Staram się dodawać nowe posty w niedziele. Staram się.



Zakończono tłumaczenie No.6.


Dziękujemy za wszystkie podziękowania. To był miły rok z hakiem. I późniejszy rok. I chyba jeszcze jeden. Te dwa późniejsze składały się z czytania Waszych komentarzy. I tak dzięki.

(Do pań profesor jeśli przypadkiem odwołam się do tego na maturze: przepraszam, ja naprawdę tłumaczyłam to w gimnazjum. Ale prawdziwa książka istnieje. Obiecuję.)


Wszystkie rozdziały można znaleźć w zakładce ,,No.6''/,,No.6 Beyond''.


Kup powieść i mangę w oryginale, wspomóż panią Asano.


Tłumaczenie: Kuroneko
Korekta: Ayo, Dżun

czwartek, 12 stycznia 2012

Tom II: Rozdział 1


(Wiem, że od początku się tłumaczę, ale dzisiejsze opóźnienie to tak naprawdę kombo opóźnień całej grupy - ja się opierda... znaczy nie mam internetu, bo się przeprowadzam, Ayo ma w cholerę zadań na koniec semestru, a Dżun ma pracę dyplomową, toteż to głównie moja wina, za co przepraszam =_= i proszę  bardzo, na weekend będzie rozdzialik i po weekendzie będzie rozdzialik ;) (tak, mam  na myśli ten i ten następny... chwilami sama się nie rozumiem =_=) maa, w każdym razie, spokoju i snu niezakłóconego. ))



Rozdział 1

Życia i Śmierci

„Ty pozostajesz. Wytłumacz mą sprawę 
Tym, co jej z bliska nie znają”.

                                     Hamlet, Akt V Scena II


Shion zamknął książkę. Dawały się słyszeć odgłosy deszczu.

Ten podziemny pokój był odcięty od większości hałasów zewnętrznego świata. Jednak z jakiegoś powodu dźwięki wiatru i deszczu wydawały się zawsze prześlizgiwać przez ściany.

Mysz wspięła się po nodze Shiona i usadowiła na jego kolanie. Poruszyła wąsikami i złożyła łapki jakby w błagalnym geście.

– Przeczytać ci to?

Pisk.

– Chyba naprawdę lubisz tragedie. Nie możesz wybrać czegoś zabawniejszego?

Myszka spojrzała na niego i zamrugała winogronowymi oczami. Shion rozsiadł się na krześle, krzyżując wygodnie nogi. Jednak uważając, by nie zrzucić jej z kolana.

Owe krzesło musiało być kiedyś wyjątkowo ładnym meblem. Dało się to wywnioskować po jego solidnej budowie i delikatnych wzorach wyrzeźbionych z tyłu oparcia. Ale teraz było już stare i poniszczone. W niektórych miejscach pojawiły się przebarwienia, a poduszka wyblakła do tego stopnia, że nie można było już powiedzieć jaki był jej pierwotny kolor. Mimo wszystko, krzesło było jednym z nielicznych mebli w pokoju. Tydzień temu Shion wygrzebał je spośród gór książek, pokrywających dwie trzecie powierzchni pomieszczenia.

– Można by znaleźć nawet lepsze skarby, jeśli poukładałoby się te wszystkie książki – próbował być poważny, jednak Nezumi i tak go wyśmiał.

– Czemu zamiast o takich duperelach, nie pomyślisz o nabraniu odrobiny siły? Jesteś małym chłopcem, który prawdopodobnie nigdy w życiu nie wykonywał jeszcze pracy fizycznej. Widać to po tym, jakie z ciebie chuchro.

– W parku, w którym pracowałem, obowiązkiem było sprzątanie. Cały czas wykonywałem pracę fizyczną.
Ramiona Nezumiego zgarbiły się, a głos był pełen pogardy.

– Sprzątanie? W No.6 to też się liczy jako praca fizyczna? Wszystko, co musiałeś robić, to nadzorować, by roboty wykonywały wszystko za ciebie. Prawdziwa fizyczna praca, chłopczyku...

Nezumi złapał ramię Shiona i wbił w nie tak mocno palce, że ten aż się skrzywił. Na pierwszy rzut oka, wydawały się wyjatkowo wątłe, jednak trzymały naprawdę mocno.

– ...To noszenie własnego tułowia przy pomocy rąk i nóg. Używanie własnego ciała. Pamiętaj o tym.

Zgryźliwy i sarkastyczny sposób mówienia Nezumiego nie ruszał już Shiona. Przywyknął do tego. Za tą kpiną i cynizmem często kryła się prawda, z którą Shion nie mógł się nie zgodzić i równie często, zamiast jako pokonany, odchodził przekonany do jego racji. To prawda, że jedyną pracą, jaką Shion wykonywał w „Świętym Mieście No.6”, było naciskanie guzików na panelu kontrolnym. Nigdy nie doświadczył rodzaju pracy, która sprawiałaby, że jego ciało uginałoby się pod własnym ciężarem. Nie wiedział, jak to jest ociekać potem, mieć na rękach pozdzieraną i pełną pęcherzy skórę, ze zmęczenia czuć ból w mięśniach, być nieznośnie wykończonym czy upaść na miękkie łóżko po całym dniu pracy.

Ani razu tego nie doświadczył.

– Dlatego mam zamiar to zrobić – powiedział z determinacją, wskazując na góry książek, rozsypane po całym pokoju. – Chcę je poskładać, posortować i ułożyć w jakimś porządku. Jeżeli to nie jest praca fizyczna, to nie wiem, jak chcesz to nazwać.

– To ci zajmie ze sto lat.

– Zrobię to w tydzień.

Nezumi wzruszył ramionami.

– Jak sobie życzysz – westchnął. – Rób co chcesz. Ale tylko z książkami i regałami. Nie dotykaj nic innego.

– Raczej nie masz tu nic innego, poza książkami i regałami.

– Jak powiedziałeś, możesz znaleźć jakieś niesamowite skarby. Prawdę mówiąc, sam nie wiem, co tu jest zakopane.

Myszy piszczały do siebie z małych szpar pomiędzy książkami. Shion podniósł mały, jasnozielony tom.

– Nezumi.

– Hm?

– Jak długo tu mieszkasz?

Te nagie, betonowe ściany, tysiące książek i podziemny pokój nie wyglądały na stworzone w celach mieszkalnych.

– Nie dorastałeś tu, prawda? Gdzie byłe...

Zamknął usta. Zauważył szare oczy Nezumiego, wbijające w niego stalowy wzrok.

– W-Wybacz.

Nezumi wyrwał książkę z dłoni Shiona i odrzucił ją na bok.

– Jeśli masz zamiar tu zostać... – owinął wokół ramion płaszcz z superfibry i westchnął zniecierpliwiony. – ...To powinieneś coś zrobić z tym swoim nawykiem przesłuchiwania ludzi. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam twojego wtykania nosa w każdą część mojego życia.

– Nie wtykam nosa, po prostu chciałem wiedzieć.

– Węszenie i wypytywanie ludzi o każdą informację, jaką chcesz znać, też jest nazywane wtykaniem nosa. Pamiętaj o tym.

Shion czuł przypływ irytacji przez sposób, w jaki przedstawiał to Nezumi, który wydawał się wręcz go odtrącać. Narastało w nim oburzenie. Nie wtykał nosa. Złapał ramię Nezumiego, gdy ten miał już wychodzić.

– Jeszcze w ogóle nic nie wiem. Dlatego chciałem się dowiedzieć.

– Jak mówiłem, to właśnie się nazywa...

– Jeśli to by było coś, bez czego mógłbym się obejść – kontynuował – to bym nie pytał. Ale chcę wiedzieć. Dla mnie to coś, o czym wręcz muszę wiedzieć i naprawdę chcę, dlatego właśnie... Ał! – ugryzł się w język. Przyłożył dłoń do ust i z bólem opadł na podłogę. W jego oczach zebrały się łzy, a ból się rozchodził. Nezumi wybuchnął śmiechem.

– Rany, niezdarność też masz wrodzoną? Patrzenie na ciebie nigdy mnie nie znudzi. W porządku?

– Jakoś… Ugryzienie w język jest naprawdę bolesne – kiedy był w No.6, przez szesnaście lat swojego życia, Shion ani razu nie wyrzucił z siebie aż tylu słów, żeby ugryźć się przypadkiem w język. To był też pierwszy raz, kiedy bezmyślnie złapał czyjeś ramię z samej potrzeby wyrzucenia z siebie tego, co chciało przekazać jego serce. Słów, przez które nie mógł już normalnie myśleć.

– Więc?

Nezumi przyklęknął i spojrzał w twarz Shiona. Światło w jego oczach zmieniło się z wyblakłego, niczym stary płaszcz, w ten miły i ciepły blask.

– Więc co chcesz wiedzieć?

– Coś o tobie...– odpowiedział Shion. – Chcę wiedzieć coś więcej o tobie.

Nezumi zamrugał kilkukrotnie z otwartymi ustami.

– Shion, czytałeś ostatnio jakieś dziwne książki?

– Dziwne?

– Takie jak romanse, nowele… Te, co leżą na górze i są pełne banałów. Wiesz, te, w których książę przychodzi na ratunek zrozpaczonej damie, czy te, w których kochankowie są rozdzieleni i muszą zniszczyć plany swoich rodzin, żeby móc się znowu spotkać.

– Nie wydaje mi się, żebym takie czytał.

– To gdzie niby znalazłeś coś takiego? „Chcę wiedzieć coś więcej o tobie” – Nezumi powtórzył z niedowierzaniem.

– Nie muszę się tego nigdzie uczyć, żeby móc to powiedzieć.

– Jesteś co do tego poważny?

– Oczywiście. Nezumi...– Shion zamknął usta i spojrzał prosto w jego szare oczy. – Chcę wiedzieć. Chcę wiedzieć, bo nadal jest tyle rzeczy, których nie wiem. Jedyne, czego jestem pewien to fakt, że mnie uratowałeś. Nie znam twojego prawdziwego imienia, nic nie wiem, o tym, jak dorastałeś czy dlaczego mieszkasz tu sam. O czym teraz myślisz, co zamierzasz zrobić... Nie mam pojęcia. Nie wiem, o tobie absolutnie nic.

Został złapany za nadgarstek. Palce Nezumiego były jak zawsze zimne i sztywne.

– Więc coś ci powiem. Połóż rękę tutaj – Shion zrobił jak mu kazano i położył dłoń na piersi Nezumiego.

– Co czujesz?

– Czuję...? Cóż, na pewno to męska klatka piersiowa. Jest twarda i płaska.

– To wiem. Na twoje nieszczęście, wypukłości to tu nie znajdziesz. Co jeszcze?

– Cóż...

Co wyczuwał dłonią przez zniszczony materiał koszulki Nezumiego? Bicie serca, jego ciepło i miękkość ciała. Shion zawahał się, układając to w słowa. Nie wiedział dlaczego. Odsunął dłoń i zwinął palce. Nezumi cicho zachichotał. 

– Moje serce biło i było ciepłe. Prawda?

– Oczywiście. Żyjesz. To normalne, że twoje serce bije i jesteś ciepły.

– Właśnie. Żyję i jestem tutaj, tuż przed tobą. To wszystko, co musisz wiedzieć. Czego jeszcze chcesz?

Nezumi wstał i spojrzał na Shiona z góry. Jego wzrok był równie zimny co palce.

– Tym, czego chcesz, są informacje – powiedział chłodno. – Moja data urodzenia, życiorys, waga, wzrost, wskaźnik inteligencji, DNA. Chcesz po prostu informacji, które możesz przełożyć na liczby. Tylko w ten sposób próbujesz rozumieć ludzi. Dlatego nie potrafisz zrozumieć tych, którzy po prostu są żywi i stoją tuż przed tobą.

Shion także wstał. Mocniej zacisnął pięści.

– Cały czas używasz sarkazmu i uwielbiasz robić sobie jaja z ludzi. Nie lubisz ryb i nie potrafisz spokojnie spać.

Nastała chwila ciszy.

– ...Eh?

Shion kontynuował.

– Masz niesamowitą ilość wiedzy na rozległe tematy, ale żaden z nich nie zalicza się do wiedzy systematycznej. Czasem jesteś lekkomyślny i przewrażliwiony, a czasem leniwy i nie przejmujesz się szczegółami. Kochasz swoją gorącą zupę i naprawdę się wściekasz, kiedy nie ma w niej odpowiedniej ilości soli. Zaś wczoraj w nocy trzy razy kopnąłeś mnie przez sen.

– Hej, Shion, czekaj chwilę...

– Tyle zdążyłem się o tobie dowiedzieć odkąd tu jestem. To nie są liczby. Nigdy nie zastąpiłbym cię liczbami. Nie chcę tego robić.

Nezumi spuścił z niego wzrok.

– Jestem dla ciebie tylko obcym – powiedział. – Nie powinieneś się interesować obcymi. Cztery lata temu uratowałeś mi życie i za to mam u ciebie ogromny dług. Dlatego tym razem ci pomogłem. Jeśli chcesz, możesz tu zostać tak długo, jak ci się podoba i robić sobie to, co tam chcesz. Ale nigdy nie próbuj, o dowiedzieć się czegoś o innym obcym.

– Dlaczego?

– Bo to przeszkadza.

– Przeszkadza? Dowiadywanie się czegoś może mi przeszkadzać?

– Tak, ludziom takim jak ty. Jesteś dobry w zbieraniu wiedzy, ale łatwo dajesz się ponieść emocjom. Szybko zaczynasz ufać ludziom i próbujesz się do nich przywiązać. Mówiłem ci wcześniej, prawda? Odetnij się od tego i porzuć wszystko niepotrzebne.

– Tak, ale...

 – Ale, to zupełne przeciwieństwo z tym, co robisz. Zaczynasz się mną interesować i chcesz wiedzieć o mnie więcej. Próbujesz dołożyć sobie jeszcze do tego swojego bagażu. Jesteś naprawdę głupi, po prostu beznadziejny.

Shion nie mógł zrozumieć, o czym mówił Nezumi. To było jeszcze bardziej poplątane i trudne do pojęcia, niż podręczniki, które czytał.

– Nezumi, nie rozumiem, o czym mówisz – wypowiedział szczerze swoje uczucia. Ten zaś lekko wzruszył ramionami.

– Im więcej wiesz, tym bardziej emocjonalnie się przywiązujesz. W ten sposób nie będziemy już mogli być obcymi. A to może stanowić dla ciebie problem.

– Dla mnie? Czemu?

– Bo kiedy zostaniemy wrogami, nie będziesz potrafił mnie zabić – w jego głosie można było się doszukać odrobiny śmiechu. Shion lekko zakopał stopy w ciepłym dywanie.

– Kiedy ty będziesz zajęty zbieraniem uczuć do kupy, ja mogę wbić ci nóż w serce. Wiesz, nóż jest bynajmniej staromodną bronią, a chwilami robi się naprawdę użyteczny.

– Dlaczego mielibyśmy być wrogami? To absurd. Jeśli coś w ogóle ma tu być głupie, to właśnie to.

– Naprawdę? Wydaje mi się to być całkiem prawdopodobne.

– Nezumi! – powiedział Shion z zapałem.

Stos książek przewrócił się z hałasem. Mysz wskoczyła na ramię Nezumiego.

– Cóż, jeśli naprawdę masz zamiar ułożyć te książki, lepiej się zbieraj. Tydzień szybko zleci. Idę do pracy  – Nezumi szybko obrócił się na pięcie i wyszedł. Shion zaś poczuł, jak napięcie opuszcza jego ciało. Był zimny i mokry. Czasem konwersacje z Nezumim denerwowały go do tego stopnia, że był po nich mokry od potu. Shion oblizał swoje suche usta.

– Nawet nie wiem, jaki rodzaj pracy wykonujesz – mruknął do siebie. – Chciałem tylko wiedzieć, kto tu jest głupi  – pozwolił słowom unosić się przez chwilę w powietrzu, po czym zabrał się za ogarnianie stosów książek.

– Shion – drzwi się otworzyły i zawołał go głos Nezumiego. Ze szpary wypadła para roboczych rękawiczek.

– Złamiesz sobie paznokieć, używając gołych rąk – drzwi się zamknęły, zanim Shion zdążył podziękować, a w pokoju znowu zapadła cisza. Ten chwilowy akt troski, czy te zimne, beznamiętne słowa sprzed kilku chwil – w które miał wierzyć? Shion nie mógł go zrozumieć. Dlatego tak bardzo chciał wyjść mu naprzeciw i mocno go złapać. Shion założył rękawiczki i podniósł jeden z tomów.

„Oczywiście, dobrze jest pracować w rękawiczkach. Kolejna rzecz, której nawet nie wiedziałem.

„Chcesz po prostu informacji, które możesz przełożyć na liczby. Tylko w ten sposób próbujesz rozumieć ludzi”. Słowa, które kilka minut temu uderzyły go w twarz, nadal uparcie pozostawały w jego uszach. Ta metoda analizowania ludzi była czymś, czego Shion uczył się przez całe swoje życie w No.6, od chwili w której został rozpoznany jako jeden z najlepszych w Dziecięcym Egzaminie. Od chwili, w której rozpoczął najlepsze kursy nauki o środowisku.

Ludzkie ciało składa się z ponad 274 różnych rodzajów komórek, dających razem około 60 bilionów. Pamiętał dokładnie nazwy, kształty i funkcje, jakie pełniły poszczególne z nich. Znał umiejscowienie i funkcje każdego organu; nauczył się także ścieżek, którymi komunikowały się ze sobą migdałki, kora przynosowa i hipokampie.

Ale to wszystko było dla niego bezużyteczne. Bez względu, ile swojej wiedzy by użył, nie potrafił zrozumieć osoby, z którą mieszkał niemalże od miesiąca.

Nezumi naprawdę myślał, że któregoś dnia staną się wrogami? Że mogliby pozabijać się nawzajem? To w ogóle było możliwe? Słowa i działania Nezumiego zawsze były spowite tajemnicą, mieszając Shionowi w głowie.

Nie mógł go pojąć. Dlatego chciał wyjść mu naprzeciw i mocno go złapać. Chciał poznać tę część Nezumiego, której nie mógł zamienić na liczby czy symbole. Shion pokręcił głową. Myszki pędziły ruchliwie wokół jego stóp.

„Dość. Roztrząsanie tego nie pomoże. Muszę zabrać się za walkę z tymi książkami”.

Niedługo potem był już mokry od potu. Jego plecy bolały, a ręce były ciężkie. Ale tym, co pochłaniało myśli Shiona, podczas pracy, nie był ból całego ciała, ale strony książek, które układał. Po znalezieniu losowej historii często orientował się, że leży już na ziemi, czytając resztę. Całkowicie pochłonięty, szybko tracił całe godziny. A za każdym razem maleńka myszka wskakiwała na stronę jakby w wyrazie sprzeciwu.

– Daj mi jeszcze minutę. Odłożę to, jak tylko skończę tą część.

Pisk. Pisk.

– Dobra, dobra. Już to odkładam, dobrze? Zadowolony?

Trzeciego dnia sprzątania znalazł coś pod kopią starego pisma naukowego. Małe, srebrne pudełko. Jego apteczkę.

Cztery lata temu, tamtej burzowej nocy, Nezumi pojawił się całkiem przemoczony, jako niespodziewany intruz w jego życiu. Miał ramię pokryte krwią. Ociekający deszczem chłopiec, który wyglądał jakby miał się zaraz przewrócić. Shion bezmyślnie wyciągnął ku niemu rękę. Jego instynkt opiekuńczy był tak silny, że zapomniał nawet o strachu przed obcym. Nawet po dowiedzeniu się, że to VC – wyjątkowo brutalny i niebezpieczny przestępca w No.6, to uczucie się nie zmieniło. Shion wziął Nezumiego pod swoje skrzydła, zapewnił mu opiekę i odpoczynek. Nie wahał się. Nie potrafiłby zrobić nic innego. W rezultacie Shion stracił większość tego, co miał, w tym większość ochrony i uprzywilejowane życie.

Tamtej nocy Shion opatrzył ranę, bolesny dowód postrzału, narzędziami i lekami z tej apteczki. Następnego ranka zauważył zniknięcie czterech rzeczy: czerwonej, kraciastej koszuli, ręcznika, apteczki i Nezumiego. Dwie z tych rzeczy wróciły już do jego rąk. Czy może raczej tylko apteczka, bo o Nezumim nie można było powiedzieć, że „wrócił do jego rąk”. Shion był tym, który wpadł w pułapkę i miał być zabrany przez Ministerstwo Bezpieczeństwa do Zakładu Karnego, a Nezumi tym, który go uratował i zabrał z No.6.

„To nie on powrócił. To ja wparowałem tu i znalazłem schronienie” – taka była rzeczywistość. Uciekł z „Utopijnego Miasta”, przez niektórych nawet nazywanego „Świętym”, do tego podziemnego pokoju, gdzie nie docierało nawet światło słończne. Prawdopodobnie nie mógł już nigdy legalnie powrócić do No.6.
Zostawił tam matkę. Czy nadal o nim myślała, nawet gdy został okrzyknięty zbiegłym przestępcą? Shion wiedział, że myślenie o tym jest bezowocne, ale mimo to jego serce nie przestawało boleć.

Nie mógł tego odrzucić jak Nezumi. Nie mógł się odciąć. Nie mógł bez tego żyć. Musiał się czegoś trzymać, inaczej spadłby i rozsypał się. Musiał mieć kogoś w sercu, inaczej by zwariował.

Shion otworzył wieko pudełka. Wyglądało na to, że automatyczny sterylizator nadal działał. Skalpel i rolka gazy jarzyły się mętnie pod czerwonawym światłem nagiej lampy. Nostalgia narastała w jego piersi, zupełnie jakby znalazł starego przyjaciela.

Pisk, pisk. Pi, pi, pi.

– Co? Wiem, wiem. Już to zostawiam. Rany, natrętny jesteś – zaśmiał się Shion. Jakby w odpowiedzi myszka podniosła przednie łapki i zapiszczała.


W ciągu tygodnia Shion zdołał posegregować niemal wszystkie książki, które zagracały podłogę. Oczywiście niemożliwym było znalezienie im wszystkim miejsc na półkach, więc wiele stosów pozostało na ziemi, ale oczyścił znaczną część powierzchni mieszkalnej.

– I co myślisz? – Shion z dumą wypiął pierś, a Nezumi rozłożył się leniwie na krześle. Ziewnął.

– Apteczka, kilka koców, kubek i stary podgrzewacz. Tylko tyle dałeś radę znaleźć?

– To dużo – odpowiedział z oburzeniem Shion.

– Szkoda, że nie mogłeś znaleźć wejściówki do No.6.

Shion przesunął się do Nezumiego i spojrzał mu prosto w oczy. Jeśli miał zamiar mówić szczerze, musiał podłapać jego wzrok. To była jedna z rzeczy, których nauczył się podczas tego miesiąca mieszkania z nim. Shion pochylił się i oparł ręce o podłokietniki krzesła.

– Co?

Shion blokował teraz Nezumiego od frontu. Nezumi poruszył się niezręcznie na miejscu.

– Nezumi, moja matka nadal jest w No.6. Jest moim jedynym krewnym. Nieważne, jak bardzo będziesz się ze mnie śmiać, nigdy nie będę w stanie się od niej odciąć. Ale pozwól, że to wyjaśnię. Nie chcę już nigdy żyć w tym mieście. Nawet gdyby ktoś mi powiedział, że mogę tam wrócić, nie chciałbym już mieć uprzywilejowanego życia jako obywatel No.6. Mówię poważnie. Ani trochę nie chcę wrócić.

Szare oczy, w które wpatrywał się Shion ani razu nie mrugnęły.

– To ty powiedziałeś, że moje życie w No.6 było fałszywe. Teraz sam tego doświadczyłem. I nigdy więcej nie będę chciał powrócić do tamtego życia, które tylko wydawało się być beztroskie i spokojne.

– Więc jesteś przygotowany do życia poza „Świętym Miastem”, to właśnie chcesz powiedzieć?

– Tak.

– Wiesz, co to za miejsce?

Shion wahał się z odpowiedzią,  a usta Nezumiego wykrzywiły się w zimnym uśmiechu.

– Nic nie wiesz – powiedział delikatnie. – Nie wiesz, jak to jest przymierać głodem, drżeć z zimna, jęczeć przez ranę, która zaropiała, bo zbyt długo pozostawała nie leczona; nie znasz cierpienia, które odczuwa się, gdy w ranie zalęgną się larwy i zaczynasz gnić żywcem; nie wiesz, jak to jest, patrzeć, jak ktoś umiera tuż przed tobą, a ty nie możesz nic zrobić. Absolutnie nie wiesz nic. Wygłaszasz jedynie piękne słowa. Doświadczyłeś tego, mówisz? Po prostu zobaczyłeś powierzchnię tego miasta i już zachowujesz się, jakbyś wiedział wszystko. To może i być miasto kłamstw, ale w No.6 znajdziesz ciepłe łóżko, pełno jedzenia i czystą wodę. Masz w pełni wyposażone zakłady medyczne, rekreacyjne i instytucje edukacyjne. Nikt stąd nie może tego mieć, nieważne jak bardzo by tego chcieli. I ty mówisz, że nic z tego nie chcesz? To aroganckie z twojej strony. Tak aroganckie, że aż dostaję gęsiej skórki. Jeśli tak własnie nie jest, to znaczy, że zwykły kłamca z ciebie.

Shion wziął oddech. Mocniej zacisnął dłonie na oparciach.

– Mogę i być arogancki, ale nie kłamię. Nieważne jakie to miejsce, chcę tu mieszkać. I to nie dlatego, że odszedłem z No.6 jako przestępca. Nawet jeśli by tak nie było, dez względu jak tu jest okropnie, chcę tu zostać.

– Jaki masz powód? – odrzucił Nezumi. – Jeśli nie kłamiesz i nie próbujesz mi zaimponować odpowiedzią, co cię skłoniło do takiej decyzji?

– Jestem do ciebie przywiązany.

– Eh?

– Wiesz rzeczy, których ja nie wiem. Nauczyłeś mnie tego, czego nikt nigdy wcześniej nawet nie próbował. Nie potrafię tego dobrze ująć, ale... – zawahał się. – Jestem do ciebie przywiązany. Bardzo. I dlatego chcę tu zostać. Chcę zobaczyć to, co ty widzisz, jeść to, co ty jesz i oddychać tym samym powietrzem co ty. Chcę mieć w rękach to, czego nigdy nie mógłbym mieć w No.6.

– Shion, zauważyłem to już jakiś czas temu, ale...

– Tak?

– Masz mniejszy zasób słów od szympansa.

– Słyszałem, że genom ludzki różni się od szympansiego tylko o 1,23% – powiedział Shion niewzruszenie. – Nie wydaje mi się, że powinieneś drwić z szympansów.

– Drwię z ciebie, debilu. Nie masz pojęcia jak powinieneś się poprawnie wyrażać?

– Jest coś dziwnego w tym, co powiedziałem?

– Nie używaj tak łatwo słów, takich jak „przywiązany”. To bardzo mocne, ważne słowo. Powinieneś je zachować na specjalną, niezastąpioną osobę w twoim życiu.

– Więc jak mam to powiedzieć? Mam powiedzieć, że cię kocham?

Nezumi wypuścił długie westchnięcie.

– Nieważne – mruknął. – Rozmawianie z tobą mnie wkurza. Masz – wcisnął w dłoń Shiona cienką książkę i wstał. – Hamlet. Przeczytaj.

– Już czytałem.

– To przeczytaj jeszcze raz. Daj swoim umiejętnościom wysławiania się jakiś porządny trening. Naucz się nowych słów.

– Wypadłem aż tak źle?

Słowa Nezumiego przyspieszyły.

– Jesteś po prostu zafascynowany nowymi, niezwykłymi rzeczami. Jesteś jak student, który odkrył nową planetę czy gatunek bakterii. Po prostu umierasz z ciekawości, bo spotkałeś kogoś, kto różni się od wszystkich, których spotkałeś do tej pory. Tylko tyle. Nie jesteś do mnie przywiązany, ani mnie nie kochasz. Jesteś po prostu podekscytowany nowym zwierzątkiem, które odkryłeś. Nie możesz nawet stwierdzić różnicy?

To były szorstkie słowa. Stały się ostrzami, wbijanymi w uszy Shiona.

– Nie ufam ci – powiedział Nezumi.

Shion uniósł twarz, a ich oczy się spotkały. Bez żadnych myśli przygryzał wargę.

– Nie ufam temu, co mówisz. Jesteś kimś, kto mieszkał od chwili narodzin w sztucznym urodzaju. I jesteś na tyle arogancki, że odrzucasz to wszystko tak łatwo. ...Shion – powiedział nagle. – Gdy pracowałeś w parku, musiałeś odprawiać ten rytuał co rano, prawda?

To rzeczywiście byłą pierwsza czynność, jaką Shion wykonywał w pracy. Musiał położyć dłoń na obrazie Ratusza – „Kropli Księżyca”, wyświetlonym na monitorze systemowym i przysiąc swą lojalność miastu.

– Przysięgam moją wieczną i niezachwianą lojalność wobec miasta No.6.

– Jesteśmy wdzięczni za twoją lojalność. Wypełniaj swoją pracę z dokładnością i dumą, jak przystało na dobrego obywatela naszego miasta.

Właśnie tak. Każdego ranka powtarzał tą samą czynność. Była dla niego dość niewygodna. Jego młodzieńcza duma cierpiała na powtarzaniu tych banalnych i nic nie znaczących słów, a sam rytuał był po prostu głupi.

Nezumi zaśmiał się krótko.

– Nienawidziłeś tego, co?

– Tak.

– Musiałeś się dusić, będąc zmuszanym do deklarowania swojej lojalności.

– Cóż... Teraz kiedy o tym mówisz...

– Ale wytrzymałeś z tym – powiedział Nezumi. – Zamiast się mścić, wolałeś przysięgać to samo każdego ranka, myśląc zupełnie inaczej i udając, że nic ci to nie robi. Pozwól, że ci to powiem, Shion, słowa nie są czymś, co możesz ot tak sobie rzucać. Nie możesz sobie pozwalać na bycie zmuszanym do mówienia czegoś, z czym się nie zgadzasz i po prostu poddawania się. Ale ty nie masz o tym pojęcia. Dlatego nie mam zamiaru ci ufać.

Dłoń Nezumiego nagle powędrowała ku niemu. Palce dotknęły policzka Shiona.

– To bolało? – zapytał delikatnie.

– Odrobinę.

– Nie mam do ciebie o nic żalu. Ani cię nie nienawidzę.

– Wiem... – odpowiedział cicho Shion. – Tyle sam mogę stwierdzić...

– Shion.

– Hm?

– Chcesz iść na zewnątrz?

Jego palce przeczesały włosy Shiona.

– Już całkiem wyzdrowiałeś, prawda? Chcesz zobaczyć miejsce, w którym masz zamiar mieszkać?

Ręka Nezumiego powoli opadła. Kilka pojedynczych białych włosów przyczepiło się do jego długich palców. Włosy Shiona nadal zachowały blask, mimo utraty koloru. Zauważył, że razem z oczami mogły nawet wyglądać całkiem ładnie. Ale wiedział jak okrutne jest ich piękno. W jedną noc kolor został zdarty z jego włosów, a wokół ciała owinęła się, niczym wstęga, czerwona blizna. Dzieci, które go widziały, krzyczały na jego widok. Nie mógł zapomnieć ich oczu. Były wypełnione przerażeniem i strachem, zupełnie jakby stał przed nimi potwór. Ale musiał wyjść na zewnątrz. Chciał zobaczyć na własne oczy świat, w którym przyszło mu żyć. Usłyszeć dźwięki własnymi uszami, poczuć nosem, dotknąć skórą. Wtedy być może mógłby porozmawiać o tym z Nezumim jeszcze raz.

„Nieważne co to za miejsce, mam zamiar tu żyć. Wolę to, niż bycie otoczonym przez zakłady i zmuszonym do mówienia tych banalnych słów, chcę tu żyć. Nawet jeśli to znaczy, że muszę o to walczyć”.

– Możemy przemalować ci włosy, jeśli to poprawi ci nastrój – powiedział Nezumi. – Czarny, brązowy, zielony, jakikolwiek sobie życzysz. Chcesz?

– Nie, jest dobrze.

– Mają tak zostać?

– Tak, zostawię je takimi, jakimi są. Białe włosy nie są takie złe. Lepsze to, niż kompletnie wyłysieć.

Nezumi spuścił twarz. Jego ramiona się trzęsły.

– Jesteś naprawdę zabawny, wiesz? – powiedział głosem, trzęsącym się od powstrzymywania śmiechu. – Serio, naprawdę serio.

– Jestem?– zapytał z powątpiewaniem Shion. – Nikt mi wcześniej nie powiedział, że jestem zabawny.

– Tak, jesteś naturalnym komediantem. Powinieneś rzucić podręczniki i zacząć się uczyć do kabaretu.

– Pomyślę o tym.

– Powinieneś. Dobra... Więc jutro cię oprowadzę.

– W porządku – zgodził się Shion.

– I jest pewne miejsce, do którego definitywnie musisz iść.

– Budynek Zatrzasku – dokończył za niego.


To było w notatce od Karan i było jedną wielką niewiadomą – Shion nie wiedział, gdzie jest to miejsce, ani kto tam był.

– Dowiedziałeś się, gdzie jest budynek Zatrzasku?

– Nie – odpowiedział Nezumi.– Nie mamy żadnych fajowych numerków na kamienicach. Ale kiedyś to miejsce było częścią miasta i udało mi się zdobyć mapę z tego okresu. Jest na niej region oznaczony jako LK-3000.

– Przeszukałeś to wszystko... – wymamrotał Shion z podziwem.

– Po prostu zabijałem czas.

– Nie wydaje mi się, żebyś miał czas do zabijania. Zawsze wydajesz się być taki zajęty...

– A, i napisz list – dodał nonszalancko Nezumi.

– Eh?

– Do mamy. Ale zmieść się w 15 słowach. Zwykła notatka. Ta mysz tutaj twierdzi, że tęskni za domowym chlebem twojej matki.

– Dostarczysz dla mnie ten list?

– Naprawdę tylko notatkę – powiedział szorstko. – Poniżej 15 słów. I nie mogę zagwarantować, że dotrze bezpiecznie.

– Nezumi.

– Co?

– Dziękuję.

Nezumi odsunął się od Shiona i spojrzał na niego z przerażeniem.

– Mógłbyś tak na mnie nie patrzeć? To naprawdę denerwujące. Co będzie jutro, to będzie. Pójdę wziąć prysznic. A, i zanim zaczniesz pisać list, przeczytaj biedaczkowi książkę. Cały czas tylko na to czekał.

Nezumi zniknął w łazience. Shion skulił się na krześle i otworzył książkę, której lekturę przerwał wcześniej. Poczuł mdły zapach papieru. Szybko się wciągnął i zgubił pomiędzy stronami.

„Jeśli kiedykolwiek
W poczciwym sercu, twoim miałem miejsce,
Wyrzecz się jeszcze na chwilę zbawienia
I ponieś trudy oddychania dłużej
W zepsutej atmosferze tego świata
Dla objaśnienia moich dziejów”.

Hamlet wydał ostatnie tchnienie w ramionach swojego przyjaciela. Shion powoli zamknął książkę. Słyszał dźwięk deszczu. Zastanawiał się, dlaczego zawsze wydawał się przebijać w ściany tego podziemnego pokoju. Prześlizgiwał się przez nie i wibrował niczym delikatna muzyka.

I ponieś trudy oddychania dłużej w zepsutej atmosferze tego świata – może to właśnie oznaczało życie na tym świecie – ból i cierpienie. Nezumi o tym wiedział. Wyryło się to na jego ciele. Mysz wbiegła na jego stopę.

– Ach, wybacz, którą mam ci przeczytać?

Myszka wspięła się na jego kolano i złożyła przednie łapki.

– Tę chcesz?

Pisk.

– Naprawdę lubisz tragedie, co? Czemu nie wybierzesz czegoś zabawniejszego?

Skrzyżował nogi, uważając, żeby nie zrzucić myszy.

– Przeczytaj mu tragedię – głos Nezumiego rozległ się za nim. Nie zauważył nawet, że wyszedł z łazienki. Nie słyszał żadnego hałasu, ani nie poczuł jego obecności.

– Masz dobry głos. A ten mały lubi jak się mu czyta. Szczególnie tragedie.

– Naprawdę?

Myszka zamrugała winogronowymi oczami. Shion przepuścił, że chciał w ten sposób przytaknąć.

– Dobra, dobra. To od początku Aktu Piątego...

– Cii – wilgotna dłoń Nezumiego zamknęła mu usta. – Coś słyszałem.

– Eh?

Zanim Shion zdążył zapytać co, zdążył sam to usłyszeć. Zza drzwi dochodził dźwięk kroków zbiegających po schodach. Rozległo się uderzenie w twarde drzwi. Ktoś szalenie pukał w sam środek, jednak niezbyt mocno.

Dziecko.

Dziecko desperacko dobijało się do drzwi. Shion wstał i zrobił krok w kierunku wejścia.

– Nie tak szybko – zatrzymał go Nezumi. Pod mokrą grzywką szare oczy ostrożnie przyglądały się drzwiom. – Nie otwieraj jeszcze.

– Dlaczego?

– To niebezpieczne. Nie otwieraj bez żadnej ochrony.

– Dziecko puka i mu zależy. Coś musiało się stać.

– Jak możesz być taki pewny? Uzbrojony żołnierz może pukać w dół drzwi, to nie problem.

Wzrok Shiona przeniósł się z twarzy Nezumiego na drzwi.

„Pomóż mi”.

Pomyślał, że słyszał słaby głos z zewnątrz. Przełknął ślinę. Odsunął zasuwkę i pociągnął za klamkę.

– Shion!

Otworzył drzwi. Zimny powiew wdarł się do pokoju. Na zewnątrz robiło się ciemno i wiał chłodny wiatr.
Pośród tych ciemności stała dziewczynka. Jej oczy były pełne łez, gdy spojrzała na Shiona. Widział ją już wcześniej. Mieszkała w barakach w dziurze pod wzgórzem. Była dzieckiem, o którym nie mógł zapomnieć – to ona krzyknęła pz powodu ujrzenia białych włosów Shiona i jego czerwoną bliznę owiniętą wokół szyi. Za pierwszym razem wyglądał w jej oczach jak zdeformowany. Jednak teraz jej wielkie oczy wypełniały łzy i nie było w nich cienia strachu. Zamiast tego wyrażały ponaglającą potrzebę.

– Pomóż... Proszę... On umiera.

Shion szybko wziął dziewczynkę za rękę i zaczął wspinać się po schodach. Po chwili krzyknął przez ramię:

– Nezumi, przynieś apteczkę i jakieś koce!

Potem wybiegł do lasu nagich gałęzi i opadłych liści.



==Koniec rozdziału pierwszego==


Wykorzystano fragmenty „Hamleta” Williama Shakespeara w przekładzie Józefa Paszkowskiego.

31 komentarzy:

  1. O! Pierwsza ^^ Jak zwykle dziękuję ci kochana za tłumaczonko :) Wykonujecie razem z innymi świetną robotę ;)

    Ahh... powaliło mnie to:

    "– Nie używaj tak łatwo słów, takich jak „przywiązany”. To bardzo mocne, ważne słowo. Powinieneś je zachować na specjalną, niezastąpioną osobę w twoim życiu.
    – Więc jak mam to powiedzieć? Mam powiedzieć, że cię kocham?"

    Hahahh xD W tym momencie krzyczałam w myślach "Tak! Tak idioto! Powiedz mu to!" xD Ahhh... ten mój umysł yaoistki ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt ^^, to był jeden z ciekawszych tekstów w tym rozdziale. Choć ja tam wolę "Nie wiesz, jak to jest przymierać głodem, drżeć z zimna, jęczeć przez ranę, która zaropiała, bo zbyt długo pozostawała nie leczona; nie znasz cierpienia, które odczuwa się, gdy w ranie zalęgną się larwy i zaczynasz gnić żywcem; nie wiesz, jak to jest, patrzeć, jak ktoś umiera tuż przed tobą, a ty nie możesz nic zrobić. Absolutnie nie wiesz nic".
      Ale... Czemu uważasz Nezumiego za idiotę? :< Moim zdaniem obaj są cholernie mądrzy, choć całkiem inaczej postrzegają świat.

      Usuń
  2. Maa, Dżun-chan, z tym idiotą jej chyba o Shiona chodziło xD (wnioskuję, bo krzyczałam to samo ;P) mi się osobiście obydwa fragmenty podobały, ale uwielbiam przepisywać cytaty z hamleta *-* zawsze wpasowują się w idealne miejsce *-* poza tym przywaliłam twarzą w klawiaturkę jak Shion ugryzł się w język xD on mi się nigdy nie znudzi xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak chodziło mi o Shiona, ale w cale nie w obraźliwy sposób oczywiście ^^ Kocham ich obu! <3 ;D
      Ja po prostu tracę cierpliwość przy tych ich pogawędkach bo zamiast rozmawiać to powinni się na siebie rzucić i byłoby po sprawie ;DDD (te doujinshi yaoi zrobiły swoje... xD)

      Usuń
    2. Doujinshi są moim olejem napędowym... Nie żeby zamiłowanie nie miało nic do rzeczy, ale... lemon <3 ^^

      Usuń
  3. Ale Shion też nie jest idiotą! D: Trzeba nie lada siły i zawziętości, by wytrzymać z takim trudnym charakterem, umieć mu odpyskować i do tego jeszcze go w sobie "rozkochać".
    Chyba nie sądzicie, że Nezumi upadłby tak nisko, że zakochałby się w idiocie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idioci są kochani, ale tu muszę się z tobą zgodzić ^^ Chociaż... (udało mi się, opanowałam słowotok zanim do niego doszło) No ale nie zaprzeczysz, że w chwilach kiedy bohater cię wkurza, niezależnie od jego ilorazu inteligencji, prędzej czy później nazwiesz go ,,idiotą'' xD Też go tak okrzyczałam parę razy ._. Obydwu okrzyczałam parę razy ._.

      Usuń
  4. Ja myślę że Shion dopiero staje się niezwykle interesujący właśnie w książce. W anime był bardzo płaski i Nezumi go kompletnie przytłaczał swoją osobowością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym! :) Dokładnie tak samo uważam.

      Usuń
  5. @martan To mi się w książce między innymi podobało (zaraz obok faktu, że nie mają w pokoju kanapy i jest tylko jedno łóżko *-*), poza tym w książce jest pełno jego kwestii, które nigdy nie padają w anime (przykładem może być chociażby kwestia Shiona, wypowiedziana po zabiciu strażnika w Zakładzie Karnym, po której jedyną myślą było ,,OMG Shion to yandere O_O'' xD)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anime lubię, ale właśnie.... tu to obaj dopiero mają charaktery i to wszystko ma większy sens. Anime by jeszcze więcej zyskało, gdyby właśnie takiego Shiona pokazali. Bo jak się ogląda, to nie za bardzo się w niektórych momentach wie, dlaczego tak, a nie inaczej się zachowuje. (choć ja tam twórców i tak mam najbardziej ochotę ukatrupić za good-night kiss i to, co wycieli ;/ Ta scena przez to bardzoooo wiele traci)

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie te brakujące kwestie których nie ma w anime, one pokazują Shiona w kompletnie innym świetle. Ja wiem że Japończycy uwielbiają bezwolnych podporządkowanych Shota i do takiej trochę roli chcieli go sprowadzić. Shion jednak taki nie jest. Jest w nim ogień, jest chęć zmian i bunt przeciw systemowi. Czuć w nim tę siłę, która pozwala stawiać sobie zadania z pozoru a wykonalne. A tylko tacy ludzie zmieniają rzeczywistość i pchają świat do przodu:)
    I właśnie na tej płaszczyźnie spotykają się Nezumi i Shion i tutaj już nie istnieją żadne różnice pomiędzy nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się~! W sumie w perspektywie czasu dziwi mnie jak przedstawili Shiona w anime. Niby chcieli wysunąć głównych bohaterów na przód, na czym ucierpiała fabuła, ale ich charaktery wyszły im takie płytkie jakieś. W tym wypadku nie chodzi nawet jedynie o Shiona. (Tak, nadal ubolewam nad tym, że w anime Nezumi nie stwierdził, że blizna Shiona jest seksowna =_=) Ale wyszło im jak wyszło i mimo to jestem im cholernie wdzięczna za zrobienie tego anime, bo inaczej siedziałabym sobie dzisiaj popijając herbatkę nad nowym odcinkiem Natsume Yuujinchou w przerwach od pisania nieudanych fanficków, a tak to chociaż moje nędzne życie ma sens *-*

      Usuń
    2. No bo weź, 9 tomów w 11 odcinkach? ;/ Fakt, anime spełniło swoją rolę, bo zachęciło do sięgniecie po nowelkę, ale tak, jak mówicie, ucierpiało dużo... za dużo D:
      Ja tam ubolewam nad właśnie tekstami, jakie lecą od Shiona xD Fakt, dopiero się rozkręca, ale i tak jest dobry. Zaś Nezumi tu ma dużo lepsze teksty/sarkazmy i pazurek mocniejszy; w anime jest taki "delikatny". (choć w tym rozdziale akcja z rękawiczkami mnie rozbroiła, aż zrobiłam głośne "awwwwww :,D" )

      Czy "blizna" przypadkiem nie była też w mandze? Tak mnie teraz zastanawia, że jak korekciłam, to zdanko już wcześniej słyszałam (chyba, że utkwiło z ang tłumaczenia).

      Usuń
    3. W mandze było, w anime już nie ._. a fajowo by to brzmiało ._.

      Usuń
    4. Myślę że nie ma co narzekać na anime. Trzeba widzieć korzyści. Ja mam taką że odkryłam No.6 I nikt mi tego nie odbierze, nawet niedopracowanie scenariusza. Choć dla średnio inteligentnego człowieka, staje się jasne że ktoś się prześlizgnął po temacie.

      I dlatego tłumaczycie powieść i dlatego ja ją czytam. :)

      Usuń
  8. Ma, ładnie napisane. No i właśnie, dlatego tak wiele osób woli Nezumiego. Shiona w anime mocno skrzywdzili. Taka właśnie ciapa z niego wyszła. A obaj są genialni. Każdy ma w sobie co innego świetnego. No i to, że mają tak silne charakterki i te ich dyskusje. Jeden bez drugiego, to już by nie było to, ale razem... ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma czyli martan, ktora ma jakies dziwne problemy z logowaniem na tym blogu, ale nie ważne, niestety z całą siłą kocha Nezumiego. Książka zapewne tego nie zmieni...

      Nezumi ma cechy charakteru które mnie nadzwyczaj kręcą zaczynając od sarkazmu, ironii a kończąc na bezczelności i arogancji. A wszystko co jest pośrodku także kocham.

      Shion - jednym zdaniem- dla mnie jest za grzeczny. Jest nadzieja ze jeszcze zmienię zdanie... no ale nie na tyle by porzucić moja miłość do Nezumiego :d

      Usuń
    2. Martan, z tego co zauważyłam na twym blogu (tak, wchodzę na wszystkie), znasz zakończenie. Ale w zakończeniu książki postać Shiona rozwija się na tyle, że zmienisz zdanie ^^ (o ile 100%yandere!Shion cię do tego przekona xD ale nic nie mówię, niech będzie niespodzianka ._. przeczytałam fragmenty zakończenia i spoileruję ._. ale i tak go kocham ._.)

      Usuń
    3. Dobrze tak więc będę z niecierpliwością oczekiwać diametralnych zmian w Shionie. Yandere co prawda to nie jest mój ideał ale wszystko zależy od tego na ile będzie pokręcony. :)

      Usuń
    4. Ja tam obu po równo uwielbiam :) I w życiu nie potrafiłabym zdecydować, którego bardziej.

      Ale mi smaka na zakończenie zrobiłaś D: Niby też kilka fragmentów czytałam, ale widać nie trafiłam na te smaczki T^T Choć skoro mówisz, że Shion aż tak sie zmieni... hmmm będzie naprawdę ciekawie. (aaa, chcę kolejne tłumaczenie do korekty! xD)

      Usuń
  9. A wiecie ze tutaj też rozpoczęło się tłumaczenie? Właśnie przed chwileczką ten blog odkryłam
    http://behold-the-gray-shade.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam. Podzieliła pierwszy rozdział na 3 części ._. Nie ma takiej zajebiaszczej korekty jak my ._. a nawet gdyby miała, Dżun mnie nie zostawi (prawdopodobnie xD), więc nie dostaną mojego ulubionego pracoholika *-* poza tym, jestem do przodu ._. a drugi rozdział tłumaczę ._. doszłam więc do dwóch wniosków:
      1. nie ma się czym martwić dopóki nas nie dogania
      2. nie ma się czym martwić dopóki ma słomiany zapał (niby też mam, ale Kitsune ma rację, jeśli o nakręcanie chodzi doujinshi robią swoje xD)
      3. nie ma się martwić dopóki ktokolwiek jest w stanie mi przyłożyć żebym przestała się obijać i tłumaczyła ._. A ludzie lubią mnie bić ._.
      4. jakoś będzie ;) (oj, za dużo wniosków... maa, niech będzie xD)

      Usuń
    2. Ja nie pisałam tego żeby Cię dołować. Dla mnie to takie trochę niepotrzebne rozszczepianie energii. Lepiej coś robić wspólnie, niż każdy sobie gdzieś tam w kąciku coś skrobie. Wasze tłumaczenie jest świetne i nie mam mu niczego do zarzucenia.
      Chciałabym jednak aby lepiej było wyszukiwane w sieci, więcej tagów, pomyślcie o jakiejś chmurze tagów, więcej podkreśleń że jest to polskie tłumaczenie No.6 i tak dalej, aby google to zobaczyło :D

      Usuń
    3. Hmm, w sumie racja... zastanawiał mnie fakt, że wujcio Google nas nie widzi... Swoją drogą, nie nadaję się do popędzania ludzi (chyba że niewolników, w tym akurat jestem dobra), więc tłumaczenie razem z kimś byłoby bardziej denerwujące niż czekanie na napisy do Jiu =_= (pomijając fakt, że całkiem dobrze radzimy sobie we trzy, a konkurencja ma brzydki zwyczaj szarpania moich wrażliwych nerwów, więc ich nie lubię =_=)

      Usuń
  10. Nie no, więcej ludzi = wolniej ukazujący się projekt. Do tego każdy tłumacz ma swój styl.
    A wujaszka Google robaczki faktycznie nas nie lubią :< Tyle razy już go prosiłam, by do nas zajrzał, a on foch.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wchodzę na stronkę,niecierpliwie stukam palcami o blat biurka cała zniecierpliwiona...w głowie kołacze się tylko jedna myśl"czy już jest?" i co??
    JEST,JEST JEST
    kolejny świeży rozdzialik do delektowania się nim:) niezmiennie dziękuję za tłumaczenie i za pracę.Teraz znowu czekanie ale wiem że będzie warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba będzie warto xD nie natknęłam się jeszcze na fragment doprowadzający mnie do skrajnej reakcji co prawda, ale zagłębienie się w tekst skutecznie utrudnia mi powstrzymywanie się od rzucenia tego w cholerę i ściągnięcia nowego epka Natsume Yuujinchou ._. (od jakiegoś czasu Matoba x Natsume to mój ulubiony pairing, więc powstrzymuję się jak mogę xD)

      Usuń
    2. Jestem Tobie ogromnie wdzięczna za mordercze pohamowanie swoich pragnień :D Wychodzi to tylko na korzyść dla moich pragnień :P i jak wypada klasycznie to ująć "Fighting"!!!

      Usuń
  12. Kobieto, kocham Cię ! nawet nie wiesz, jak się cieszę, mogąc to czytać! Jestem niezmiernie wdzięczna (i raczej nie tylko ja xd), że to tłumaczysz ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dołączam się do wyznań umieszczonych wyżej ^^
    Co do powieści: niesamowicie wciąga, już się nie mogę doczekać dalszych rozdziałów ^^

    OdpowiedzUsuń