Staram się dodawać nowe posty w niedziele. Staram się.



Zakończono tłumaczenie No.6.


Dziękujemy za wszystkie podziękowania. To był miły rok z hakiem. I późniejszy rok. I chyba jeszcze jeden. Te dwa późniejsze składały się z czytania Waszych komentarzy. I tak dzięki.

(Do pań profesor jeśli przypadkiem odwołam się do tego na maturze: przepraszam, ja naprawdę tłumaczyłam to w gimnazjum. Ale prawdziwa książka istnieje. Obiecuję.)


Wszystkie rozdziały można znaleźć w zakładce ,,No.6''/,,No.6 Beyond''.


Kup powieść i mangę w oryginale, wspomóż panią Asano.


Tłumaczenie: Kuroneko
Korekta: Ayo, Dżun

środa, 18 stycznia 2012

Tom II: Rozdział 2


((Jes! I mamy nowy rozdział! Jest tam co prawda fragment, w którym występuje hołota francowata i chciałam przetłumaczyć ich kwestie gwarą śląską, ale... braciszek podszedł do mnie i powiedział: ,,Czy z tobą wszystko w porządku? Jesteś z Kujaw, ni to Kaszuby, ni to Podhale, a po Śląsku chcesz?'', na co sprzeczałam się, że nie mogę używać normalnego języka, więc stwierdził, że powinnam znać słownictwo panów żulianów, bo nie dość że mieszkam w okolicach mostu, gdzie po zmroku lepiej nie wychodzić, to od podstawówki się edukuję w znajomości żulowskiego, między innymi dzięki najukochańszemu monopolowemu spod szkoły... I pozdrowienia dla pana Henia, że zawsze dawał na krechę! Z naczy w sklepie na krechę, nie na działkę... ._. coś dzisiaj walę tymi sucharami... W każdym razie, w poniższym tekście jest sporo wulgaryzmów (chociaż czy ja wiem...), więc żeby nie było, że nie mówiłam =_=))

Rozdział 2
Miejsce Bogów

„Wtedy bogini Hannahanna postanowiła użyć swej ostatniej nadziei. Zebrała nie kilka, a setki, tysiące pszczół i odezwała się: 
– Jesteście małe, zwinne i szybkie niczym światło, więc na pewno będziecie w stanie odnaleźć boga Telipinu. Idźcie więc”.

 Zniknięcie Telipinu, Mity Hetyckie



Ktoś leżał u stóp drzewa o korze bielszej niż u pozostałych. Był to maleńki chłopiec, mniejszy nawet od dziewczynki. Zwijał się z bólu. Shion wziął go w ramiona i posadził. Było strasznie blade. Złapał jego gardło i otworzył pozbawione krwi usta.
Duszności. Kaszlał przez coś, co utkwiło mu w gardle. Nie było czasu do stracenia. Przytrzymując jedną ręką jego brzuch, drugą uderzył go w plecy.
– Dalej, wypluj to – popędzał. Drugi, potem trzeci raz; nie przestawał uderzać w kościste plecy chłopca. Piąty razy, szósty...
Odkaszlnął, a z jego ust wypłynęły wymiociny. Było w nich coś ciemnego i okrągłego. Chłopiec drgnął lekko.
– Wody! Przynieś wodę! – Shion znowu rozkazał Nezumiemu. Położył dziecko i zbliżył do jego twarzy swój policzek. Poczuł pewny oddech.
„W porządku. Oddycha”.
Na szczęście nie musiał oczyszczać jego dróg oddechowych ani robić resuscytacji. Ale jego świadomość...
– Wołaj go.
Dziewczynka szybko wypełniła polecenie Shiona. Pochyliła się nad chłopcem, zbliżając swoją twarz do jego i zawołała jego imię.
– Riko, słyszysz mnie? Riko?!
– Riko, możesz oddychać? – zapytał Shion.
Jego klatka piersiowa uniosła się mocno. Powieki się poruszyły i rozwarły. Uciekła spod nich pojedyncza łza, która spłynęła po policzku.
– Siostrzyczko...
 – Riko! – Shion delikatnie odciągnął dziewczynkę, próbującą już porwać w ramiona brata. Powoli podniósł go z ziemi i przyłożył do jego ust kubek wody.
– Możesz to wypić?
– Tak.
– Dobrze. Tylko powoli. Więc jesteś Riko, tak?
– Tak.
– Riko, dobrze nas słyszysz? Widzisz normalnie?
– Tak... Woda jest dobra.
– Jesteś dobrym dzieciakiem – stwierdził z entuzjazmem Shion. – Bardzo dzielnym. Z brzuchem wszystko w porządku? Nie czujesz bólu w piersiach?
– Moje gardło...
– Hm?
– Gardło mnie boli.
Sądząc po zadrapaniach prawdopodobnie rozdrapał sobie sam gardło, z których zaczynała już wypływać krew. Shion wygrzebał gazę i wodę utlenioną z apteczki. Miały cztery lata, ale musiały wystarczyć.
– Trochę zapiecze. Nie płacz.
– Nie będę.
Przetarł rany i przycisnął do nich świeży kawałek gazy, po czym owinął bandażami szyję Riko. Shion mógł tylko wykonać najbardziej podstawowe czynności. To było najlepsze, co mógł zrobić. Gdyby powiedział coś w rodzaju „do szpitala”, Nezumi by go wyśmiał. Wiedział już, że tu, w Zachodnim Bloku, nie było czegoś takiego jak zakłady medyczne. Z wymiocin Riko wybrał to, co wydawało się blokować mu wcześniej oddech.
– Orzech? – był mały i okrągły. – Tylko dlaczego...
Riko spuścił głowę. Nezumi wstał, splótł ręce i westchnął krótko.
– Był głodny.
– Eh?
– Prawdopodobnie był tak głodny, że nie mógł już tego znieść. Ten orzech, jeśli zmielić go na mąkę jest… No cóż, jadalny. Pewnie zgłodniał podczas ich zbierania. Musiał już naprawdę umierać z głodu, skoro włożył cały do ust. I wszystko było dobrze, gdyby przez pomyłkę go nie połknął – oto moja dedukcja.
– Riko zawsze jest głodny – powiedziała dziewczynka. – Nawet kiedy mama daje mu kawałek swojej porcji chleba, po chwili znowu chce jeść.
– Bo zawsze jest maleńki – zaprotestował Riko. – Jeden gryz i już go nie ma – znowu zaczął kaszleć. Jego głos był zachrypnięty, a twarz nadal blada. Shion owinął jego ciało kocem.
– Trzymaj się. Jeśli szyja będzie jeszcze boleć, wyleczę to. Przychodź kiedy chcesz.
– Zaprowadź ich do domu.
Na słowa Nezumiego, Shion podniósł głowę.
– Ja?
– Tak, ty. Pomogłeś im, to dokończ, co zacząłeś i ich odprowadź. Mieszkają w domu u stóp wzgórza, to niedaleko. Ich matka pewnie zaczyna się już o nich martwić.
To znaczyło, że musiał się pokazać komuś dorosłemu. Shion wstał. Nie wiedział czemu, poczuł, że jego ciało zaczęło się trząść.
– Ale ja...
– I tak kiedyś byś musiał tam pójść. Jeśli już teraz się boisz, jak masz zamiar chodzić ulicami? Chociaż w sumie to nie moja sprawa. Ale jeśli jeszcze postoimy na tym deszczu, ktoś złapie grypę.
Shion całkiem zapomniał, że padało. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak zimne były krople. Przenikały jego kości, przypominając o rychłym nadejściu zimy.
– W każdym razie, ja odpadam. Książek może zrobić jak sobie zażyczy – Nezumi odwrócił się do nich tyłem i zaczął schodzić po schodach. Riko kichnął. Dziewczynka wyciągnęła swoją malutką dłoń i złapała palce Shiona.
– Dziękuję.
– Eh?
– Dziękuję za uratowanie mojego braciszka.
– Och, nie... T–to nie... – słowa zaczęły mu się plątać. – Nie musisz mi za to dziękować. Jak masz na imię?
– Karan.
– Karan? Zupełnie jak moja matka.
– Naprawdę?
– Tak.
Dziewczynka się uśmiechnęła. Shion czuł ciepło jej dłoni, ściskającej mu końcówki palców. Podniósł Riko, koce i całą resztę.
– Zabiorę was do domu. Prowadź, Karan.

Para unosiła się znad miski na palniku. Gotowała się w niej zupa. Mieszając w naczyniu warzywa i mięso, Nezumi westchnął. Skrzywił się, kiedy doszło do niego, że znowu zrobił to mimowolnie. Kilka kropelek zupy wylało się i wyparowało, po zetknięciu z palnikiem.
Nienawidził wzdychać. Wzdychanie z rozczarowania to co innego, ale ten rodzaj oddechu, który opuszczał usta bez jego wiedzy, naprawdę go wnerwiał.
– Nigdy nie wzdychaj z powagą. Nie płacz. Bo zabiorą cię demony – usłyszał to od staruszki, tak starej, że wiek zdawał się już nie mieć znaczenia. – Wzdychanie otwiera wejście, pokazuje słabość. Jeśli chcesz się utrzymać przy życiu, trzymaj usta zamknięte. Nigdy nie pozwól nikomu dostrzec twoich słabych punktów. Nie pozwól sercu być ciepłym dla nikogo. Ufaj tylko sobie.
To były jej ostatnie słowa. Została postrzelona w klatkę piersiową i krztusiła się już krwią, ale jej głos, nawet po jej śmierci, brzmiał czysto w jego uszach. Nezumi nawet nie myślał o zapomnieniu tych zdań.  A nawet gdyby tego chciał, ten głos po prostu by mu nie pozwolił. Owinął się już wokół jego myśli i nie miał zamiaru puścić.
Jednak on się od niego odwrócił. Pozwolił temu mimowolnemu westchnięciu opuścić usta, nawet tego nie zauważając. A wszystko dzięki niemu. Cmoknął ze zdenerwowaniem.
 „Może pomylił się, zabierając ze sobą Shiona - pomyślał. Shion bez wahania otworzył drzwi. Otworzył je na oścież, nawet nie zastanawiając się, co może być po drugiej stronie, nawet nie schował się w cieniu. Gdyby mieli pecha, już byliby martwi. Jeśli gościem nie byłby żołnierz, mógłby nim być uzbrojony bandyta, używający dziecka jako przynęty. Tutaj, w Zachodnim Bloku, to nie byłoby nic nadzwyczajnego. Ale Shion o tym nie wiedział. Nie miał pojęcia, jak być podejrzliwym czy przezornym, ani jak się bać. To właśnie ignorancja i beztroska kogoś wychowanego w bezpiecznym miejscu.
Naprawdę czuł, że wziął pod swoje skrzydła coś kłopotliwego i niebezpiecznego. Nikt go do tego nie zmusił. Zrobił to z własnej, nieprzymuszonej woli, bo chciał zwrócić przysługę, którą był mu winien. Nie było mowy, żeby dał mu zginąć; nie Shionowi, który uratował go, nie chcąc niczego w zamian.
Nie dało się zwrócić przysługi zwłokom, a Nezumi nie chciał nosić długu, którego nigdy nie byłby w stanie spłacić. Dlatego uratował Shiona i zabrał tutaj. Jednak teraz doszło do niego, jak bardzo mógł być wtedy nieostrożny. Być może przyniósł ze sobą większe ryzyko, niż był w stanie sobie wyobrazić. Beztroski i niedbały, niebezpieczny i kłopotliwy...
Spojrzał na drzwi.
Ale gdyby Shion ich wtedy nie otworzył, Riko nie zostałby uratowany. Takie dziecko prędko by się udusiło. Szybkie działanie i odpowiednie leczenie – dzięki temu Nezumi nie musiał oglądać małych zwłok z twarzą wykrzywioną w bólu. Życie zostało uratowane. Zupełnie jak tej burzowej nocy cztery lata temu. Wtedy to był on, teraz Riko. Shion za każdym razem podejmował działanie i w rezultacie ich ratował.
Shion znał świat tylko przez teorie i definicje. Był naiwny i nie wiedział nawet, jak wątpić w zaufanie innych. Z natury beztroski, prawie bezmyślny czy głupi, nie wiedział nawet kim był Hamlet. Ale Shion zdecydowanie go w czymś przewyższał. Nie chodziło tu bynajmniej o wiedzę czy umiejętności, tylko... o co?
 – Jestem do ciebie przywiązany.
Czy to była siła do wypowiedzenia tak zawstydzających słów i wiary w to, że jego szczere uczucia przez nie dotrą? A może umiejętność wyciągnięcia ręki do kogoś zupełnie obcego, bez myślenia o jakimkolwiek ryzyku?
Nie wiedział. Wszystkim, czego był pewien, to fakt, że Shion rzeczywiście był niebezpieczny i kłopotliwy. I to bardzo.
Rozległy się kroki, po których słychać było pukanie. Drzwi jednak otworzyły się chwilę potem. Wrócił.
– Jak już pukasz, poczekaj może na odpowiedź – odezwał się szorstko Nezumi.
– I tak byś się nie ruszył, prawda? – odpowiedział. – Jednak zauważyłem, że zostawiłeś dla mnie otwarte.
– Eh?
– Zamek. Myślałem, że się zamkniesz, ale tego nie zrobiłeś.
Miał rację. Nie zamknął drzwi. Jak lekkomyślnie.
– Spójrz na mnie, to skutek twojego okropnego wpływu – stwierdził nieszczęśliwie Nezumi.
– Czego?... Dobra, nieważne. Zobacz, w podziękowaniu dostałem trochę winogron.
Były małe, a cała kiść wyglądała raczej żałośnie.
– Zaoferowała mi również wędzoną rybę, ale odmówiłem.
– Och? – zaczął Nezumi sarkastycznie. – Więc nawet otrzymywanie podarunków od biednych krzywdzi twoje sumienie.
– Nie, to dlatego, że nie lubisz ryb.
– Ja? Bez problemu zjem ci rybę. Nie jestem na tyle bogaty, żeby wybrzydzać.
– Ale raz powiedziałeś, że nieszczególnie je lubisz.
– Powiedziałem, że nie zjem ryby. W sensie, że to miejsce jest za brudne, żeby choćby myśleć o jej jedzeniu.
Shion zamrugał i włożył dłoń we włosy.
– Och. Cóż. ...Ale i tak się cieszę.
– Z czego?
– Rodzina Karan... A właśnie, tamta dziewczynka ma na imię Karan.
– Wiem.
– Och, wiedziałeś? Nazywa się jak moja matka.
– Imię twojej matki nie obchodzi mnie za specjalnie, ale... Tak? Czyżby to przywołało wspomnienia o twojej mamie i doprowadziło cię do łez? Biedactwo.
To miał być sarkazm, ale Shion i tak pokręcił głową.
– Wcale nie. Było tam jeszcze jedno dziecko, dziewczynka, młodsza od Riko. Tamta ryba miała chyba być ich kolacją. Jedna wędzona ryba na ich troje. To chyba dobrze, że jej nie wziąłem, prawda? Ale ich matka nalegała, żebym zabrał chociaż winogrona. Była naprawdę wdzięczna. Trochę mnie to ucieszyło.
– Naprawdę tak myślisz?
– Eh?
– Gdyby ten dzieciak umarł, byłoby więcej jedzenia dla Karan i tej drugiej dziewczynki. Nie pomyślałeś, że nawet dla Riko byłoby lepiej, gdyby umarł, zamiast żyć w bezustannym głodzie? Może wcale nie wyświadczyłeś im przysługi.
Shion usiadł przed palnikiem. Jego białe włosy, cieńsze u nasady, zabarwiły się czerwonym blaskiem ognia. Utraciły już swój kolor, jednak blask pozostał.
„Piękne” – pomyślał Nezumi.
Włosy na głowie Shiona lśniły, odbijając światło rzeczy dookoła. Nezumi wyciągnął dłoń, by ich dotknąć. Wydawały się być grube, jednak łatwo prześlizgiwały się przez opuszki palców. Zwykłe włosy, ni mniej, ni więcej.
– Kazałeś mi żyć – powiedział cicho Shion z twarzą nadal zwróconą w kierunku płomieni. – Nezumi... Mówiłeś, że życie ma znaczenie i dlatego nie mogę umierać. Tak właśnie mówiłeś.
– Powiedziałem tylko, że ktokolwiek żyje, wygrywa.
– To to samo, czyż nie?
– A skąd mam wiedzieć?
Umarli nie mówią. Wszystko, co mogą zrobić, to leżeć jak zwłoki i wrócić do ziemi, która ich urodziła. Nie mieli jak opowiedzieć o nienawiści, okrucieństwie, udręce, odrzuceniu, czy żalu, jakiego doświadczyli. Dlatego Nezumi musiał żyć. Musiał istnieć, przechowując to wszystko w pamięci i się nie poddawać.
No. 6.
Było jak sztuczny kwiat, nie pozostawiający za sobą żadnych nasion. Kwitł na krwi i niezliczonej ilości zwłok.
Któregoś dnia cię wyrwę. Wtedy nie będziesz mieć wyboru, tylko słuchać głosów umarłych – ich nienawiści, ich nędzy, ich udręki, ich odrzuceniu, jak wydostają się z głębin i przenikają ziemię. Upewnię się, że je usłyszysz, nawet gdy zatkasz uszy. Do tego czasu będę żyć i pamiętać. Nie mogę zapomnieć” – sam sobie na to nie pozwalał.
– Powiedziano mi komplement – Shion spojrzał na Nezumiego z uśmiechem.
– Komplement? Za co?
– Moje włosy. Matka Karan powiedziała, że są ładne. Dodając, że są niezwykłe i naprawdę śliczne.
Nezumi wzruszył ramionami.
– Cóż, na pewno są niezwykłe. W okolicy jest pełno dzieciaków z włosami jasnymi z niedożywienia, ale nikt nie ma całkiem białych jak ty.
– Powiedziała nie tylko, że są niezwykłe. Nazwała je również ślicznymi.
– Czy ty się właśnie chwalisz tym, że ktoś cię skomplementował? Co ty, dziewczyna?
– Ale... Cóż, wiesz, to mi doda trochę pewności siebie – powiedział Shion ze szczęściem na twarzy. – Jutro, kiedy będziesz mnie oprowadzać.
– Kto ci powiedział, że cię oprowadzę?
– Ty.
Rzeczywiście to zrobił. Powiedział, że go oprowadzi. Nezumi poczuł się jak nadąsany dzieciak. Spuścił wzrok.
– Mam własne sprawy do załatwienia. Ty zajmij się swoimi.
– Dobrze. Zajmę się własnymi sprawami i się do ciebie przyłączę. A, i jeszcze jedno...
– Co znowu?
– Obiecałem Karan i Riko, że poczytam im, jak znajdę chwilę. Widziałem u ciebie pełno książek z obrazkami, więc...
– Chcesz im tu czytać?
– Jeśli będzie słonecznie, zabiorę ich na zewnątrz.
Nezumi prawie znowu westchnął, ale w porę złapał się na tym i przytrzymał usta zamknięte.
– Próbujesz mi tu przedszkole otworzyć?
– A w okolicy jest dużo dzieci?
– Taa, tony. Ale to mój dom. Nie rób takich rzeczy bez pozwolenia i nie myśl, że możesz wszystko.
Jego słowa były surowe. Irytacja narastała w jego piersi. Denerwowało go przebywanie z Shionem. Czuł, że nie zniesie już ani minuty więcej. I to nawet nie z powodu jego beztroski czy lekkomyślności, on po prostu... nie mógł go przejrzeć. Nie potrafił przewidzieć, co zrobi, powie, ani o czym pomyśli. Te wszystkie swoje pomysły zdawał się zrywać z choinki. Był męczący.
Shion układał talerze na stole. Zupa była już gotowa, a jej miły aromat wypełniał pokój.
– Nie myślałem, że mogę wszystko... Po prostu od kiedy Riko i Karan są moimi przyjaciółmi...
– Eh?
– Przyjaciele – powtórzył Shion. – Są moimi pierwszymi przyjaciółmi odkąd tu jestem. Nie żebym miał wielu przyjaciół w No.6 – dodał po chwili. – Safu chyba była jedynym.
– Ona chciała się z tobą przespać, nie nazywaj jej przyjaciółką.
Pamiętał końcówki jej krótkich włosów, owinięte ładnie wokół szyi.
– Shion, chcę się z tobą przespać.
Włożyła wszystko w jedno wyznanie, a Shion nie był w stanie tego znieść.
„W kim ty się zakochałaś...” – odezwał się w myślach do dziewczyny, którą znał aż za dobrze. Z jakiegoś powodu opanował go przypływ lekkiego śmiechu.
– Co?
Shion przechylił głowę na bok. Dwie myszy, siedzące na stosie książek, także przechyliły główki, jakby próbując go naśladować. Nezumi wybuchnął śmiechem. Opadł na podłogę i poddał się całkowicie fali wesołości, która narastała w nim już przez dłuższy czas.
Deszcz przestał padać przed południem, ale chmury nie opuściły nieba, pozostawiając zimną ziemię. Nezumi maszerował energiczne przez tłum. Shion starał się jak mógł, by go nie zgubić. Brakowało mu oddechu. Był popychany i uderzany; czuł na sobie spojrzenia niezliczonych, ciekawskich oczu, spadających deszczem na jego głowę. Zapachy tysięcy rzeczy docierały do jego nosa, tak pomieszanych ze sobą, że nie dało się stwierdzić do czego pierwotnie należały. Błotnista ziemia przyklejała mu się do stóp. Rozwalające się baraki i namioty stały po bokach drogi, wydobywał się z nich ciężki dym, uderzający w każdego przechodnia. W powietrzu unosiły się wściekłe okrzyki, uwodzicielskie stękania i reklamy sprzedawców. Miał przez to wszystko zawroty głowy.
Starsza dzielnica Utraconego Miasta, do której przeniósł się po utraceniu domu w Chronosie, także była żywa i zatłoczona. Ale w porównaniu do tego, co działo się tutaj, wyglądała jak spokojna trasa wycieczkowa.
W No.6 drogi były zaprojektowane z dbałością o kierunek poruszania się, zarówno w przypadku pojazdów jak i ludzi, a chodzenie pod prąd czy nagłe zatrzymywanie się było oczywiście zabronione. Nic nie zdarzało się nagle albo niespodziewanie. Wszystko miało za zadanie nie dopuszczać do takich sytuacji. Takim właśnie miejscem było No.6.
W pobliżu rozległy się ryki. Ktoś brutalnie odepchnął Shiona. Ten zaś stracił równowagę i padł kolanami w błoto. Kilku ludzi przebiegło obok niego. Jednemu z nich coś wyleciało z ręki, przeturlało się i zatrzymało koło nóg Shiona. Pomarańcz.
– Złodzieje!
Mężczyzna wybiegł z jednego ze sklepów w barakach, trzymając broń. Był wielki i gruby.
– Złodzieje! – ryknął. – Łapać ich!
Ale nikt się nawet nie ruszył. Niektórzy śmiali się, patrząc na niego, inni w ogóle nie okazywali zainteresowania, a pozostali strasznie krzyczeli i po chwili tak zwani „złodzieje” po prostu zniknęli w tłumie.
Shion nabrał powietrza. Wielki mężczyzna celował z broni. Przechodnie, którzy go zauważyli, przemykali szybciej, szukając schronienia.
„On oszalał?” – Shion nie mógł sobie wyobrazić otwarcia ognia w takim miejscu. Ale na twarzy tego mężczyzny malowała się czysta determinacja. Długa lufa jego przestarzałej broni była wycelowana prosto w niego. Uciekający człowiek wpadł na starszą kobietę i popchnął ją, po czym kontynuował swój bieg. Krzyknęła coś za nim i wróciła do kuśtykania na środku drogi. Nie zwracając uwagi na wycelowaną tym razem w nią broń. Gruby palec giganta owinął się wokół spustu.
Shion rzucił się na człowieka sekundę przed tym, jak jego włochaty knykieć miał nacisnąć spust i z całą siłą, jaką posiadał, podniósł w górę lufę broni.
Poczuł mocne uderzenie, odsuwające jego dłoń i wystrzał, grzmiący w jego uszach. Lufa broni wystrzeliła pocisk w ciemniejące niebo. Shion się zatoczył. Jego stopy rozsunęły się pod nim i upadł na ziemię. Oddech z trudnością opuszczał jego usta.
– Co ty wyprawiasz?!
Człowiek pochylił się nad nim z uniesioną bronią, wypełniając całe jego pole widzenia. Shion szybko przetoczył się na bok. Gigant jednak przesunął się nad nim i powitał Shiona kopniakiem w żebra.
Shion zwinął się z bólu. Nie mógł mówić. Poczuł skurcz w brzuchu.
– Kolejny mały koleżka? – warknął. – Mały skurwysyn, wybierać se mój sklep...
Tłusty, zwierzęcy smród unosił się wokół jego buta, który znowu zmierzał w kierunku brzucha Shiona.
– Nie jestem jednym z nich! – krzyknął, starając się obronić przed uderzeniem.
„Muszę krzyczeć, albo naprawdę zatłucze mnie na śmierć” – nie było żadnego znaku wahania w spadających na niego ciosach.
– Nie jestem.... Nie jestem jednym z nich! – Nie przestawał.
– Zamknij mordę! – rozkazał gigant. – Teraz te szuje spierdoliły. Dzięki za wpieprzanie się.
– Gdybym nic nie zrobił, ktoś mógłby zginąć! – Zaprotestował Shion. – Otwierać ogień w takim miejscu... A co gdybyś kogoś postrzelił?!
Na ten wywód mężczyzna wybuchnął śmiechem, który rozległ się na całej długości ulicy.
– Gdybym?! – ryknął mężczyzna, emanując potwornym odorem. – A co mnie to?
Jego twarz nagle spowiła ciemność, a Shion został brutalnie złapany za włosy.
– Ty i te twoje oczyska... Nie podobasz mi się.
Po czym mocno rzucił go na ziemię. Skóra Shiona piekła jakby była wyrywana. Ale silniejsze od bólu w całym ciele były narastające w nim uczucia wściekłości i upokorzenia.
– Przestań! – wydarł się Shion.
„Przestań. Zostaw mnie. Jak śmiesz traktować mnie jak jakieś cielę”.
Znowu rzucił się na mężczyznę i uderzył w niego swoim ciałem z całych sił. Czuł swój łokieć, wbijający się mocno w jego jelita. Człowiek jęknął ciężko i opadł na kolana. Tłum zebrał się wokół nich. Klaskanie, gwizdanie i ochrypłe śmiechy dochodziły równocześnie zewsząd.
– To jest młodziak! Dojeb mu!
– Zajeb, staruchu! Czego czas tracisz?!
Nikt nie próbował ich zatrzymać. Wszyscy cieszyli się spektaklem z bezpiecznej odległości. Shion szukał w krzyczącym tłumie pary szarych oczu, ale nie mógł ich znaleźć.
– Ty mały...
Usłyszał wznoszący się ryk, bardziej zwierzęcy niż ludzki. Potem poczuł uderzenie w policzek, aż zaciemniło mu się na chwilę przed oczami. Coś ciepłego wypełniło jego usta. Nie mogąc tego znieść, wypluł to. Ślina zmieszana z krwią spadła w brud.
– Bawić się, kurwa, zachciało! – twarz giganta była czerwona i trzęsła się ze wściekłości. Do jego oczu napłynęła krew, a mięśnie napinały się, pulsując pod skórą niczym purpurowa sieć. Mordercze intencje, którymi emanował, były aż nazbyt oczywiste.
– Zapłacisz za to – warknął. Broń była wycelowana dokładnie między oczy Shiona.  Ten zaś nie mógł zamknąć rozwartych ust. Czuł się jakby jego serce miało zaraz wyskoczyć z piersi. I nadal nikt nie miał zamiaru go powstrzymać. Z całego tego tłumu, nikt nie chciał wystąpić, żeby to przerwać. Poczuł przypływ ckliwości. Nie był w stanie stwierdzić, czy lufa przed jego oczami była prawdziwa, czy to tylko złudzenie.
– Ej! – głęboki głos przebił się przez hałas. Należał do człowieka grillującego mięso przed swoim sklepem. Kawałki zwęglonego już jadła pokrywały grill, z którego unosił się duszący, ciemny dym.
– Nie pierdolić mi się przed sklepem.
– Panie, ja nie pierdolę – ryknął.
– Ale taki miałeś pan zamiar. Jak pan chcesz rozjebywać mózgi i krew dookoła, to wszystkim się tu jeść odechce. Idź pan se gdzie indziej.
– I tak nikt nie tknie gnijącego mięcha – zakpił gigant.
– Nasze rzeczy są świeże!
– Jaja se pan robisz? Nawet o tej porze muchy je wpierdalają! Jak nie zgniłe to stare!
– Co?! Ty cholerny...
Mężczyźni naskoczyli na siebie. Shion wstał i zaczął uciekać.
– Ej! Wracaj tu, kurde! – krzyczał ze wściekłością gigant. Shion nie miał jednak czasu się oglądać. Jego ciało uciekało w strachu przed postrzeleniem w plecy. Zabłądził.
– Tędy.
Został złapany za rękę.
– Szybko, tędy!
Zaciągnięto go w alejkę między budynkami. Shion z ulgą oparł plecy o ścianę i wziął kilka głębokich oddechów.
– Żyjesz jeszcze?
Podniósł głowę. Jakaś kobieta się do niego uśmiechała. Jej pomalowane usta wygięły się lekko w mroku. Po chwili znowu się otworzyły.
– Ojej, rozciąłeś sobie wargę. Krwawisz. Wygląda na to, że miałeś tam naprawdę ciężko. Biedactwo.
Mocny zapach perfum uderzył nozdrza Shiona.
– Dzięki za pomoc – powiedział, gdy jego oddech już wrócił do normy. Zapadło kilka sekund ciszy, po czym kobieta wybuchła śmiechem.
– Ciekawe ile to już czasu minęło, od kiedy ktoś mi podziękował – zachichotała. – Chyba lata. Swoją drogą, masz interesujące włosy.
– Eh? A, trochę się wydarzyło.
– Wszyscy trochę przeszliśmy w życiu. Mam tu...
Pomimo chłodu, miała na sobie jedynie cienką sukienkę, odkrywającą jej ramiona. Spuściła dekolt, ukazując lubieżnie piersi. Ich biel odstawała nawet bardziej niż czerwień jej ust. Wyjątkowo kuła Shiona w oczy.
– Patrz, widzisz tam wypalony znak? Facet zrobił mi to dawno temu rozgrzanym prętem. Piekło, seryjnie. Wygląda jak wąż, co nie? Wąż wijący się po mojej piersi.
„Też mam takiego węża, tylko owiniętego wokół całego ciała”.
Pomyślał Shion, ale tego nie wypowiedział. Kobieta zaś dalej starała się go uwieźć.
– Słodziutki, nie masz żadnego doświadczenia z kobietami?
– Eh?
– Mam dać ci lekcję? Mieszkam zaraz nad nami. Możesz przyjść ze mną i się zabawimy. Co ty na to?
– Co? – oniemiał.
– Pytam, czy nie chcesz do mnie przyjść i się zabawić – irytacja narastała w jej głosie. – Też nie mam co robić dziś w nocy. Nie martw się, nie będzie trwało drogo. Czemu więc się nie zabawić?
Jej ramiona owinęły się wokół szyi Shiona. Pchnęła go do ściany. Jej usta mocno przycisnęły jego. Ogarnął go silny zapach jej makijażu. Poczuł mdłości. Ciepły język wepchnął się między zęby i zetknął z jego własnym. Shion zorientował się, że instynktownie ją odpycha.
– A to za co? – powiedziała z oburzeniem.
– Nie, ja... No... To nie...
– Co tam mamroczesz? Pomogłam ci, nie? Mógłbyś chociaż w zamian zostać moim klientem.
– Klientem? Ale...
– Nie będę cię zmuszać, jak nie chcesz. Ale za pocałunek i tak wisisz mi kasę.
– Co? – zapytał z niedowierzaniem.
Usta kobiety przekręciły się, a głos przepełnił się słodyczą.
– No, nie bądź głupi – zamruczała. – Jesteś mężczyzną, prawda? Dalej, załatwmy to po dobroci. Uwierz mi, że nie będziesz się nudził, więc chodźmy do mnie, słodziaczku.
– N–Nie, dziękuję, naprawdę...
Jej białe ramiona znowu się wokół niego owinęły. Shion zesztywniał jeszcze bardziej, niż gdy celowano w niego bronią. Nie mógł się ruszyć.
– Mogę przeszkodzić? – przemówił głos. – On należy do mnie.
Nezumi stał w wejściu do uliczki. Kobieta uniosła brew.
– Co?
– Jest mój. Mogę dostać go z powrotem? – Nezumi wyciągnął dłoń, jakby przywołując Shiona. Kobieta zaś uniosła podbródek i uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
– Kumam. Nic dziwnego, że miał taki opóźniony zapłon. Ten słodziulek nie jest zainteresowany kobietami.
– Co? Niezupe...
Nezumi przycisnął dłoń do jego ust i odwzajemnił uśmiech kobiety.
– Dokładnie. Tak się we mnie zakochał, że nawet na najpiękniejszą dziewczynę nie spojrzy.
Kobieta wzruszyła ramionami, jakby miała powiedzieć „no cóż”. Spojrzała na Shiona.
– Kasa. Nie obchodzi mnie, w którą stronę słodziaczek ma odchyły, za pocałunek należy się zapłata. Jedna srebrna moneta.
Nezumi zaśmiał się.
– Cały srebrnik za ten pocałunek? Drogo się cenisz.
– Tyle jest wart. Jeśli słodziaczek nie może zapłacić, lepiej zrób to za niego. Jesteś jego chłopakiem, nie? Zapłacenie za niego paru rachunków chyba nie powinno cię aż tak boleć.
– Chyba masz rację. Pewnie. Mogę się więc wymienić?
– Wymienić?
Nezumi przysunął się do kobiety. Złapał jej rękę, gdy ta próbowała się odsunąć i przyciągnął bliżej.
– Co rob...
Usta kobiety, które nie zdążyły wypowiedzieć całego zdania, spotkały wargi Nezumiego. Prosto przed oczami Shiona. Kobieta zawahała się na moment, po czym zatrzymała. Tylko jej nagie gardło ruszyło się, gdy przełknęła ślinę. Pies szczekał gdzieś daleko. Jakiś szczur przebiegł pod stopami Shiona i zniknął. Nezumi odsunął się od niej.
– I jak? – zapytał.
– Nieźle – odpowiedziała. – Ale niewystarczająco na wymianę.
– Szkoda – powiedział z żalem Nezumi. – Przyjmij więc to, droga pani – umieścił w jej dłoni pomarańczę i odwrócił się, a Shiona wziął za rękę. – Dobra, idziemy.
Kobieta zawołała jeszcze ze splecionymi ramionami:
– Słodziaczku, nie oddawaj się za bardzo temu facetowi. To strata, wiesz? Upewnij się, że wiesz jak to jest, zabawiać się z dziewczyną.
Weszli w tłum. Chmura pomieszanych zapachów, denerwująca Shiona jeszcze chwilę temu, była teraz dla niego źródłem ulgi.
– Dlaczego? – mruknął do siebie. Nezumi przysunął się do jego boku.
– Dlaczego co?
– Dlaczego ja jestem „słodziaczkiem”, kiedy ty jesteś „tym facetem”?
– Może dlatego, że mam więcej doświadczenia życiowego.
– Ech, miała rację, że mam opóźniony zapłon – narzekał Shion.
– Jesteś powolny i tępy. Zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety. Mam nadzieję, że nie zepsułem ci przed chwilą twojego pierwszego razu – zachichotał.
– Nezumi.
– Hm?
– Jak długo patrzyłeś?
– Chyba od kiedy zacząłeś lać się z tamtym grubasem.
Shion natychmiast się zatrzymał. Ktoś wpadł na niego z tyłu i zaczął krzyczeć.
– To czemu mi nie pomogłeś?
– Pomogłem. Prawie pożarła cię tamta wiedźma.
– Ale wcześniej, kiedy...
– To twój pieprzony problem – przerwał mu złośliwie Nezumi. Jego szare oczy błyszczały niczym krawędź noża. Zaś jego uśmiech zdał się momentalnie zniknąć.
– Powiem ci coś, Shion. Jeśli masz zamiar dalej być tak naiwny i myśleć, że zawsze ktoś zjawi ci się na pomoc, nigdy tu nie przetrwasz. Poleganie na innych nie utrzyma cię przy życiu. Upewnij się, że to do ciebie dotarło.
Nezumi odwrócił się i przyspieszył. Shion poczuł pieczenie w policzkach. Miał rację, był zbyt naiwny. Myślał, że to oczywiste, że Nezumi przyjdzie mu na pomoc. Polegał na nim cały ten czas i bezczelnie ciągnął go za sobą w dół niczym kamień. Chciał być traktowany jak ktoś mu równy, jednocześnie oczekując ochrony, jakby miał do niej prawo. Shiona ogarnął wstyd.
Trzymał się blisko Nezumiego, którego płaszcz z superfibry był owinięty wokół głowy niczym kaptur.
– Ale udało ci się wtedy obronić – powiedział Nezumi, lekko zwalniając.
– Wtedy?
– Z tamtym grubasem. Czekałeś na dobrą szansę do ucieczki.
– A, to – odpowiedział Shion. – Nie, to była tylko desperacja. Wyglądał jakby naprawdę miał mnie zaraz zastrzelić.
– Bo prawdopodobnie miał. Gdybyś miał pecha, pozbyłbyś się połowy czaszki i leżał już martwy na ulicy.
– Nie mów tak nawet. Na samą myśl dostaję dreszczy.
Naprawdę się trząsł. Miał zaschłe błoto na kolanach i swetrze. Próbował się go pozbyć, gdy o coś się potknął.
– Aaa...!
Poleciał do przodu, ale w ostatnim momencie złapał równowagę i odwrócił się za siebie. Ujrzał parę nóg. Stopy były bose. Górna część ciała leżała twarzą w dół, pochłonięta przez ciemność uliczki.
„On śpi? Tutaj?”
– Eee... Przepraszam? Słyszy mnie pan? – zawołał do niego Shion. Poczuł szarpnięcie z tyłu.
– Przestaniesz w końcu? – powiedział Nezumi ze zdenerwowaniem. – Jeśli się nie pospieszymy, zrobi się całkiem ciemno. Rany, ty naprawdę masz coś z tym spowalnianiem ruchu?
– Ale ten człowiek... Przeziębi się, jeśli będzie tak spać.
– Nie żyje, już gorzej nie będzie.
„Co?”
Kobieta zawołała ich z pobliskiego sklepu z odzieżą.
– Ej, znacie go? Możecie sprzątnąć? Blokuje przejście, to wkurwiające.
Nezumi pokręcił lekko głową.
– Jasne, że nie. W życiu nie widziałem tego staruszka.
– To baba, stara żebraczka. Tyle miała miejsca, a musiała zdechnąć akurat przed moim sklepem, skubana.
– Najgłębsze wyrazy współczucia – powiedział Nezumi uroczyście.  – Upewnij się, że ją posprzątasz.
– Wystarczy śmiania się, szczeniaku pieprzony! – krzyknęła, owijając się w czerwony materiał. Jej ramię było tak grube jak udo Shiona.
„Poleciałbym do gwiazd, gdybym dostał z czegoś takiego” – pomyślał.
Został szarpnięty przez Nezumiego. Widok tamtych chudych, niczym gałązki, nóg, przypomniał mu inne, ubrane w parę spodni i skórzane buty. Były to te wystające spod ławki w zakątku Parku Leśnego w No.6. To były pierwsze zwłoki, jakie Shion widział i pierwsza ofiara tego czegoś.
– Nie to go zabiło – Nezumi uśmiechnął się lekko, jakby czytając Shionowi w myślach. – Ten staruszek... Czy tam staruszka, cokolwiek to było, nie została zabita przez żadną pasożytniczą osę. To raczej głód albo zimno, a może jedno i drugie, wysłało ją na tamten świat. Jest na to cały sezon i już się zbliża.
– Sezon na co?
– Na zamarzanie na śmierć. Starcy, dzieci, ranni. Słabi padają pierwsi. To sezon selekcji naturalnej.
– Selekcja naturalna... – powtórzył cicho Shion. To były zimne słowa, jak miętowe słodycze. Ale żadne z nich nie było tak słodkie ani pyszne. Były po prostu zimne. Aż czuło się drętwienie w końcówce języka.
 – Shion, mówiłeś, że będzie dużo wypadków w „Świętym Mieście”, kiedy osy zaczną się budzić wiosną, prawda?
 – Tak.
 – Cóż, tu ludzie umierają codziennie, zwłaszcza zimą. Jak myślisz, co jest gorsze: zostać zabitym przez pasożytniczą osę, czy umierać powoli z głodu i zamarzając na śmierć?
Shion bezwiednie przyłożył dłoń do szyi. U jej dołu była blizna, miejsce nacięcia. Pod nią była ta rzecz. Nie mogła się wykluć i była niedojrzała, ale już próbowała wygryźć sobie stamtąd drogę na zewnątrz. Niewyobrażalny ból, cierpienie i rozpacz z tamtej chwili wciąż żyły w jego umyśle. Ale nie miał jak porównywać ich ze śmiercią tej kobiety. Nie wiedział, jak to jest głodować czy zamarzać.
 – Nezumi, co się z nią stanie?
 – Z nią?
 – Tym... ciałem. Nie zostawią go tam tak po prostu, prawda?
 – Jasne, że nie. Może sobie tam marznąć, ale zwłoki mają to do siebie, że po jakimś czasie zaczynają gnić. Wtedy dzikie psy i koty przychodzą je podżerać, aż nie zostaną same kości, więc zazwyczaj zanim mają szansę, ciała są sprzątane.
 – Czyli musi tu być coś w rodzaju cmentarza, prawda?
 – Cmentarza? Nie ma tu wolnego skrawka ziemi na chowanie zmarłych. Ekipa Sprzątająca po nich przychodzi. Spójrz tam. Siadają sobie i wcinają mięso. Widzisz?
W kierunku, który wskazywał Nezumi, widać było rozstawiony namiot, w którym siedziało kilku tęgich mężczyzn, rozmawiających głośno i pochłaniających mięso, ociekające tłuszczem. Chudziutki, żałosny wręcz kundel, wgapiał się z desperacją w soki, spływające na ziemię.
Za namiotem stał dziwny pojazd. Rower połączony z płaskim, towarowym łóżkiem na kółkach. Na nim spoczywał wielki kosz.
 – Oto i Ekipa Sprzątająca. Za pieniądze pozbywają się martwych ciał. Pracują dla takich jak tamta stara wiedźma, którzy po prostu nie chcą zwłok przed swoim sklepem, ale to dla nich zbyt obrzydliwe, dotykać ich i przenieść gdzie indziej albo mają po tym wyrzuty sumienia. Więc uznają to po prostu za pechowy dzień i wzywają tych tutaj. Całkiem dochodowy biznes. Działa od kiedy ludzie umierają gdzieś na ulicach i nie mają nikogo, kto by ich posprzątał.
 – Na pewno dobrze zajmują się ciałami?
 – Palą je. Zbierają je wszystkie w jednym miejscu i podkładają ogień. Możesz to chyba nazwać czymś w rodzaju kremacji. Tylko nie dostają nic takiego jak modlitwa pośmiertna, czy minuta ciszy, tego można być pewnym.
Oczy Shiona spotkały się ze spojrzeniem mężczyzny, który był właśnie w środku zdzierania zębami mięsa z kości. Uśmiechnął się szeroko, a tłuszcz spłynął z jego wąsów. Po chwili wstał i skierował się w kierunku Shiona. Beztrosko rzucił kość na ziemię, skąd podniósł ją chuderlawy pies.
 – Hej, chłopaki, chcecie do nas dołączyć?
Wysunął rękę i zanim Shion zdążył się uchylić, jego włosy spoczywały już w silnym uścisku.
 – Więc są prawdziwe... Myślałem, że to peruka. Całkiem interesujące masz te włosy.
 – Przestań! – Szarpnął się Shion. – Puść mnie!
 – Hmm, nieźle. Nigdy nie widziałem jeszcze takich włosów. Nawet całkiem ładne. Wyglądasz prawie jak jakaś lalka, mały.
Wulgarny śmiech rozległ się pośród grupy jego kompanów. Shion odwrócił się. Nie było już żadnego śladu obecności Nezumiego, który stał tam kilka chwil wcześniej.
 – Puszczaj! – powtórzył głośno.
 – Nie ma sensu robić zamieszania. Chodź z nami na drinka. Mamy mięso.
 – Powiedziałem puść! – powtórzył przez zaciśnięte zęby.
Gruby mężczyzna nie wydawał się rozluźniać uchwytu. Shion czuł jego oddech na policzku, smród alkoholu i mięsa. Odwrócił twarz.
Nezumi. Przygryzł wargę, próbując powstrzymać się od zawołania go. Musiał sam o siebie zadbać, bo inaczej nikt by mu nie pomógł. Shion pozwolił ciału się rozluźnić.
 – W porządku.
 – Hm?
 – Poddaję się. Pójdę, ale tylko na jednego drinka.
 – Naprawdę? Dobry chłopak. Tędy.
Ręka mężczyzny się rozluźniła. Shion podniósł nogę i kopnął go w krocze najmocniej jak mógł.
Mężczyzna wydał stłumiony jęk i potknął się, opadając na ziemię, a Shion szybko odwrócił się i zaczął biec.
„Uciekanie to wszystko co dzisiaj robiłem” – przeleciało mu przez myśl i zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Mijał ulice z prędkością, na jaką pozwalały mu nogi. Było na nich coraz mniej ludzi, co ułatwiało mu przemykanie między nimi.  – „Nigdy więcej wąskich uliczek” – pomyślał i skoncentrował się na trzymaniu się drogi. Czuł, że gdyby się zatrzymał, zostałby złapany za kołnierz.
 – Ach!
Jego stopa się poślizgnęła, a ciało momentalnie podążyło za nią. Potem trzasnęło o ziemię. Ból rozchodził się w każdym miejscu, od głowy po palce u stóp.
 – Auaaa! – teraz zjeżdżał w dół. Był na nachyleniu z szarego betonu, ale wydawało mu się jakby to był stromy zjazd. Pędził w dół. Zamknął oczy i osłonił rękami głowę, żeby ją ochronić. To sprawiło, że stracił równowagę i przetoczył się naprzód.
Jego wizja się zaciemniła. Kiedy już miał krzyknąć, zapach wilgotnego brudu dotarł do jego nozdrzy. Spadł na ziemię. Grudy brudu miał w ustach. Leżał, kaszląc przez kilka chwil, po czym przewrócił się na plecy. Jego serce łomotało i było mu ciężko oddychać.
Smak brudu wciąż pozostawał w jego ustach. Nigdy by nie pomyślał, że może być aż tak słodki i pachnący.
Widział gwiazdy – błyszczały w zapadającym zmierzchu. Niebo nie było ani czarne ani niebieskie, raczej bliżej mu było do indygo z domieszką fioletu – oszałamiająco piękne. Czuł, jak jego dusza tonie w tym pięknie. Nigdy nie rzucił się tak na ziemię, tylko by spojrzeć na niebo. Czy coś tak niesamowitego zawsze nad nim istniało?
Usłyszał zbliżające się kroki. Tęskny skowyt. Ciepły język powoli polizał jego czoło i włosy.
 – Ty...
Był to pies, wychudły kundel, trzymający się wcześniej z tamtymi ludźmi. Uporczywie mlaskał nad jego głową.
 – Martwisz się o mnie? – natychmiast, gdy słowa opuściły jego usta, Shion zauważył coś innego. Kiedy złapał go tamten mężczyzna, w jego włosy wszedł tłuszcz i mięsne soki z jego rąk. Pies z niezwykłym skupieniem lizał to miejsce.
 – Dobra, wystarczy, wystarczy – powiedział. – Nie chcę jeszcze twojej śliny  we włosach.
Podniósł się z ziemi i stanął ostrożnie. Nie czuł żadnego silniejszego bólu. Wyglądało na to, że udało mu się nie stłuc niczego, ani nie złamać żadnej kości. Rozejrzał się dookoła. Ostro odetchnął.
 – To...
Był w ruinach.


==Koniec rozdziału drugiego==

 (( A właśnie, ciekawy dialog mi się z bratem ostatnio wywiązał, zacytuję nawet braciszka: ,,Spójrz na moją korektę i na swoją. Potem jeszcze raz na swoją i znowu na moją. Jest znacznie lepsza od mojej, ale mogłaby być tak do dupy jak moja, gdybym ja się nią zajmował. Spójrz w górę i w dół. Gdzie jesteś? Jesteś w pokoju z bratem, który robi korektę gorzej niż pierwszoklasista. Co masz w ręku? Spójrz na mnie, bo ja mam dwa bilety na autobus do miejsca, w którym mnie zamkną, kiedy oszaleję z zazdrości. Spójrz jeszcze raz, bilety zamieniają się w stypendium, które ja mam, a ty nie. Wszystko jest możliwe, kiedy jesteś lepszy od swojej siostry. Siedzę na jednorożcu''. xD Dialog trwał dalej, ale moje kwestie nie były takie zajebiaszcze, innymi słowy, gdyby moja ekipa od korekty miała przycisk ,,Lubię to'', braciszek wybijałby na nim rytm... eee... czego tam on słucha =_= (tak, to miało być pozytywne porównanie =_=)))

47 komentarzy:

  1. Nieźle! nie żebym wchodziła tu jakieś 15 razy dziennie czekając, aż coś się pojawi ^^""


    "Dlaczego ja jestem „słodziaczkiem”, kiedy ty jesteś „tym facetem”? " mogłaś równie dobrze przetłumaczyć na "Dlaczego ja jestem uke, kiedy ty jesteś seme"? *__* bahahahah <3
    btw. masz genialnego brata !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay~~ ledwo kolacyjkę zjadłam a tu już komentarz <3 Chciałam to tak przez chwilę przetłumaczyć, ale dostatecznie się przy tym bawiłam dopisując komentarze (typu ,,Now kiss, bitches'' xD), a i braciszek kochany ^^ Kocham was wszystkich, drogie anony(*nie wie jak się zwracać to robi zdrobnienia od anonimu*)~~! ^^

      Usuń
  2. Świetny rozdział :) to się fantastycznie czyta ^^
    no i oczywiście wielkie dzięki za pracę nad nim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shenn-shi, nie musisz nam dziękować jakby za każdym razem (a przynajmniej mi) xD aczkolwiek wszelkie próby rozmowy są mile widziane, bo jestem no-lifem i nie mam co robić =_= nawet na gadu już mi tylko dziękują =_=

      Usuń
  3. Nie, oczywiście, że nie wchodzę tu parę razy dziennie oczekując nowego rozdziału... xD

    |Nezumi przycisnął dłoń do jego ust i odwzajemnił uśmiech kobiety.
    – Dokładnie. Tak się we mnie zakochał, że nawet na najpiękniejszą dziewczynę nie spojrzy. |

    HAHAH XD nie no to jeden z najlepszych tekstów xD ogólnie ten rozdział był chyba najciekawszy do tej pory... poza tym. Shion! Jakie ty masz branie! xD

    Dziękuję wam (po raz kolejny) że tłumaczycie No.6 ^^ ja was po prostu kocham xD
    A brata masz świetnego xD Zamienisz się? Dodam siostrę gratis xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam siostrę i brata, a braciszek jest moją jedyną już osłodą życia w domu, więc nie, nie oddam >_< Braciszka nie dam tknąć >_< kolejnej siostry nie będę mogła parować z kuzynami ._. Ale jakbyś miała bisza na składzie jakiegoś to chętnie~~ ^^

      Usuń
  4. Ja jeszcze nie przeczytałam ale i tak Was kocham za to tłumaczenie :D I ze tak szybko się nowe rozdziały pojawiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kufufu... eee... Ciesz się naszym tempem póki możesz ._. Jak dogonimy angielskie tłumaczenie to dopiero wolno będzie ._.

      Usuń
    2. Oj, nie patrz tak pesymistycznie ;) Do angielskiego jeszcze daleko!

      Brrrrr na samą myśl korekty 1 rozdziału 5 tomu (Czemu on cały musi być o niej... ;( )

      Usuń
    3. Tak więc cieszę się każda chwilą, każdym rozdziałem, ba nawet każdym zdaniem.
      I nie tylko sama treść mnie bawi ale komentarze tłumacza także ;)

      I oczywiście to bardzo profesjonalne podejście, które także robi wrażenie. Pełen szacuuun :D I pozdrowienia dla brata, bohatera drugiego planu :D

      Usuń
    4. Czekaj... ,,o niej'' w sensie... Błagam, powiedz, że nie mówisz o Safu ;-; błagam ;-; ja zginę ;-; niech już będzie Karan nudna jak flaki z olejem, tylko nie Safu ;-; (*rozpacza niezależnie od tego o kim będzie rozdział*)

      Usuń
    5. (UWAGA SPOILER ODNOŚNIE 5 TOMU!) Nie no, mówię właśnie o Karan DDD: Na Safu to można się choć pozłościć, poprzeklinać dziada xD Ale Karan... ona jest tak bezpłciowa D: I jeszcze ten facet, który się w niej podkochuje Y..coś tam. Nie chcę z nimi rozdziału! T^T

      Usuń
  5. A tak poza tym to ślicznie dziękuję wszystkim, co i moją z Ayo pracę dostrzegają! To bardzo miłe ^^ I aż chce się korekcić xDDD

    Choć i tak podziwiam naszą wspaniałą tłumaczkę (której mówiłąm to już nie jeden raz xD), że daje radę tyle tekstu tłumaczyć i się nie poddaje :,D To takie podziękowania za rozdział z mojej strony :D Oczywiście, pijawa ze mnie jedna i już się nie mogę doczekać kolejnego xD (szczególnie, że na tym przerwałam czytanie angielskie >:D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tyś pijawa... to ja co jestem? O.o umieram tłumacząc, a lenistwo mnie dobija... jedynym plusem jest to, że wyjątkowo to nie na mnie na koniec semestru drze się matula czcigodna... ale już wszystko pozaliczane, iść tylko na urodzinki znajomej (spóźnione o trzy miechy, ale zawsze xD) i mogę tłumaczyć z pełnym tempem *-*

      Usuń
    2. Do ów podziękowań też się dołączam, Dżun. A i tłumaczkę również podziwiam, tak, taak~. Wszyscy podziwiamy tłumaczkę~. *chwila uwielbienia dla naszej kochanej tłumaczki* Kurde, zaczynam lubić słowo tłumaczka. =='
      Hahah, mamy korektę lepszą niż drugi tom Kuroshitsuji od Waneko. Literówek tam od groma, ale szczegół. ._.
      Już się nie mogę doczekać, by wprowadzić korektę w kolejnym rozdziale~.

      Usuń
    3. Ano rzeczywiście, mamy lepszą korektę ._. cieszyłoby mnie to nawet, ale odcięli mi internet w telefonie bo rachunku nie zapłaciłam, a dzisiaj idę na urodziny osoby której nienawidzę ._. dobrze, że nie muszę życzeń składać, bo trzy miechy minęły od urodzin szuji jednej =_= czekała żeby się wywyższać że dostała od nas album SuJu =_= ach te fanki k-popu... płyty jej się zachciało, a gdybym jej siłą nie trzymała na kanapie to by No.6 nie obejrzała... Taak, nienawidzę ludzi ._. A otaku to nie ludzie, otaku to rodzina cesarska xD (dyskryminacja skill evolved! new level: 200! You can be Angela Merkel now!)

      Usuń
  6. tyle słodyczy ciśnie się na usta :) kocham Was za tłumaczenia ,pisarza za dzieło nawet Twojego brata uwielbiam za twórcze wykorzystanie "siedzenia na koniu" czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością:)_

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, po prostu świetne! :) Ogromne dzięki za tłumaczenie, podziwiam że ktoś ma tyle siły i chęci na pracę. Jak ja sobie wyobrażam siebie tak tłumaczącego, to po dwóch-trzech minutach padłbym na ziemię i miał dość.

    Taki drobny błąd - Niewystarczająco* - razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wyłapanie! ^^

      Usuń
    2. O, już poprawiam... zaraz... ,,padłbym'', czyli... czyżbym właśnie zyskała pierwszego fana? ^^ nie fankę, a fana? *-* podpisujcie się, błagam, anony najdroższe w jakikolwiek sposób, cobym wiedziała jak się do was zwracać ;-; swoją drogą, obawiam się trochę o nas co do tego ACTA (jak by na to nie spojrzeć, jesteśmy ciut nielegalni)...

      Usuń
    3. Niee, błagam, zanim ewentualnie ACTA tu dotrze, pozwól nam się jeszcze chwilę nacieszyć możliwością przeczytania No. 6!

      Usuń
    4. Dlatego walczmy, siostry i bracia! Tymczasem ja pojaram się jeszcze trochę wyczynami anonimowych... lubię sobie popatrzeć na takie rzeczy przed snem, czuję się jak Izaya *-*

      Usuń
    5. //Dżun z zapomnianym hasłem, który jest na laptopie// Cieszmy się tym, co jest teraz. A później będziemy kombinować (zrobimy Opozycyjne Podziemie, będziemy nową Solidarnością >:D)

      Usuń
    6. Jak mi te ACTA wejdzie to chyba się rozpocznie masowe harakiri =='
      Będziemy jakoś kombinować. Wykorzystamy wszelakie kruczki! Taaak! Do boju, bracia i siostry~! Oo'

      Usuń
    7. Ja przygotowuję już bombę. Potrzebuję jeszcze paru rzeczy ale powinnam zdążyć do 26... xD

      Usuń
    8. Chyba lepiej, jeśli tak głośno o tym nie będziesz mówić xD

      Usuń
  8. Trzeba jeszcze o jednym pamiętać! O_O By zrobić kopię zapasową angielskiej wersji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajmę się tym jak tylko oddam rozdział do korekty! I od biedy mogę tłumaczenia słać przez gadu i pisać, że to fanfick ._.

      Usuń
    2. Haha. ;D Jeśli to ACTA wejdzie w życie to zawczasu wolę podać nr mojego gadulca - 19445947 ._. Nie żeby coś... Ale kocham was (tłumaczy, korektę) i dziękować za nowy rozdział ^u^ Dopiero dzisiaj przeczytałam po nieobecności na laptopie przez wyjazd w góry *^*

      Naomi~

      Usuń
  9. Przeczytałam wszystkie notki z zapartym tchem. Nie mogę powiedzieć, czy tłumaczenie jest dobre, bo nie czytałam wersji angielskiej... Ale myślę, że wychodzi ci to naprawdę dobrze. Strasznie często dodajesz notki. I za to cię podziwiam. Też chciałabym takiego brata... Ale mogę tylko pomarzyć XD
    Pozwalam sobie na podpisanie się-Watermelon (:P)

    OdpowiedzUsuń
  10. No tak tak. Masz fana płci brzydszej. W sumie nie jednego, bo kilku moich znajomków, też czyta :) Zapewne to dziwne, że chłopak może się interesować takimi rzeczami, no ale cóż. Ja jestem dziwny! :)

    Pan Anonim!

    PS: Co do ACTA, wątpię żeby to w ogóle przeszło. Zbyt wielki szum się o tym zrobił. Już nie wspominając o tym co moi szanowni bracia "Anonimowi" porobili z serwerami rządowymi itd :)

    PS2: Mam ogromne problemy z captcha -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, Panie Anonimie? Bardziej to mi imponujesz, niż wydajesz się dziwny. Jeśli potrafisz na to spojrzeć jak na normalną historię o szczerej przyjaźni, a nie udawanie, jakim to jest się twardzielem, który: zero uczuć, zero emocji - bo tak nakazuje stereotyp, a wszystko co za jego ramy wychodzi to czyste zło... To ja nie wiem, gdzie Ty tu widzisz bycie dziwnym. Bardziej tego typu ludzie są dziwni. Bo tak mają mało w sobie do zaoferowanie, że bojąc się pokazać innego siebie, boją się utracić swojej niby "męskości".

      Usuń
    2. Mista Anonimu~! (*naoglądała się dram i zajeżdża engriszem*) Tyś mym idolem po wsze czasy~;) To nie jest dziwne, to powinno być jakby normalne =_= Bo po co się męczyć z udawaniem, że tak zacytuję ,,Rozmowy w Toku'' (z babcią pomieszkuję to się edukuję xD) ,,łysego opalonego'', jak można być kochanym jak szczeniaczki, które powitacie w następnym rozdziale~~ ^^
      PS Ayo, *approves, honey xD
      PS2 te barany jadą w czwartek to podpisać ._. mówili dzisiaj w wiadomościach !_! ale u nas jest protest w środę, to się przejdę ^^

      Usuń
    3. A no, niestety coraz większe widmo tej ACTA'y wisi nad nami. Też poszedłbym na protest, ale za małe miasteczko i nie organizują, niestety.

      W sumie, No. 6 jakoś specjalnie się nie interesowałem, ot dopiero na nyanyanie pełno obrazków o tym zaczęli dodawać, i jakoś nie sposób się oprzeć było by obejrzeć animca. Na początku się spodziewałem że to będzie jakieś Yaoi, co szczerze mówiąc odrażało mnie. Na szczęście nie było żadnych scen erotycznych, i chyba tylko dlatego zacząłem się tym szerzej interesować ^.^ Nie wiem jak to jest w przypadku noweli, bo aż takim maniakiem nie jestem żeby pędzić i czytać po angielsku, czy tym bardziej japońsku :P

      Pan Anonim.

      Usuń
    4. Anime było fajowe, bo gdyby nie ono nikt by się nie zainteresował nowelką~~ Jeśli jakimś cudem ACTA nie wejdzie, chyba nawet walnę sobie jakiegoś arta NezuShi ze szczęścia... A tymczasem walczymy z czasem, ściągając co wlezie zanim mnie zapuszkują ^^

      Usuń
    5. Będziemy się porozumiewać szyfrem i będziemy sobie nawzajem udostępniać zbiory, które udało nam się zebrać =-= xD

      Usuń
  11. W końcu się wzięłam i przeczytałam całość. Dzięki za tłumaczenie!
    To naprawdę świetna nowelka. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  12. I podpisały ACTA, mendy jedne!

    OdpowiedzUsuń
  13. Podpisały, szuje cholerne !_! ostatnią szansą jest przetłumaczenie całości zanim to ratyfikują!

    OdpowiedzUsuń
  14. Co za ****!! Dziewczyny mam nadzieję że zdążycie z tłumaczeniem :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Oby się tylko do nas nie dobrali ;/ Ale można zawczasu wymyślić jakiś szyfr/pomysł, co robimy, jeśli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak Ayo pisała wyżej. - zapomniałam dodać (czemu nie ma możliwości edycji? T^T)

      Usuń
  16. Jejku jejku !
    Przeczytałam wszystko od deski do deski i po prostu TAKI ślinotok *p*
    Obejrzałam No.6,które urzekło mnie ukazaniem więzi między Shionem a Nezumim ale to jak ich relacje są opisywane w noweli to bajka ~ Wreszcie można zajrzeć im do głów i zobaczyć co tam siedzi! Bardzo mi się podoba, że w tej wersji miejsce na rozmyślania/wnioski/postanowienia/uczucia mają więcej czasu "antenowego" :D
    I oczywiście wielka porcja uznania pod adresem la tłumaczki,la korektorki i ogólnie całego składu,który raczy nas No.6 po polsku <3
    Nie dajcie się dziewczyny, róbcie dalej to co lubicie ( a my kochamy kufufu~) życzę Wam tony zapału,cierpliwości oraz chęci! Mam nadzieję,że nawet jeśli rozdział bd zawierał dużo Safu/Karan to i przez to przebrniecie :3
    Tak więc przyjemnej "pracy" i czekamy na nowy rozdział c:

    Saskia~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona użyła kufufu... Niemożliwe... Fanka KHR... *tulisiuje podusię z Kyoyą w przerwie od pisania ficka D1869 (cokolwiek dziwnie to wygląda jak się to zapisze, bo jeśli0 jest więcej niż jeden seme, a tylko jeden uke, to czy numerek uke zapisuje się w środku, czy na końcu? I tak, tu uke jest w środeczku *_*)*

      Usuń