.
- Odpowiedz na moje pytanie – niski głos Nezumiego docierał do uszu człowieka, czołgającego się bez przerwy po ziemi. – To nowe skrzydło wybudowane pod Zakładem Karnym, co to jest? Po co to?
Mężczyzna pokręcił głową.
- Nie wiem.
- Więc które Ministerstwo się tym zajmuje?
- Nie wiem.
- Kilka dni temu młoda kobieta, kandydatka do elity, została zabrana siłą przez Ministerstwo Bezpieczeństwa. Zamknięto ją w Zakładzie Karnym. Czy to ma coś wspólnego z tą nową częścią?
- Nie wiem.
- Słyszałem, że ostatnio sporo pacjentów zabiła w mieście nieznana choroba. Czy to prawda? Jakie są objawy? Ilu było pacjentów?
Nie było odpowiedzi. Nezumi wyprostował się i wzruszył lekko ramionami.
- Jak na wysokiego urzędnika, to nie masz raczej za bogatego słownictwa. Nie musisz się bardziej wysilać, jak chcesz podrywać dziewczyny?
- Rozwiąż mnie - Usta mężczyzny musiały być pełne, bo jego głos wydawał się dziwnie ochrypnięty.– Rozwiążcie mnie i wypuśćcie. Jeśli to zrobicie, zapomnę o tym incydencie. Zrobię wam przysługę i udam, że to się nigdy nie zdarzyło.
- O, dzięki. Cóż za łaskawość. Jestem taki wdzięczny. Inukashi – powiedział nagle.
- Hę? – odpowiedział leniwie.
- Trzymaj go.
- Spoko – Inukashi szybko przeszedł za mężczyznę i złapał go za ramiona, rękami w dół. Nezumi wyciągnął swój nóż.
- Co ty robisz?! – jęknął oszalały mężczyzna. Jego czoło było wilgotne od potu.
- Ucisz się. Spełniam tylko twoje życzenie.
Białe ostrze błysnęło w słabym świetle. Nóż, pozbawiony jakichkolwiek dekoracji czy ornamentów, był upiornie piękny. Liny opadły. Nezumi z niemal ospałą miną ujął rękę mężczyzny. Trzymał ją za nadgarstek, wpatrując się w jego twarz. Człowiek pozostał nieruchomo, mimo że został oswobodzony. Nie był w stanie się ruszyć. Para szarych oczu złapała go w pułapkę i uwięziła.
Palce w rękawiczce przejechały po jego dłoni.
- Myślałem, że wysoki urzędnik No.6 jak ty będzie potrzebował tylko odrobiny bólu, żeby zacząć śpiewać. Wygląda na to, że mocno cię nie doceniłem.
Nezumi przetarł dłoń mężczyzny, palec po palcu i westchnął lekko. Przypominało to niemal troskę.
- Masz jaja. To coś. Pozwól, że dam ci nagrodę.
Umieścił odłamek szkła na jego dłoni. Pochodził z rozbitej butelki po alkoholu.
- I jeszcze jeden.
Spiczasty koniec odłamka zalśnił matowo.
- Co… co ty robisz…?– Mężczyzna pokręcił głową, a jego głos trząsł się bez kontroli.
– Przestań… Przestań, proszę…
Dłonie Nezumiego owinęły się wokół tej należącej do mężczyzny i zacisnęły mocno.
Wiatr bezustannie się nasilał. Przez krótki moment ciszę w pokoju rozdarł mrożący krew w żyłach krzyk. Rikiga skrzywił się, odwracając wzrok. Nawet Inukashi zamknął oczy i przygryzł wargę, trzymając człowieka.
- Odpowiedz mi! – rozkazał Nezumi, nadal przytrzymując jego dłoń zamkniętą. – Odpowiedz na wszystkie pytania, jakie ci zadałem, albo upewnię się, że nie użyjesz już żadnego ze swoich pięciu palców.
- Nezumi! – Shion zorientował się, że wykrzyczał jego imię, dopiero gdy zmierzał już w ich kierunku. Pchnął Nezumiego. Pokryte krwią odłamki wypadły z dłoni mężczyzny na podłogę.
- Przestań… przestań, proszę. – Nezumi nie okazywał ani zaskoczenia ani wściekłości, nie wyrażał uczuć, jakby spodziewał się, że Shion tak zareaguje. Jedynie cmoknął lekko z irytacją.
- Nie wchodź mi w drogę.
- Nie możesz. Nie możesz tego zrobić. To… To jest tortura.
- A co innego mam zrobić? Jeśli się ukłonię i zapytam czy mógłby, naprawdę się łudzisz, że wszystko mi powie?
- No… ale… ale tak nie można. Nie chcę, żebyś coś takiego robił.
- Shion, weź się w garść i zrób coś z tymi swoimi pobłażliwymi złotymi myślami, albo w życiu nigdzie nie dojdziemy. Nie bawimy się w dom. To jest wojna.
Wiedział to. Wiedział o tym bardzo dobrze. Bał się doświadczeń, czekających na niego w przyszłości. Ale…
- Ale… to nie jest dobre. Tortury to nie jest słuszne rozwiązanie. Nie rób tego.
- Czemu nie?
- To człowiek. Nie możemy sprawiać mu cierpienia.
Nezumi prychnął. Odwrócił się na bok i zaśmiał z zamkniętymi ustami. Mężczyzna jęczał żałośnie, trzęsąc zakrwawioną dłonią.
- Biedak – mruknął cicho Inukashi, wydychając powietrze.
Nezumi trącił udo mężczyzny końcówką buta i spojrzał Shionowi prosto w oczy.
- Słyszałeś, co powiedział. My, ludzie z Zachodniego Bloku, jesteśmy dla takich jak on śmieciami. Jak robaki, wypełzające z ziemi. Pewnie nawet nie myśli o nas jak o ludziach żyjących i emocjami jak u wszystkich innych. Nieważne czy będziemy krwawić, umierać z głodu, czy zwijać się z bólu, z nim to nie ma nic wspólnego. Tak właśnie myśli. Więc dlaczego my mamy traktować go jak człowieka? Jeśli jesteśmy dla nich insektami, oni nawet…
- Nie chcę tego widzieć! – Shion zrozumiał, że krzyknął nawet jeszcze głośniej niż poprzednio. Krzyknął, żeby zablokować głos Nezumiego.
- Eh?
- Nie chcę tego widzieć. Nie chcę widzieć, jak krzywdzisz kogoś w taki sposób.– Czuł mdłości. Z własnej winy. Grubą, czarną spiralę nienawiści do samego siebie wewnątrz własnego ciała.
„Nie chcesz widzieć? To spuść wzrok. Zawsze taki jesteś. Zawsze odwracasz wzrok od tego, czego nie chcesz widzieć i udajesz, że niczego nie zauważyłeś. Przez kogo Nezumi jest taki brutalny? Czy to wszystko nie jest tylko dla ciebie? Nie zmusiłeś go, żeby to zrobił? Nie obarczyłeś Nezumiego grzechem, który powinien należeć do ciebie, a teraz jeszcze jęczysz jak świętoszek? To tylko słodkie słówka, Shion. Wszystko, co mówisz i robisz, jest tylko ładną fasadą. Nigdy nie brudzisz własnych rąk, nie nosisz ran na duszy, nigdy nie jesteś raniony, ani nawet nie musisz ranić innych, mówisz, lśniąca sprawiedliwości”.
„To przekonanie o własnej racji, ta arogancja, ta fałszywość, powierzchowność, ta nieestetyczna i ohydna natura”.
„To cały ty”.
Słyszał w myślach swój własny głos. Shion czuł mdłości. Nienawiść kuliła się w nim i kręciła.
Jednak nie chciał tego widzieć. Mimo wszystko nie chciał tego widzieć. Tylko tego był pewien.
- Ja... nie chcę cię takiego widzieć.
,,Nezumi, nie chcę widzieć cię zimnego i bezdusznego. Bo to kłamstwo. Wszystko, czego mnie uczyłeś, zawsze prowadziło mnie do odrodzenia i odtworzenia. To ty kazałeś mi żyć i to ty powiedziałeś, że mam myśleć. Ty nauczyłeś mnie kochać inaczej, rozumieć inaczej, szukać połączeń, uczyć się, a i tak wszystko, czego mnie nauczyłeś, było czystym przeciwieństwem bezduszności. Nie chcę cię widzieć jako kogoś, kim nie jesteś.''
- Eve - Rikiga zakołysał się, stawiając krok naprzód. - Shion ma rację. Skończ już z tym. Fura od dziecka był w elicie. Pewnie w ogóle nie jest odporny na ból. Jeśli dalej będziesz go męczyć, kto wie, może wykończysz go zawałem.
Nezumi wzruszył ramionami. Oczy pozbawione wyrazu przenosiły wzrok między jęczącym mężczyzną, a Shionem. Bez słowa odsunął się na krok. Wtedy powoli zdjął swoje zakrwawione rękawiczki.
,,Odsunę się i zrobię ci miejsce. Rób co chcesz, dopóki nie będziesz usatysfakcjonowany''.
Shion przyklęknął na poplamionej krwią podłodze. Przemówił do mężczyzny.
- Fura-san. Chcę, żebyś mnie posłuchał. Dziewczyna, zabrana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa, jest moją ważną przyjaciółką. Zrobię wszystko, żeby ją uratować. A żeby móc działać, potrzebuję twoich informacji.
- To boli.. to boli... tyle krwi...
- Jeśli odpowiesz, opatrzę twoją ranę.
- Proszę, zatrzymaj krwawienie - nalegał Fura. - Zatrzymaj ból. Szybko! - Mężczyzna wyciągnął dłoń. Otworzył ją, a po jego twarzy spływały łzy. Krwawiące rozcięcia były rozsiane w różnych miejscach, jednak nie były zbyt głębokie. Dopóki nie zostały zainfekowane, z całą pewnością nie zagrażały życiu.
- Pies to trochę poliże i zagoi się w jedną noc - zarechotał Inukashi, ukazując zęby.
- Rikiga-san, mógłbyś przynieść mi czystą wodę i alkohol? - zapytał Shion.
- Nie mam nic do dezynfekcji oprócz mojej gorzały.
- Wystarczy.
- A co do wody... mogę wziąć po prostu ze strumienia?
- Tak.
- Dobrze, zaraz trochę przyniosę - Rikiga westchnął z ulgą i opuścił pokój. Jego kroki były lekkie, nie mógł się doczekać opuszczenia tego miejsca. Shion uspokoił się, po czym odwrócił z powrotem do wyczerpanego mężczyzny.
- Opatrzę cię, więc odpowiedz mi. Nie mam czasu. Masz odpowiadać uczciwie.
- Och... - zawył. - Dobrze... szybko, po prostu niech przestanie boleć... proszę, szybko...
- Co za skrzydło wybudowano pod Zakładem Karnym?
- Ja... Ja naprawdę nie wiem.
- Więc nawet ktoś z taką rangą nie wie? Czy to oznacza, że to tajna informacja dla miasta? Jest tak zaklasyfikowana?
- Taa... To jakiś projekt grupowy, prowadzony bezpośrednio przez burmistrza, a wszystko, co się tam dzieje... Nie mamy w to żadnego wglądu... Nie wolno nam mieć.
- Nie wolno ci się w to mieszać. Ale wiesz, że jakiś projekt, czy coś, istnieje, prawda?
- Miasto... Za... zainwestowało w to sporo pieniędzy - bełkotał mężczyzna. - Była o tym wzmianka przy rozpisce budżetu na zgromadzeniu... i...
- Był jakiś problem na spotkaniu? - zapytał Shion. Jeśli był, to naturalnie ktoś ze zgromadzonych by o to zapytał, a burmistrz nie miałby innego wyboru, jak tylko odpowiedzieć. Z jakiego powodu tak niewiarygodny budżet w ogóle przeszedł? Na jaki projekt to szło? Gdyby był chociaż jeden członek, który wniósłby sprzeciw...
- Oczywiście, że nie - twarz mężczyzny wykrzywiła się w kpinie. - Nie ma mowy, żeby ktoś mógł sprzeciwić się, czy zapytać o projekt, zaproponowany przez samego burmistrza. Budżet po prostu wydrukowano w dokumentacji - zanim tego nie dostaliśmy, nikt nie miał o tym pojęcia... a kiedy się dowiedzieliśmy, zdążyli już...
- Wybudować nowe skrzydło pod Zakładem Karnym.
- Tak.
- Cokolwiek o członkach grupy odpowiedzialnej za projekt?
- Nic nie wiem... Nie znam nazwisk.... nie wiem nawet ilu ich było. Nikt... nie powinien wiedzieć.
Inukashi zagwizdał.
- Niesamowite. Nikt nic o tym nie wie, nie ma wytłumaczenia i tylko dlatego, że to projekt burmistrza, dostaje tyle funduszy, ile tylko potrzebuje. I nikt się nie sprzeciwia? Raaany, cholernie mu zazdroszczę. Chciałoby się tak mieć - Zgodnie ze swoimi słowami Inukashi przycisnął swoje nogi do klatki piersiowej i przeturlał się po łóżku.
Rikiga wszedł, niosąc wiadro wody. Strumień biegnący przez ruiny zawracał z powrotem do naturalnego źródła w lesie, napełniając się bezustannie czystą, zimną wodą. Z nadejściem wiosny, kępy małych, różowych kwiatów miały zacząć wyrastać po bokach rzeki - dziewczynka nazywana Karan, nosząca imię matki Shiona, mu o tym powiedziała.
Czysta woda odbijała się od ścian starego wiadra.
- Mamy zamiar przemyć ranę. Włóż rękę do wody... Inukashi, masz jakiś czysty materiał?
- Czysty? Z tym słowem za często się nie spotykam. Wiesz, to jest Zachodni Blok. Najczystszą rzeczą w tym miejscu jest pewnie psi język.
Rikiga cicho podał mu rolkę bandażu. Była dość stary i pożółkły, ale z całą pewnością nieużywany. Dość luksusowy przedmiot jak na Zachodni Blok.
- Spodziewałem się, że coś takiego może się zdarzyć - powiedział Rikiga. - Więc się trochę przygotowałem. Co prawda jakichś niesamowitych środków do dezynfekcji nie mam. Weź to, jeśli się nada.
Mała butelka z alkoholem spadła na kolano Shiona. Był w niej bezbarwny płyn.
- Gin, z mojego drogiego barku.
- Dziękuję - Shion zamoczył dłoń mężczyzny w wodzie. Wstęgi krwi spłynęły i falowały w wodzie jak wodorosty.
- Trochę zapiecze - Shion przycisnął do rany kawałek bandażu nasiąknięty ginem. Mężczyzna jęknął cicho z bólu, ale nie rzucał się. Shion owinął gazę wokół jego dłoni i związał ciasno.
- Nie masz rozciętych żadnych nerwów ani mięśni. Jeśli będziesz zmieniać bandaże, nie powinno być problemu z raną.
- Ciągle... boli... - zaprotestował mężczyzna.
- Nie mamy tu środków przeciwbólowych. Musisz to znieść.
Wzrok mężczyzny po raz pierwszy dokładnie zmierzył Shiona.
- ...Ile masz lat?
- Szesnaście.
- Co ci się stało z włosami?
- Ach, to... - Shion dotknął dłonią włosów, teraz niemal całkowicie pozbawionych koloru. Był tak zajęty staraniem się przetrwać każdy dzień w Zachodnim Bloku, a ostatnie dni stracił jedynie na myśleniu o Safu. Od dawna już nie zastanawiał się nad ich kolorem. Zapomniał o tym. Jego włosy wciąż miały swój połysk, a Nezumi wspomniał, że niektórym mogłyby nawet wydać się piękne. Jednak białe włosy Shiona nadal tworzyły kontrast z jego młodym wiekiem, jako że zazwyczaj należały jedynie do starców.
- Sporo przyczyn się za tym kryje. Ale ich nie farbowałem - wyjaśnił Shion.
- Nie jesteś stąd, prawda?
- Nie.
- To skąd jesteś?
- Zza muru.
- Z miasta? Niemożliwe!
- Jeszcze do niedawna mieszkałem w No.6.
- Co tutaj robi mieszkaniec miasta?
- Cóż... Za tym też kryje się sporo przyczyn.
Shion wyszedł zza muru na zewnątrz. W liczbach nie był to duży dystans. Jednak gdyby miał wyjaśnić dlaczego przekroczył granicę pomiędzy dwoma różnymi światami, wchodząc do miejsca, w którym się teraz znajdował, czuł, że żadna ilość słów nie byłaby w stanie tego opisać.
- Co robiłeś w mieście?
- Sprzątałem w parku. I studiowałem, cóż, w sumie głównie tym się zajmowałem.
- Hej, hej - wtrącił się Inukashi. - Wystarczy tego. Co ty wyprawiasz, odpowiadając na jego pytania? To nie powinno iść odwrotnie?
- A, racja.
- Jak możesz być taki powolny? - powiedział z rozczarowaniem Inukashi. - Błagam, ogarnij się trochę. Człowieku, zaraz zacznę ci współczuć.
- Dobrze, już dobrze. Wybacz.
- Przepraszanie mnie ci nie pomoże. Rany, do przesłuchań to się nie nadajesz. To jakby próbować nauczyć mola pływać. Już moje psy lepiej by to od ciebie zrobiły.
Inukashi przeczesał palcami czarne włosy, drapiąc się niecierpliwie i westchnął z rozczarowaniem. Shion się zaczerwienił. Inukashi miał rację - w życiu nie nauczyłby się nikogo przesłuchiwać i nie widział siebie robiącego to poprawnie. Wciąż klęcząc, spojrzał na Nezumiego.
W ciemności, do której nie docierało światełko płomienia, Nezumi opierał się plecami o ścianę ze zwiniętymi rękami. Jego ekspresji nie dało się odgadnąć.
Shion wiedział, że nie było po prostu czasu na zastanawianie się czy powinien coś zrobić, czy nie. Przygryzł wargę.
- Fura-san, więc w sumie mówisz, że nie wiesz nic o Zakładzie Karnym.
- Tak.
- A co o tym myślisz?
- Eh?
- Co osobiście myślisz o tym, co tam wybudowali?
- Co ja osobiście...
- Tak. Chcę wiedzieć, co z twojej osobistej perspektywy burmistrz mógł chcieć tam wybudować w sekrecie, tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział i nie miał z tym nic do czynienia?
- N-nie ma mowy, żebym wiedział. Nie mam żadnych informacji. Tak samo jak nie mam żadnych plików ani źródeł.
- Po prostu spróbuj to przewidzieć. Wyobraź sobie nawet, co by to mogło być.
,,Wyobraź''. Mężczyzna powtórzył w myślach powoli to słowo. Pozwolił mu przewinąć się ostrożnie po jego języku, jakby smakował owoc, którego nigdy wcześniej nie próbował.
- Wyobraź...
Smród alkoholu i krwi mieszał się w powietrzu. Wiatr wzmagał się co chwila, gwiżdżąc wysoko i wyjąc.
Pozbawione krwi usta mężczyzny poruszyły się.
- Stawiam na to, że... Ministerstwo Zdrowia i Higieny mogło mieć z tym coś wspólnego.
- Zdrowia i Higieny? Czemu nie Bezpieczeństwa?
Ministerstwo Zdrowia i Higieny zajmowało się higieną miasta i zdrowiem jego mieszkańców. Poza tym organizowało Dziecięce Egzaminy, by wybrać członków elity we wczesnym stadium rozwoju. DO tego przygotowywało coroczne badania, obowiązkowe dla każdego obywatela. Było to ważne ministerstwo, jednak z tego co wiedział Shion, nie było aż tak blisko rdzenia miasta jak Ministerstwo Bezpieczeństwa, czy Centralne Ministerstwo Administracji. Jako że jego byłe miejsce pracy, Biuro Administracji Parku, było jedną z dalekich gałęzi Ministerstwa Zdrowia i Higieny, wiedział co nieco o zajęciach owego ministerstwa z informacji, które usłyszał.
Zakład Karny i Ministerstwo Zdrowia i Higieny - dwie organizacje, które wydawały się nie mieć ze sobą absolutnie żadnego związku.
- Fura-san, dlaczego tak myślisz?
- Po prostu to sobie wyobraziłem. Sam mi kazałeś.
- Tak.
- To tylko moja wyobraźnia. Ale...
- Ale?
- W Miejskim Szpitalu... - mężczyzna przerwał i przełknął głośno ślinę. Nie trzymał Shiona w niepewności specjalnie - wahał się. Wahał się, czy powinien mówić o czymś takim.
Shion czekał. Czekał aż mężczyzna do niego przemówi, układając w słowa to, co miał na sercu. Nie mógł zrobić nic innego. Dlatego czekał. Taki miał sposób.
Mężczyzna uniósł swoją owiniętą bandażem dłoń i przykrył usta jej wierzchem. Jego usta obrzękły, zabarwiając się na czerwono-fioletowo.
- Kilka miesięcy temu był transfer pracowników w Szpitalu Miejskim. Lekarze, wszyscy najwyżsi rangą w etyce pracy i umiejętnościach, kilku z nich, razem z paroma pielęgniarkami, zostali przeniesieni. Nie wiem dokąd.
- Nie wiesz?
- Nigdzie to nie zostało zapisane. Wszystkie dane obywateli są zbierane w Centralnym Ministerstwie Administracji. Każde ich działanie jest skrupulatnie zapisywane w bazie danych. Nic tak dużego jak transfer w miejscu pracy, a zwłaszcza lekarzy i pielęgniarek ze Szpitala Miejskiego, nie mógł zostać nieodnotowany.
- Ale go brakowało.
- Dokładnie. Nie było go tam. Pomyślałem, że to dziwne, ale to wszystko, co zrobiłem.
- Szukałeś tego?
- Nie zastanawiałem się nad tym. Nawet gdybym chciał, to by było niemożliwe. A gdybym spróbował i jakimś cudem skończył z tajnymi danymi, miałbym spore kłopoty.
,,Nie mogę uwierzyć, że zapytałeś mnie o coś tak głupiego'' - zdawał się mówić mężczyzna, odwracając się na bok.
Ministerstwo Zdrowia i Higieny; utalentowani i umiejętni lekarze i pielęgniarki; Zakład Karny - pewien pomysł przemknął Shionowi przez myśl.
- Słyszałem, że zachodzą ostatnio w No.6 dziwne incydenty. Myślisz, że to może mieć coś wspólnego z Zakładem Karnym?
- Co?
- Ludzie zaczęli na coś chorować. Mam rację?
- Odrobiłeś pracę domową - zauważył mężczyzna. - Skąd masz tę informację?
Rikiga zachwiał się i westchnął smrodem alkoholu.
- Nie jesteś moim jedynym klientem z No.6 - odezwał się. - Chociaż jedynym tak ważnym. Płotki też dzielą się ze mną informacjami. Chociaż to bardziej bajki, które opowiadają dziewczynom przed snem, ale przynajmniej są rozmowni.
- To nazywasz informacjami? To pewnie tylko plotki.
- Plotki zazwyczaj są bliższe prawdzie, niż wielkie organizacje chciałyby to przyznać. A tak poza tym - Rikiga uniósł brew i wytrzeszczył oczy. - W dzisiejszych czasach władze robią się coraz surowsze. Już chyba gorzej być nie może. Nie licząc takich grubych ryb jak ty, robi się coraz trudniej i trudniej tym niższym rangą wyślizgnąć się tutaj. Słyszałem nawet, że niedługo mają tego całkiem zabronić. Puf, pół mojego biznesu magicznie zniknie.
- I spójrz coś zrobił swojemu najlepszemu klientowi - dorzucił Inukashi. - Zapomnij o tym połowie, całkiem zbankrutujesz, staruszku - zaśmiał się. Rikiga spojrzał na niego i cmokając z irytacją.
- W każdym razie wszystko skończone. I dla mnie, i dla ciebie.
Inukashi odszczekał swój śmiech i zapadła cisza.
- Jeśli ktoś zachoruje, naturalnie jest zabierany do Miejskiego Szpitala, prawda? - kontynuował Shion. - Ale co potem się z nimi dzieje?
- Nie wiem.
- To nie jest zwykła choroba, prawda?
- Nie było publicznego oświadczenia od miasta. Poza tym nie ma mowy, żeby zwykła choroba rozprzestrzeniała się tak w No.6.
- Prawda.
Shion spuścił wzrok i spojrzał na własne dłonie. Były porozcinane bliznami, skóra była szorstka, a całość zrobiła się raczej koścista. Straciły całą swoją miękkość i szczupłość z czasów, gdy przebywał jeszcze w mieście, ale wydawało mu się, że teraz były silniejsze. Stały się żywymi dłońmi, zdolnymi do łapania mocno tego, co chciały zatrzymać. Na tych dłoniach nalot rozszerzyłby się, palce straciłyby kształt i zestarzałyby się w mgnieniu oka. Wciąż pamiętał dokładnie jak zginął Yamase.
- Pacjenci nie przetrwali... Myślę, że to nie była naturalna śmierć. Starzeli się nagle aż w końcu umarli... może dlatego...
Mężczyzna uniósł podbródek i wytrzeszczył podejrzliwie oczy.
- O czym ty mówisz?
Shion spojrzał na niego, po czym przeniósł wzrok na Nezumiego. Ciemności rozszerzały się, stawały się większe, próbując zasłonić chłopca, stojącego bez ruchu jak kamienna statua.
Ten mężczyzna nie wiedział. On naprawdę nie wiedział absolutnie niczego o pasożytniczych pszczołach, dziwnych incydentach czy nagłych zgonach. Nawet ktoś taki jak on, na posadzie wysokiego urzędnika, nie wiedział kompletnie niczego.
- Próbki - mruknął nagle mężczyzna.
- Próbki?
- Status Zbioru Próbek - pamiętam, że w danych Ministerstwa Zdrowia i Higieny była taka sekcja.
- Próbek czego?
- Nie wiem. Wiem, że było coś o statusie ich zbierania, potrzeba było specjalnego hasła, żeby się do tego dostać. Pamiętam jedynie, że to był projekt burmistrza.
- Są połączone.
- Tak właśnie pomyślałem.
Próbka. Cóż za zimne, pozbawione człowieczeństwa słowo. Shion poczuł dreszcz.
,,Safu''. – Wrócił do niej myślami, a dreszcz się nasilił.
- Shion - zawołał Nezumi. W ciemnościach widać było ruch. - To by było na tyle. Nic więcej od tego gościa nie wyciągniemy. - Jego słowa także miały zimny, pozbawiony człowieczeństwa wydźwięk. Mężczyzna odczuł ich chłód i zesztywniał.
- Masz zamiar mnie... z-zabić?
- Oczywiście - but Nezumiego wszedł w kałużę krwi, zaczynającej już krzepnąć.
- J-ja powiedziałem wam wszystko, co wiem. Mówiłem. Nie to mi obiecaliście.
- Nic ci nie obiecywaliśmy. Obietnice czy umowy nie istnieją między ludźmi takimi jak ty i ja.
- Przestań, proszę... Nie chcę umierać!
- Nezumi, wystarczy - Shion stanął między nim a mężczyzną. - Nie ma potrzeby go tak straszyć. Dość już zrobiłeś. Musimy go stąd zabrać i zostawić gdzieś przy bramach. Rikiga-san...
- Taa, wiem. Załapałem. Pójdę po samochód.
- On jest naszym wrogiem - Obnażony nóż błyszczał w pobliżu dłoni Nezumiego. - Mamy pozwolić mu ot tak się nam wyślizgnąć przez palce?
- To nie jest konieczne w tym miejscu. Nie musimy go zabijać.
,,Heh''. Pochylając górną połowę ciała ku ciemnościom, Nezumi zaśmiał się cicho.
- A co według ciebie jest konieczne? Myślisz, że ten koleś wróci do No.6 i będzie siedział cicho?
- Tak.
Shion uniósł podbródek i spojrzał wprost w mrok. Utkwił wzrok w kryjącej się za nim parze szarych oczu.
,,Zauważyłeś, Nezumi? Nieważne jak jest ciemno, nigdy nie zejdę ze ścieżki - moje oczy zawsze odnajdą twoje''.
- On nikomu nie powie. Gdyby to zrobił, ryzykowałby własne życie. Pomyśl tylko, wysoki urzędnik Centralnego Biura Administracji, wchodzący do zabronionego obszaru, takiego jak Zachodni Blok, bez żadnego powodu czy oficjalnego pozwolenia. Co by się stało, gdyby ludzie się o tym dowiedzieli? Jest bardziej niż świadomy ryzyka. Nie ma mowy, że nas wyda. Powinieneś już to wiedzieć.
- Skąd, do cholery, miałbym to wiedzieć? - Nezumi bezgłośnie przeszedł naprzód. - Nie ma gwarancji, że ten koleś nie wspomni na przykład o... podejrzanej grupie z Zachodniego Bloku, węszącej wokół Zakładu Karnego.
- Nic nie powie.
- Shion - głos Nezumiego zniżył się lekko. - Zapytam cię jeszcze raz. Masz zamiar puścić go do domu żywego?
- Tak.
Ramię zbliżyło się do niego. W mniej niż sekundę Shion był już uwięziony w uścisku Nezumiego. Ręce Nezumiego były chude i na pierwszy rzut oka nie wydawały się być silne, jednak wystarczyła tylko jedna, by całkowicie uniemożliwić ucieczkę Shionowi. Poczuł coś lodowatego na szyi - ostrze noża.
- Miałem już dość tej twojej fałszywej dobrej woli i sprawiedliwości jak pół dupy zza krzaka - powiedział cicho Nezumi. - Rzygać mi się od tego chce. Chciałem ci to już dawno powiedzieć, Shion - nie przetrwasz jeśli nie zerwiesz tej swojej pseudo-sprawiedliwej, sztucznej maski. Mniej bym się przejmował, gdybyś sam poszedł na śmierć, ale nas w to nie mieszaj. Nie mamy czasu na zastanawianie się, czy coś było ,,konieczne'' żeby coś zrobić, czy nie. Wrogowie to wrogowie. Zabijemy, albo zostaniemy zabici. To tyle.
Ostrze przejechało po jego szyi. Shion poczuł lekki, ostry ból. Jego oczy były przykute do Nezumiego. Przez krótki moment przez Nezumiego przeszedł słodki dreszczyk przez środek jego ciała. Wziąć go w ramiona i poderżnąć mu gardło...
Uścisk śmierci.
To był niewątpliwie wyczyn demona.
Nezumi odsunął się. Gdy Shion przytknął dłoń do szyi, poczuł jak pulsuje w niej ciepło. Jego dłoń wysmarowała się krwią. Nie spuszczając wzroku z Nezumiego, Shion złożył palce.
- Rikiga-san, samochód.
- Eh?
- Gdybyś był tak miły, zabierz go proszę samochodem do domu.
- Ach... Racja, tak.
Shion odwrócił się do mężczyzny i uśmiechnął się.
- Przepraszam, że zrobiliśmy ci takie okropne rzeczy. Ale nie mieliśmy innego wyjścia.
- Shion... - Mężczyzna zamrugał kilkukrotnie, przyglądając się twarzy Shiona. - Pamiętam, że był przestępca pierwszego stopnia o tym imieniu. Wyrzucono go z elity i stał się szaleńcem. Otruł swojego współpracownika i zbiegł do Zachodniego Bloku... czy to ty?
- Trochę to rozdmuchali i pokręcili, nie uważasz? - Shion mógł jedynie uśmiechnąć się cierpko. W jego myślach pojawiła się twarz Karan. Pomyślał o wszystkich trudnościach, jakie musiała przejść, żyjąc w społeczeństwie pełnym plotek o jej synu – mordercy. W sercu poczuł ból. Ale nieważne, jak bardzo by ją to krzywdziło, nie mógł nic zrobić. Nie mógł zrobić nic innego, niż powiedzenie: ,,Przepraszam, mamo''. Jednak Nezumi dostarczył jego błaganie o wybaczenie do jego matki. Przekazał to w jedynej linijce swojego liściku. Te naskrobane słowa pozwoliły jej uratować się od rozpaczy. A wszystko to dzięki Nezumiemu. Teraz wiedział, że Karan nie była wystawiona na żadne niebezpieczeństwo. A więc mógł znieść ból w swoim sercu i zapomnieć o matce. Nie myśleć o niej. Myśleć jedynie o Safu. Zamiast zamykać swoje serce mocniej i ciaśniej, musiał ostrożnie wybrać miejsce, w którym mógłby je zostawić i obnażyć swoje myśli. Potrzebował do tego siły, inaczej by nie przetrwał. Shion zbierał tę siłę na długo zanim zorientował się, że w ogóle ją ma.
Mężczyzna powoli pokręcił głową.
- Nie wierzę w to - Wskazał podbródkiem na Shiona. - Twoja twarz jest kompletnie inna od tego przestępcy pierwszego stopnia z telewizji. Jakbyście byli zupełnie różnymi ludźmi.
- Cóż, zmienił mi się kolor włosów. I chyba straciłem trochę na wadze.
- Nie, nie to mam na myśli... ach, cóż, chyba można powiedzieć, że kształt twarzy i wielkości jej poszczególnych części były takie same, ale... była inna. Twoja postawa jest zupełnie inna. On miał naprawdę obłąkane oczy. Wydawał się być agresywny - nawet mój współpracownik stwierdził, że byłby w stanie kogoś zabić. I miał rację. Jego oczy nie były tak... miłe jak twoje. Jesteście zupełnie inni. Kompletnie różni.
- Naprawdę łatwo jest zmodyfikować czyjąś twarz - odezwał się Rikiga, nie zważając na swoje usta pełne resztek ginu. - I to nie tylko twarz. Jeśli władze sobie tego życzą, mogą dowolnie przekręcać czy zmieniać informacje. Raczej nie powinieneś być tym zaskoczony, Fura-san. To część twojej pracy, manipulowanie informacjami na rozkaz władz, prawda?
- To raczej niegrzeczne z twojej strony, Rikiga.
- Ale to prawda - Rikiga pozwolił opaść ostatniej kropelce na swój język i westchnął sicho. - A to tylko sprawia, że trudniej to wszystko znieść. Jest w ogóle w No.6 coś takiego jak prawda?
- Nigdy nie brałem udziału w tak niskich zajęciach jak manipulacja informacjami. Ja jedynie nimi zarządzałem i wypuszczałem.
- I nigdy nie wątpiłeś skąd pochodzą?
- Co?
- Wszystko, co robiłeś, to otrzymywanie informacji od miasta i przekazywanie ich do mediów. Nigdy nie wątpiłeś w ich prawdziwość, prawda?
- Oczywiście, że nie. Jak mógłbym w ogóle wątpić...
Gruba dłoń Rikigi spoczęła na ramieniu Shiona.
- Ten dzieciak, stojący tuż przed tobą, jest kryminalistą o obłąkanych oczach. Oto przepaść między fałszywymi informacjami, a prawdą.
Mężczyzna otworzył trzęsące się usta, by coś powiedzieć i wydał gardłowy odgłos. Mimo że w pokoju nie było ogrzewania, na jego czole zaczęły pojawiać się krople potu. Po niemal minucie ciszy, usta mężczyzny w końcu przestały się trząść, a on mógł wymówić imię Shiona.
- Shion.
- Tak?
- Mówiłeś, że chcesz informacji o Zakładzie Karnym.
- Tak.
- I że to dlatego, że chcesz pomóc przyjaciółce.
- Tak. Ministerstwo Bezpieczeństwa nagle ją aresztowało i wysłało do Zakładu Karnego.
- Jej imię?
- Safu. Miała być na wymianie za granicą jako kandydatka do elity.
- Znasz jej numer obywatelstwa?
- Numer obywatelstwa...
Jedli razem zanim Safu poleciała na wymianę. W drodze na stację zatrzymał ich policjant z Ministerstwa Bezpieczeństwa i poprosił o pokazanie ich kart identyfikacyjnych. Chodziło o numer, który wyrecytowała Safu. Zamknął oczy i posortował wspomnienia. Mimo że nie miał komputera, był w stanie zapamiętać i zbierać informacje, by ułożyć je i przyswoić. Tę umiejętność szlifowano w nim od dziecka. Nie było dla niego żadną trudnością, przypomnieć sobie ciąg liter i cyfr, nawet jeśli usłyszał go tylko raz.
- To SSC-000124GJ.
- SSC-000124GJ - powtórzył dwukrotnie mężczyzna. - Nie wiem nic o incydencie, w którym obywatel miasta o takim numerze został zabrany przez Ministerstwo Bezpieczeństwa.
- To zdarzyło się w sekrecie. Po prostu o tym nie wiesz.
- A ty planujesz ją uratować?
- Tak.
- Masz zamiar pomóc przestępcy uciec z Zakładu Karnego - powiedział mężczyzna z niedowierzaniem. - Nie jesteś chyba poważny?
- Safu nie jest przestępcą. Nie popełniła żadnego przestępstwa. Jeśli ktokolwiek to zrobił, to ci, którzy ją uwięzili.
Inukashi ziewnął głośno.
- Hej, wiecie, jest super i w ogóle, ale nikomu nie będzie przeszkadzać, jak pójdę już spać? Muszę wstać wcześnie rano i zająć się psami.
- Masz rację - zgodził się Rikiga. - Jeśli za długo go potrzymamy, nawet karta pana ,,Grubej Ryby'' nie wystarczy, żeby dostać się do miasta. Powinniśmy już iść, Fura-sama.
Mężczyzna zignorował Rikigę i pozostał sztywny, bez ruchu. Kropla potu spłynęła po jego twarzy, połączyła się z krwią i spadła z końcówki podbródka. Gdy tylko kropelka opadła na jego dłoń, mężczyzna wyszeptał cicho:
- Mam najnowszą.
- Eh?
- Mam najnowszą. Ale część z nowym skrzydłem dalej jest biała.
Shion wytrzeszczył oczy z niedowierzaniem i ukląkł na oba kolana przed mężczyzną. Jego głos był ochrypły z ekscytacji.
- Powiesz nam co jest w Zakładzie Karnym?
Mężczyzna pozostał cicho. Wytarł spływający pot i kiwnął głową. Inukashi podszedł szybko. Wyciągnął białego myszo-robota i nacisnął mocno jego małą główkę. Robot otworzył swoje plecy, a czerwone światło wypłynęło na zewnątrz. Pokazało obraz. Jabłko Adama mężczyzny ruszyło się, gdy przełykał ślinę.
- Hologram, hę?
- Tak to nazywają. Też zbyt wiele nie wiem. Czerwone kółka to urządzenia ochrony z tego co wiem. I jak to wygląda? Są jakieś błędy, staruszku?
Inukashi wpatrywał się w twarz mężczyzny, kręcąc końcówką nosa. Ten zaś nie przestawał przyglądać się planowi pięter Zakładu Karnego, jakby się do niego przykleił.
- Elektroniczne pióro? - Nezumi zaoferował mu srebrne pisadło.
- Nie. Użyję własnego. - Mężczyzna wyciągnął pióro z wewnętrznej kieszeni swojego płaszcza i włożył jego końcówkę w światło. Bandaż na jego dłoni zaczynała już przeciekać, ale jego mina pozostawał skupiona. Palce się trzęsły, ale mimo to pióro poruszało się zgrabnie w powietrzu, dorysowując niezliczone, skomplikowane linie na diagramie.
- Łaaa... Zajebiste - powiedział Inukashi ze zdumieniem. Rikiga spoglądał na mężczyznę żałosnym wzrokiem.
Pióro wyślizgnęło się z jego dłoni i spadło na podłogę.
- To... wszystko, co o tym wiem.
Ilość urządzeń ochrony trzykrotnie przekroczyła liczbę, którą Inukashi oryginalnie umieścił na diagramie. Ilość cel natomiast zmalała o jedną trzecią. Automatyczne bariery były umieszczone w korytarzach na interwałach, by uniemożliwić więźniom ucieczkę, a intruzom wtargnięcie. Raz aktywowane spadały na dół, zamykając każdego uciekiniera czy intruza. A raczej pozbywały się ich.
Shion przełknął ślinę. Sądząc po rozłożeniu sieci elektrycznej, wyglądało na to, że bariery były stworzone do uwalniania prądu o wysokim napięciu. Gdy ściany już opadły, blokując intruzowi drogę ucieczki, komnata natychmiast stawała się krzesłem elektrycznym. Korytarze były zaś miejscem egzekucji.
- Jak jakaś cytadela - wydyszał Shion.
- To miejsce holocaustu. - Nezumi podniósł pióro i włożył z powrotem do kieszeni mężczyzny. - Ewentualnie kiedyś zrobią z tego zabytek ludobójstwa.
- Ludobójstwo... - powtórzył Shion. - Ilu ludzi tam zabito?
Nezumi powoli pokręcił głową.
- Shion, nie ,,zabito''. To jeszcze się nie skończyło. Ludzie giną tam nawet w tej chwili. Jest mniej cel, ale nie dlatego, że jest mniej więźniów. Po prostu mniej z nich trafia do cel. Rozumiesz, co mówię?
- Tak.
Pozbywali się więźniów jeszcze zanim trafili do cel. Sprzątali ich po prostu jak śmieci.
Rikiga jęknął krótko i zasłonił usta dłonią. Pot błyszczał na jego bladej twarzy.
- Przestań - powiedział. - Rzygać mi się od tego chce.
- Chyba sobie ze mnie jaja robisz - odezwał się natychmiast Inukashi. - Nawet nie myśl o brudzeniu w moim pokoju - Rozłożył swoje chude ramiona na boki.
- Mam pytanie - Nezumi, nadal na jednym kolanie, wskazał hologram. - Czemu wiesz aż tyle? Jak możesz zapamiętać aż tyle detali Zakładu Karnego?
- Ostatnio to widziałem - była taka sekcja w tajnych dokumentach Zakładu Karnego. Przejrzałem ogólny plan.
- Co to konkretnie były za ściśle tajne pliki?
- Cóż...
- To nie może być projekt burmistrza. Skoro to ściśle tajna informacja, do której jednak nadal mają dostęp urzędnicy o twojej randze... to co to było?
Mężczyzna zazgrzytał zębami. Rozcięcie w ustach zdawało się nie dawać mu spokoju i jęknął.
- Czy to o polowaniu?
Gdy tylko Nezumi wymówił to słowo, Inukashi i Rikiga spojrzeli po sobie. Shion czuł się niezręcznie. Nikt nie miał najmniejszego zamiaru wyjaśnić mu czym dokładnie to ,,polowanie na ludzi'' miało polegać. Mężczyzna pozostał cicho na swoim miejscu, wpatrując się w przestrzeń.
- Czy ma niedługo być jakieś polowanie?
- Nazywają to Sprzątaniem.
- Sprzątanie? Ach racja. Tak właśnie nazywacie polowanie na ludzi. Sprzątanie śmieci, tak? Więc kiedy to?
- Nie wiem. Nie ma jeszcze ustalonej daty. Ale pewnie będzie przed Świętym Dniem.
Święty Dzień. Coś, z czym Shion miał już do czynienia. Tego dnia całe No.6 pełne było festiwali, celebrujących narodziny miasta. Odpalano fajerwerki, a flaga miasta - złoty okrąg, symbolizujący Kroplę Księżyca, umieszczony na białym tle, wisiała wszędzie. Mieszkańcy świętowali, że mieli przywilej życia w Świętym Mieście i otaczali ,,swoje przepotężne No.6'' chwałą. Rok temu Shion znalazł się pośrodku tej wrzawy. Nadal dobrze to pamiętał. Wracał właśnie do swojego domu w Utraconym Mieście, gdy zatrzymał go lekko podstarzały pan. Zganił go i zapytał, dlaczego nie macha flagą, ani nie obchodzi Świętego Dnia. Do tego nie tylko on to zrobił. W czasie zaledwie godzinnego spaceru ze Stacji Centralnej do domu, spotkał się z takimi samymi oburzonymi, retorycznymi pytaniami ze strony kilkorga innych ludzi - między innymi młodej kobiety, starszej osoby i gospodyni w średnim wieku. Właśnie gospodyni, która spotkała go jako ostatnia, wcisnęła mu nawet flagę w dłoń, mówiąc: ,,Wypełnij swój obowiązek wobec miasta. Dalej, machaj flagą''. Shion pamiętał swój dyskomfort, niezadowolenie i niepokój związany z masą flag i głosem tłumu, wołającym: ,,Nasze przepotężne Miasto". Takim właśnie dniem był Święty Dzień.
Na twarzy Nezumiego pojawił się krzywy uśmiech.
- Czyli mają zamiar posprzątać w ogródku burmistrza przed wielkim dniem.
- Populacja Zachodniego Bloku jest za duża. W dzisiejszych czasach bezdomni dość szybko się rozmnażają. Zwiększa się liczba brutalnych zbrodni, takich jak tamto włamanie do Biura Kontroli Dostępu. Już najwyższy czas na... Na Sprzątanie.
- A niby jak wiele innych miejsc, w których ludzie mogą żyć w miarę bezpiecznie jeszcze zostało na tej planecie? Jeśli ludzie znajdą takie, które będzie wydawać im się bardziej przystosowane do życia, spróbują się tam przenieść. Czy to przestępstwo?
- Pozwalamy ludności mieszkać tutaj, do pewnego stopnia.
- Do pewnego stopnia? Hah - zaśmiał się krótko Nezumi. - Czyli dopóki nie zaczną być problemem dla No.6.
- Tak. Jeśli gniew będzie narastać, a głodująca ludność Zachodniego Bloku zdecyduje się wszcząć zamieszki, to będzie dla nas tylko jeszcze większy problem. Wiesz, pomagamy tylko w ten sposób zapobiec przeludnieniu. To powinny być dla was dobre wieści.
- Och, jakże to taktowne z waszej strony - Nezumi wzruszył ramionami. Shion złapał mocno jego ramię.
- Nezumi, nie mów mi, że polowanie to...
- Że polowanie to co?
- Nie ma mowy... To nie może... - Shion zamilkł, po czym zaczął ponownie. - Powiedz mi. Co się stanie przed Świętym Dniem?
- Myśl za siebie! - Dłoń Shiona została zrzucona. Głos Nezumiego był jak przyłożenie pięścią w twarz.
- Nie jestem twoją opiekunką. Jeśli myślisz, że wszyscy będą ci po prostu podawać na tacy odpowiedzi, to się mylisz. Używaj własnej głowy. Wyobraź to sobie - Nezumi nabrał powietrza i zmienił ton na łagodniejszy.
- Chociaż wydaje mi się, że twoja wątła wyobraźnia nijak ma się do rzeczywistości - Otrzepał ręce i wstał.
- Wracam do domu - mruknął mężczyzna i podniósł się niestabilnie na nogi. - Wracam do domu. Puśćcie mnie.
- Fura-san, dziękujemy za wszystko - słowa wdzięczności uciekły z ust Shiona zanim ten zdążył się zorientować. Jego myśli były pomieszane, a serce nadal roztrzęsione po wysłuchaniu konwersacji między Nezumim a mężczyzną. Jednak mimo to był wdzięczny za słowa Fury. Człowiek, który całe życie przeżył pośród elity popełnił tak zdradziecki akt wobec miasta. Shion rozumiał rodzaj napięcia, który Fura musiał przez to odczuwać.
- Wiem, że to dziwne, że za wszystko dziękuję, ale jestem naprawdę wdzięczny. Naprawdę, bardzo ci dziękuję.
Mężczyzna zatrzymał się przed drzwiami i odwrócił się.
- A ty?
- Eh?
- A ty nie wracasz?
Niezdolny do odpowiedzi na nagłe pytanie, Shion skupił oczy na zamkniętych ustach mężczyzny.
- Znaczy do No.6?
- Tak. W ogóle nie masz zamiaru wracać do miasta?
- Nie.
- Więc zostajesz tutaj.
- Tak.
- Dlaczego? Nie tęsknisz za Świętym Miastem? Nie chcesz wracać?
- Tęsknię za niektórymi ludźmi. Są tacy, których chciałbym jeszcze spotkać. Ale nie mam zamiaru wracać do domu.
- Dlaczego?
- Bo to nie jest miejsce, do którego powinienem wracać. I chyba dlatego, że to sobie uświadomiłem.
Mężczyzna położył dłoń na klamce i otworzył drzwi.
- Jesteś... głupcem.
- Jestem? Nie wydaje mi się.
- Jesteś głupcem.
Mężczyzna opuścił pokój, a Rikiga podążył za nim. Drzwi zamknęły się, a płomień świeczki podskoczył od powiewu. Trójka pozostała w pokoju przyglądała się diagramowi, który pozostawił po sobie urzędnik.
- Właśnie mi się coś przypomniało - Inukashi usiadł na łóżku. - Stara baśń, którą opowiadała mi kiedyś moja mama. Była o północnym wietrze i słońcu. Znacie ją?
- Tak - odpowiedział Shion. - Nezumi miał taką książkę. Nawet była z obrazkami. To ta, w której wiatr i słońce rywalizują, które z nich zmusi podróżnika do zdjęcia płaszcza, tak?
- Tak, właśnie tak. Nieważne jak mocno wiał wiatr, podróżnik tylko łapał mocniej swój płaszcz, żeby wiatr mu go nie zerwał. Jednak kiedy słońce nad nim zaświeciło, zdjął go, bo było mu za gorąco.
- Inukashi, do czego zmierzasz? - Nezumi zmarszczył brwi z niezadowoleniem.
- Po prostu myślę o waszej dwójce. Szkoda, Nezumi. Shion znacznie łatwiej ściągnął mu płaszcz.
- Ech, mów sobie, co chcesz - powiedział lekceważąco Nezumi. - ...Shion.
- Hm?
- Myślisz, że możemy ufać tej mapie?
- Tak.
- Jesteś naiwny.
- Myślisz, że wysiliłby się na tyle, żeby dać nam fałszywe informacje?
- A co jeśli tak? Może myślisz, że pozbawiłeś go płaszcza, ale pod spodem miał zbroję.
- Nie miał powodu, żeby kłamać. Wiedział, że puścilibyśmy go do domu, nawet gdyby niczego nie powiedział. Ale narobił sobie tego całego kłopotu, żeby przekazać nam tajne informacje.
- Może zastawił na nas pułapkę.
- Tak myślisz? Ty naprawdę tak myślisz?
- Mówię tylko, że jest możliwość i jest ryzyko. Ale ta wiedza raczej nic nam nie da. To, co nam zostawił, to najlepsze informacje, jakie mamy. Nie ma żadnej metody ani czasu, żeby sprawdzić, czy to prawda.
- Czyli mówisz, że nie mamy innego wyboru, jak tylko w to uwierzyć.
- Niestety.
Inukashi rzucił się na łóżko i zaśmiał szczekliwie.
- Spójrz na niego, próbuje zgrywać fajowego. Wiesz, Shion, Profesor Nezumi jest chyba pod wrażeniem, że koleś wydał tajne informacje tak łatwo. Pewnie nawet sobie nie wyobrażał, że pójdzie to tak łatwo. Widzi cię w nowym świetle, po prostu tego nie okazuje. Uparty chłopiec - Westchnął Inukashi z fałszywym rozdrażnieniem. - Jeśli jest pod wrażeniem, powinien to po prostu powiedzieć.
- Inukashi! - krzyknął ze wściekłością Nezumi.
- Na mnie się nie wkurzaj. Taka jest prawda - Twarz Inukashi zrobiła się poważna, gdy spoglądał na Shiona i Nezumiego, leżąc na brzuchu. - Ale co teraz masz zamiar zrobić, Nezumi? Naprawdę chcesz wykorzystać polowanie, żeby dostać się do Zakładu Karnego?
- Taa. I na nasze szczęście wygląda na to, że jedno ma się niedługo odbyć.
- Szczęście, co? - powtórzył Inukashi. - Tak tylko ci mówię, mnie w to nie mieszaj. Nie chcę niczego ryzykownego i nie mam najmniejszego zamiaru w to wchodzić.
- Twoja szansa na zabłyśnięcie jest tuż za progiem - powiedział Nezumi. - Mam dla ciebie robotę poza Zakładem. Tak jak powiedział alkoholik, siedzimy w tym razem aż do końca. Nie ma mowy, żebyś zabrał swoje dwie sztuki złota i nawiał. Wiesz to, prawda, Inukashi? Lepiej niż ktokolwiek inny.
Inukashi wydął wargę i spochmurniał. Nezumi wyciągnął dłoń ponad hologram i odezwał się do Shiona.
- Shion.
- Hm?
- Zapamiętaj cały plan. Nie będziemy mogli zabrać żadnych mikro-robotów do Zakładu Karnego. Każda maszyna, nie wyposażona w rozpoznawalny chip, będzie zniszczona, nieważne jak mała. Jeden fałszywy krok, a osoba, która będzie ją trzymać, zostanie wysadzona wraz. My zaś nie będziemy mieć czasu na wyciąganie mapy za każdym razem, kiedy się zgubimy.
- Chcesz bym zapamiętał wszystko, co tu jest?
- Wszystko. Masz to idealnie wykłuć w pamięci. Chcę lokalizacji każdego sensora, całego systemu ochrony i lokalizacji każdego śmiecia, jaki jest na mapie, bez żadnych błędów. Nawet mała nieścisłość może kosztować nas życie.
- Dobrze.
Nezumi rzucił Shionowi małego robota.
- Nie mamy dużo czasu. Zapamiętaj wszystko idealnie - to twoje zadanie.
- Trudniejsze od tych, które do tej pory sostałem.
- Jak pewnie się czujesz?
- Dosyć.
,,Heh''. Nezumi zamrugał i wypuścił powietrze. Nie spodziewał się tak definitywnej odpowiedzi Shiona.
- Chyba powinienem był się domyślić, że do pracy umysłowej będziesz najlepszy, co?
- Pytanie nie brzmi czy jestem w tym dobry czy nie. Nie liczy się, czy umiem to zrobić, czy nie - ja po prostu muszę.
Od tego zależało życie Safu, Nezumiego, jego własne, Inukashi i Rikigi.
Owinął dłoń wokół białego mikro-robota. Nawet ściskana dość mocno, by zostać zgnieciona, maszyna stworzona ludzką ręką nigdy nie piszczała ostrzegawczo jak Hamlet czy Cravat, ani nie miała ich ciepła czy miękkości. Była sztywna i zimna. Usta Nezumiego złożyły się w uśmiech. Zaśmiał się łagodnie.
- Wygląda na to, że nauczyłeś się trochę dopasowywać do sytuacji.
- Ty mnie nauczyłeś.
Nezumi złożył usta.
- ...Zostań blisko mnie - mruknął.
- Eh?
- Polowanie nadchodzi. Zostań blisko mnie i nie wałęsaj się sam. Gdziekolwiek nie pójdziesz, nie spuszczaj ze mnie wzroku. Jeśli zgubimy jeden drugiego w środku polowania, prawdopodobnie już nigdy się nie zobaczymy. Twoje szanse na przeżycie spadną drastycznie, lekko mówiąc.
- Załapałem - powiedział ociężale Shion.
- Wydaje mi się, że i bez tego szanse masz niewielkie - Całe ciało Inukashi trzęsło się, gdy się śmiał. Zniszczone boki łóżka skrzypiały, wytwarzając irytujący hałas. - Kiedy ludzie zostają złapani w trakcie polowania, zostają wrzuceni prosto do Zakładu Karnego, gdzie większość z nich umiera albo robi się obłąkana. To by był cud, gdybyście dali radę to przeżyć i się wydostać. Zdarzenie równie cudowne, co rozdwajające się słońce.
- Możesz czynić cuda łatwiej niż myślisz, Inukashi. Mama ci tego nie powiedziała? - Nezumi owinął płaszcz z superfibry wokół ramion, zmierzając do drzwi. Inukashi zawołał do niego:
- Nezumi, jest coś jeszcze.
- Jeszcze? Co jeszcze?
- Mama nie mówiła nic o cudach, ale powiedziała coś po tej historii o wietrze i słońcu. ,,Żaden wiatr, ani żadne słońce nie może z nas zdjąć skór. Może i nie masz grubego futra, ale nie poddawaj się wiatru ani słońcu". A potem mnie wylizała.
- Kochaną miałeś mamę.
- Była najlepsza - Inukashi zeskoczył z łóżka i podszedł do Nezumiego. - Wychowała mnie moja mama. Nadal pamiętam jakie miękkie było jej futro, jej zapach i to, co mi mówiła. Pamiętam to i dlatego...
- Co?
- Dlatego mam zamiar przetrwać. Mam zamiar żyć tu z moimi psami. Nawet jeśli wy zginiecie, ja nigdy nie wrócę do Zakładu Karnego i nadal będę żyć. Mam zamiar przeżyć i opowiedzieć reszcie psów o mojej mamie.
- Fajowa przysięga. Twoja martwa matka pewnie skacze z radości – Dłoń Nezumiego wysunęła się, by pogłaskać opalony policzek Inukashi.
- Dobranoc, mój chłopcze. Niech Bóg obdarzy cię słodkimi snami i da ci siłę na jutro - powiedział łagodnie żeńskim głosem. Zanim Inukashi zdążył otworzyć usta, Nezumi zniknął za drzwiami. Inukashi przemówił do ciemności.
- Tylko na mnie patrz, przeżyję to wszystko bez ciebie.
- Wszyscy to przeżyjemy - powiedział cicho Shion. Śmierci nie było w ich planie. Mieli grać, myśleć i walczyć o życie. By przetrwać razem.
- Ach, zapomniałbym - zwiewny głos Nezumiego odbił się z ciemności. - Inukashi, gdybyś chciał pocałunku na dobranoc, sugeruję poprosić o niego Shiona. Bez wątpienia podarowałby ci zręcznego i namiętnego całusa.
- Nezumi! - odezwał się z oburzeniem Shion.
Śmiech Nezumiego zniknął w oddali. Stał się jednym z dźwiękiem wiatru i pozwolił się wessać ciemności.
==Koniec rozdziału 4==
Dobra, to teraz zgrywam na telefon i czekam na "piździel z liścia". :3 Potem napiszę standardową "głębszą rozkminę nad rozdziałem". :D
OdpowiedzUsuńWiem że komentarz bez sensu, ale miałam ochotę to napisać!
Nie ma to jak demoniczny Nezumi i odrobina tortur *_*
OdpowiedzUsuńJa nie mam żadnych pretensji o lekkie opóźnienie. Teraz czekam jak zawsze na kolejny rozdział, bo wydaje mi się, że wydarzy się w nim coś fajnego.
Fluffy
W zupełności się zgadzam! :D
UsuńPo pierwsze całkowicie się zgadzam z Fluffy. Nie ma to jak demoniczny Nezumi...awwww*-*
OdpowiedzUsuńPo drugie. Cześć,jestem Angie i będę tu dość często wpadać.
Po trzecie. Kobieto,miej świadomość że Cię kocham. Ale że tak naprawdę. Jestem nie tylko fanką M&A,ale też zagorzałym molem książkowym,więc gdy dowiedziałam się że No.6 jest na podstawie 9 tomowej powieści,miałam doła głębokości Rowu Mariańskiego,bo myślałam że nigdy nie dane mi będzie tego przeczytać. Wyobraź więc sobie proszę,jakie było moje zaskoczenie i radość gdy wujaszek Google pokazał mi twojego bloga. Z wielką chęcią wyściskałabym Ciebie i twoje kochane bety za to,co robicie. W końcu jakby nie patrzeć tłumaczenie i korekta 9 tomowej powieści musi być męcząca,a wy jesteście już prawie w połowie! Za to wam chwała na wieki!
PS. Przepraszam,ale czy tylko mnie imię Safu kojarzy się z taką małą,wredną małpką w kamizelce,czerwonej czapeczce i ze złotymi talerzami w łapach? O.o
Pozdrawiam!
Angie
Dzięki~~ właśnie wyszły drobne problemy na półmetku (lol, bierzmowanie @_@), a nawet się nie spodziewałam, że to już pół... Bosz, to już połowa xD Cieszą mnie podziękowania każdej z osób~~ A Safu, jeśli już mam ją do małpki przyrównać, to bardziej przypomina mi tą małpkę z KacVegas II, tą co koką handlowała xD
UsuńJa również dołączam się do podziękowań ^ ^ za te trzy komentarze. Miło, że jeszcze są osoby, które doceniają naszą pracę :) Niby to parę zdań, a naprawdę motywują do dalszej pracy.
UsuńJuż półmetek? D: Jak to szybko zleciało. Oby plotki okazały się prawdą i Asano Atsuko napisała dalszą część :<
Dalsza część*-*
Usuń*widzi otwierające się bramy niebios"
Oby...:)
DALSZĄ CZĘŚĆ?! obyobyoby! Shion x Nezumi to super parring, a anime/manga/powieść też są same w sobie fajne. :D
UsuńGdyby chociaż jakiś epilog epilogu walnęła... xD
UsuńJeśli to się kończy tak jak anime,to by się przydało...no sorry,ja się łzami zalewałam trzy razy w tym jedenastym odcinku(W tym raz ze wzruszenia. NIGDY nie ryczałam ze wzruszenia...),a on se na końcu tak po prostu idzie?!
UsuńA mnie nastrój ma poprawić taki tyci obrazeczek...Pff.
Epilog epilogu by się przydał. A przy okazji gdzie poniedziałkowa pocieszajka? Q_Q
lol, pozbyłam się tego bo jestem leniwa a nie chciało mi się tłumaczyć nic więcej niż tych długaśnych rozdziaaaałów... Poza tym myślałam że nikt tego nie czyta xD
UsuńJa cytałam Q_Q
UsuńAczkolwiek rozumiem:)
Uwielbiam Nezumiego!! Dziekuję Wam za kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńA w tym tygodniu nie będzie rozdziału, bo trzeba się uczyć @_@ nie ma to jak koniec roku i egzaminy ._. <- właśnie dlatego nienawidzę szkoły, zabiera całą radość życia! T.T
OdpowiedzUsuńPowodzenia podczas egzaminów! Na pewno pójdą Ci dobrze :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie,powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa mam na szczęście to piekło dopiero za dwa lata:)
A ja, na szczęście, już za sobą, także know that feel ;p
UsuńTesty, buehehe, chciałabym je pisać, a nie maturę, za rok :D
UsuńAsano-sensei, napisz dobre yaoi, ja chcę yaoi. A nie "kłamczone całuski na dobranoc".
"Piździel z liścia" oficjalnie został dodany do mojego słownika. Będę używać!
A jutro jest czwartek, muehehe, czekam na kolejną część ;)
A ja ci mówię, Snow, że za dwa lata będziesz mówić jeszcze coś innego xD
UsuńJutro rozdziału nie będzie :) Dopiero za tydzień ruszamy z dalszą częścią ^ ^
Pozdrawiam
Nufufu, ktoś używa (nie do konca) mojego "Piździel z liścia" >:D jeszcze tylko zarazić resztę świata wielce (nic nie) znaczącym "Nic tak nie smakuje jak kanapka na stypie!" xD
UsuńA rozdział będzie w pierwszy czwartek maja @_@ to brzmi tak odlegle, a to tylko tydzień...
Yaaaaaaaaaaaaaaay. Nie moge się doczekać. D':
OdpowiedzUsuńTłumaczenie bardzo mi pasuje. Wszystko jest, tak jak być powinno. :)
+wyczuwam max'a z testu:D tzn u cb, nie u mnie >___>
eee... polemizowałabym xD Wiesz jak to jest, ktoś z czwórką z angielskiego potrafi bez problemu tłumaczyć powieść, męcząc się jedynie cholernie długimi akapitami, a na egzaminie zastanawia się nad istotą istnienia czasu past i present perfect oraz czy have gone znaczy, że jeszcze gdzieś jest, czy już wrócił, usiłując skrócić wypowiedź w zadaniu otwartym, która o 60 słów przekroczyła limit, przez co na małych pomyłkach i po nadmiernym rozkminianiu ile l jest w finally, i czy to przypadkiem nie n było podwójne, traci kilka bezcennych punktów (pewnie tak z 1) na bezsensownych zadaniach. Dlatego po wyjściu z sali wykreślam wszystko z pamięci ^^
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń